Reklama

Niech moc... Ducha Świętego będzie z tobą!

Niedziela wrocławska 19/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Kunert: - Współczesny człowiek, pomimo swojej racjonalności, ciągle poszukuje mocy. Gorzej jest natomiast z jej rozeznawaniem. Jakie są źródła duchowych wpływów?

Bp Andrzej Siemieniewski: - Generalnie są trzy: Bóg, natura ludzka i szatan. Aby mieć dostęp do Bożej mocy, trzeba się trzymać Bożego Objawienia. Ponieważ Bóg działa jak chce i jak sam to objawi, stąd nie można uzurpować sobie dostępu do Jego mocy. Objawionym przystępem są tu sakramenty, modlitwa i Pismo Święte. Natomiast ten, kto wychodzi ponad Boże sposoby udzielania mocy, udaje się w teren niepewny i grząski. Może mieć wówczas do czynienia z tajemnymi działaniami ludzkiej natury, ale równie dobrze może to być zła moc. Jeśli zaś człowiek poszukuje mocy za wszelką cenę, w rezultacie często dostaje się w obręb realnego oddziaływania złego ducha.

- Mówienie o mocy jest stale obecne we współczesnej kulturze, a dzięki mediom dociera poprzez bajki, teleturnieje czy filmy praktycznie do wszystkich. Z jaką mocą mamy tu do czynienia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- W dzisiejszym świecie można dostrzec dwa główne przejawy związane z zapotrzebowaniem na posiadanie mocy. Pierwsza występuje wówczas, kiedy człowiek stawia w swoim życiu np. na moc pieniędzy, zorganizowanych partii politycznych czy też na moc mediów. Taka osoba, myląc środek z celem, jest zwyczajnie biedna i zagubiona. Natomiast w wydaniu parareligijnym tego typu żądza przybiera często postać okultyzmu. Popularne jest dziś to wszystko, co można zmieścić w haśle New Age, a więc wróżby, astrologia, przewidywanie przyszłości etc. W Polsce nie jest to jeszcze tak bardzo widoczne, ale już w północnych Włoszech mamy prawdziwy wysyp świetnie prosperujących magów.

- Skąd taka ich popularność?

- Wydaje się, że głównym hasłem pociągającym do tego typu praktyk jest pragnienie dostępu do mocy. To wyraz instynktu religijnego wpisanego w ludzką naturę, który poszukuje transcendencji, przekracza materialne ograniczenia, jest wyczulony na to co nieskończone. Samo więc pragnienie w sercu człowieka jest dobre, gdyż ukierunkowuje nas na poszukiwanie Boga. Gorzej z jego realizacją, która w przypadku sięgania po usługi magów jest niezgodna z Bożym zamysłem i jest po prostu bałwochwalstwem.

- W tradycji chrześcijańskiej również mamy do czynienia z mocą. Na czym polega chrześcijańskie rozumienie tego terminu?

Reklama

- Sięgnijmy do źródeł Objawienia, czyli do Pisma Świętego. Tam obok trywialnych znaczeń słowa moc, pojawia się moc w znaczeniu biblijnym i rozumianym jako siła, która pozwala człowiekowi dobrze żyć i która pozwala mu realizować Boże plany. W I Księdze Samuela wyczytamy, że „Moje serce raduje się w Panu, dzięki Niemu moc moja wzrasta” (1 Sm 2, 1). To znaczy, że mam moc życia dobrze oraz, że posiadam siłę, która pozwala wypełniać Boże zamierzenia. Przechodząc zaś do Nowego Testamentu, już na początku Ewangelii jest zapowiadane obdarowanie uczniów Duchem Świętym. Moc jawi się tu jako dar, który przychodzi wraz z zesłaniem Ducha Świętego. U Mateusza i u Łukasza czytamy, że „On będzie chrzcić Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3, 11; Łk 3, 16). Duch Święty przedstawiany jest w obrazie ognia, który z jednej strony jest gwałtowny, niepohamowany, porywisty, ale z drugiej strony ma moc oczyszczania, rozgrzewania i ożywiania.
Trzeba również kilka słów powiedzieć o źródle tej mocy i jej adresacie. Źródłem jest Bóg Ojciec, który przez Chrystusa udziela mocy w Duchu Świętym. Mocą jest zaś Duch Święty, ale to nie znaczy, że jest On czymś. Jest On Kimś, a więc jest osobą. Stąd właściwiej jest mówić o udzielaniu mocy, choć psalmista językiem poetyckim wypowiada - „Pan jest moją mocą”. Adresatem zaś jest człowiek dlatego, że Bóg ma plany wobec człowieka. Jezus mówi, że pośle nas „jak owce między wilki”, czyli jako tych, którzy sami z siebie nie mają mocy, a którzy idą tam gdzie moc jest potrzebna - „między wilki”. Jezus nie pozostawia nas samych, gdyż dodaje, że jest „z nami aż do skończenia świata”. „Czekajcie więc w Jerozolimie - mówi Pan - aż zostaniecie napełnieni mocą Ducha Świętego” i w jego mocy będziecie głosić Ewangelię i żyć jako Kościół.

- Innymi słowy, Pan Bóg udziela mocy, by człowiek mógł spełnić zadania, do których sam z siebie jest niezdolny?

- Widzimy to wyraźnie w życiu świętych, którzy w sposób ewidentny przeżywali własne życie tak, jak nie byliby zdolni je przeżyć o własnych siłach. Weźmy przykład św. Bernadetty Soubirou, kilkunastoletniej dziewczyny, która nie potrafiła nawet czytać. Kiedy wertujemy protokoły jej przesłuchań policyjnych i świadectwa objawień, jest ewidentne, że miała kontakt z Bogiem udzielającym mocy, aby zaświadczyć o świecie nadprzyrodzonym.

