Od tygodnia rozbrzmiewa w Kościele z nową mocą prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa. Przez świat katolicki płynie wielka radość, bo oto Chrystus zwyciężył śmierć. Jezus przychodzi do wierzących z darami: pokoju i miłosierdzia.
Dar pokoju był bardzo potrzebny pierwszym uczniom. Po wypadkach Wielkiego Tygodnia byli bardzo wystraszeni. Przeżyli pojmanie Mistrza, sąd nad Nim, Drogę Krzyżową, konanie i śmierć na krzyżu. Nie wszyscy na to patrzyli, bo się wystraszyli i pouciekali. Tylko jeden został pod krzyżem. Po śmierci Mistrza pełni lęku siedzieli zamknięci, by uniknąć losu swego Nauczyciela. I oto do nich, zamkniętych, przychodzi zmartwychwstały Pan i mówi: „Pokój wam!”. Przynosi im dar pokoju. Z tym samym pozdrowieniem Jezus zwraca się dziś do nas. My też potrzebujemy Jego pokoju. Jesteśmy też podszyci strachem, może nie dokładnie takim, jak tamci pierwsi uczniowie, ale mamy dziś przed sobą różne straszydła. Boimy się przyszłości. Denerwujemy się zakłamaniem, aferami gospodarczymi, okradaniem uczciwych ludzi. Boimy się wreszcie chorób, zwłaszcza nieuleczalnych. Boimy się w końcu śmierci, która na każdego z nas kiedyś niechybnie przyjdzie. Wobec tych obaw słyszymy słowa Zmartwychwstałego: „Pokój wam!”.
Drugi dar, z którym zmartwychwstały Chrystus przychodzi dziś do nas, to dar przebaczenia, miłosierdzia. Na pierwszym spotkaniu ze swoimi uczniami Jezus powiedział: „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,22b-23). Jezus ogłasza, że jest przebaczenie grzechów, że jest amnestia dla tych, którzy żałują i proszą o miłosierdzie.
Jezus Chrystus pragnie, aby Ewangelia miłosierdzia była dziś głoszona jakby szerzej i głośniej. Swoją wolę w tym względzie objawił św. s. Faustynie. Za jej pośrednictwem chciał przypomnieć światu o Bożym miłosierdziu. Oto, co czytamy w Dzienniczku św. s. Faustyny Kowalskiej pod datą 22 lutego 1931 r.: „Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi biały. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: «Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu, na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić jej będę jako Swej chwały».
Kiedy o tym powiedziałam spowiednikowi, otrzymałam taką odpowiedź: «że to się tyczy duszy twojej». Mówi mi tak: «maluj obraz w duszy swojej». Kiedy odeszłam od konfesjonału, usłyszałam znowu takie słowa: «Mój obraz w duszy twojej jest. Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być Świętem Miłosierdzia. Pragnę, ażeby kapłani głosili to wielkie Miłosierdzie Moje względem dusz grzesznych. Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie grzesznik. Palą Mnie płomienie Miłosierdzia, chcę je wylać na dusze ludzkie»” (Dz. 47-50).
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu