Polska Wełna upadła. Pusty obiekt przez kilka lat straszył,
ale po cichu. Aż nagle zrobiło się głośno, bo - nie wiadomo dlaczego
- postanowiono go sprzedać sieci hipermarketów. Wydawać by się mogło,
że to najlepszy pomysł. Miasta nie stać na remont, budynki niszczeją,
a skoro pojawił się kapitał, to grzechem byłoby nie skorzystać. Prawdopodobnie,
gdyby nie hałas zrobiony przez przedsiębiorców, 25 czerwca na sesji
Rady Miasta Polska Wełna poszłaby pod młotek. Głosowanie jednak przełożono.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w Organizacji Pracodawców Ziemi
Lubuskiej świadomi zagrożenia, jakie niosą ze sobą hipermarkety,
zaczęli działać. Zasięgnęli opinii właścicieli sklepów na deptaku (
97% przeciw hipermarketom) i zielonogórzan (95% przeciw). Za własne
pieniądze zlecili wykonanie projektu centrum rekreacyjno-sportowego,
które mogłoby tam powstać. Zorganizowali publiczną debatę i przedstawili
analizę skutków powstania wielkopowierzchniowych sklepów. Teraz szukają
inwestora. Zrobili to, czego nie zrobiły władze miasta. Te nie dość,
że nie skonsultowały się ze społecznością, nie zastanowiły się nad
alternatywą dla obiektów Polskiej Wełny, nie wykazały żadnej własnej
inicjatywy, to dały pracodawcom jedynie dwa tygodnie na znalezienie
inwestora.
Prezydent Zielonej Góry twierdzi, że nie chce hipermarketów
w mieście, ale nie zrobił nic, by na 7 hektarach powstało coś, co
byłoby wizytówką miasta, a nie gwoździem do trumny. A tak się stać
może, bo według niedawnej prognozy naukowców Uniwersytetu Zielonogórskiego,
zleconej w związku z projektem budowy kolejnego hipermarketu na obrzeżach
miasta, nowy market byłby katastrofą dla Zielonej Góry. O dziwo najnowsza
analiza tego samego zespołu, dotycząca Polskiej Wełny, określa hipermarkety
jako zbawcze atrakcje turystyczne miasta. Czy te ekspertyzy aby nie
kompromitują autorytetu (budowanego zaledwie od roku) UZ.
Wybudowanie hipermarketów w odległości zaledwie 100 m
od starówki będzie ewenementem w skali Europy, a może i świata. Pomysłów
na zagospodarowanie tego miejsca pojawiło się mnóstwo: zaadaptowanie
na potrzeby UZ, budowa parku wodnego (Zarząd Miasta pyta pracodawców,
skąd wziąć pieniądze na remont PW, a żyruje 45 mln jakiejś firmie,
która wybuduje na obrzeżach miasta Aquaarenę), multikina, centrum
kulturalnego, hali widowiskowo-sportowej...
Pomijając wszystkie aspekty, boli mnie - jako zielonogórzanina
od zawsze i na zawsze - że nie było nad Polską Wełną debaty z prawdziwego
zdarzenia. Oczyma wyobraźni widzę radnych pochylonych nad makietą
kolejnego pomysłu; stroskanego prezydenta, który bardzo chce z Polskiej
Wełny uczynić coś, czego będą nam zazdrościć inne miasta i trawi
na rozmowach z przedsiębiorcami kolejną noc (np. z W. Tyszkiewiczem);
wspólną walkę władz, pracodawców i mieszkańców o nowe oblicze Zielonej
Góry.
Tego nie było. Wszystko inne to już tylko tło...
Pomóż w rozwoju naszego portalu