- Moc w rozumieniu chrześcijańskim nie jest więc jakąś fizyczną siłą, ale ma charakter duchowy?

Reklama

- Faktycznie, Boża obecność wzmacniająca człowieczego ducha, ma charakter niematerialny. Aby to pokazać najlepsze będą przykłady. Weźmy Matkę Teresę z Kalkuty, która z wielką mocą świadczyła, kim jest Bóg miłosierny. Mocy nie widzieliśmy bezpośrednio na zewnątrz, ale wiedzieliśmy, że Bóg ustawicznie wzmacniał wątłe siły słabej niewiasty, działał w niej i poprzez nią, i w ten sposób objawiał swoją moc. Inny przykład - Jan Paweł II. Na kilka lat przed śmiercią Papież był już schorowany i po ludzku bardzo słaby. Podczas jednej audiencji wypowiedział ledwie kilka niezrozumiałych zdań. Ale wielu słuchających go wówczas miało doświadczenie, że przez to schorowane ciało przebija i emanuje świadectwo ducha. Po to tam przyjechali, aby doznać świadectwa mocy Bożej w tym schorowanym człowieku. Wyrazistym przejawem tej mocy było 5 mln osób na pogrzebie Papieża Polaka, którzy przybyli na Plac Świętego Piotra z całego świata.

- Czym jest, w świetle tego, co zostało już powiedziane, sakrament bierzmowania?

- Sięgnijmy do łacińskiej nazwy tego sakramentu. Z łac. „confirmatio”, oznacza umocnienie. Chodzi o umocnienie łaski chrztu i umocnienie obecności Ducha Świętego w każdym chrześcijaninie. To istota tego obrzędu. Jeśli wsłuchamy się w słowa dialogu przed udzieleniem sakramentu, usłyszymy, że młodzi pragną, aby Duch Święty napełnił (ich) mocą do życia Ewangelią. Jest tu więc zawarte wyraźne wyrażenie pragnienia Bożej mocy.

- Niemniej pragnienie to jest związane z najsłabiej, jak się wydaje, zrozumiałym i przystępnym ludziom sakramentem. Dlaczego z jednej strony, jak powiedzieliśmy, człowiek pragnie mocy, a z drugiej nie chce jej przyjąć?

Reklama

- To się wiąże z generalnie słabym rozumieniem działania Ducha Świętego. Tak w historii ukształtowały się losy duszpasterstwa. O wiele łatwiej było tłumaczyć i rozumieć działanie Jezusa Chrystusa. W Ewangelii mamy przecież bardzo wyraźne oblicze Pana Jezusa. Łatwiej też było rozumieć w duszpasterstwie rolę Boga Ojca, chociażby dlatego, że w wielu przypowieściach występuje Jego osoba. Natomiast osoba Ducha Świętego jawi nam się nieco słabiej z tekstów biblijnych. Widzimy tam dużo bardziej skutek Jego działań. Całe Dzieje Apostolskie są księgą Ducha Świętego. To może być pierwsza przyczyna, dla której sakrament bierzmowania jest słabiej przeżywany niż inne. Zauważmy też, że sakrament ten, co wynika z liturgii, wzywa do odpowiedzialności, aktywności i dynamizmu. Tu i teraz. To są rzeczy trudne, do których trzeba dojrzewać i które trzeba rozeznawać. Sakrament chrztu, jeśli jest udzielany dzieciom, czy pierwsza Komunia św. w tym wieku nie wzywają w chwili ich udzielenia do takich postaw.

- Może więc w zmieniającej się rzeczywistości warto zastanowić się nad skuteczniejszym przygotowaniem młodzieży do bierzmowania?

- Przygotowanie, nie tylko zresztą do tego sakramentu, trzeba ustawicznie doskonalić. W niektórych parafiach naszej diecezji przygotowanie do bierzmowania trwa 3 lata, czyli praktycznie przez cały okres gimnazjum. To doskonały pomysł, gdyż przygotowanie do bierzmowania polega przede wszystkim na obudzeniu wiary. I potrzeba na to czasu. Jeśli ktoś potraktuje takie przygotowanie tylko na poziomie egzaminów z informacji, to zabraknie miejsca na dużo ważniejszą, żywą wiarę.

- Co młody chrześcijan zyskuje wraz z nałożeniem nań biskupich rąk?

- Pytanie o to, co się z tego będzie mieć, jest bardzo ważnym pytaniem, które zadają Jezusowi nawet apostołowie. W naszym wypadku odpowiedź jest prosta - życie wieczne, które już prześwituje w doczesności. Jezus wezwał apostołów do życia pełnego, lepszego, którym oni chcą później się dzielić. Bierzmowanie daje nam udział w mocy Ducha Świętego, której niektórzy doświadczają bezpośrednio. Można to wychwycić słuchając świadectw osób bierzmowanych, którzy niekiedy mówią wprost, że ich życie po bierzmowaniu już się zmieniło. Inni tego nie doświadczali. Dlaczego? Bo gramatyką spotkania z Bogiem jest wiara - trzeba wierzyć, aby móc się z Nim spotkać, „Uwierz, a stanie się twoim udziałem”. Jeśli młody człowiek obudzi w sobie wiarę, to spotka Boga, a jeśli nie, to zabraknie mu tego istotnego doświadczenia. I choć sakrament realnie miał miejsce, to taka osoba pozostanie na dotychczasowym poziomie życia duchowego.

Ks. Mariusz Leonik:
Jak to jest, że sakrament dojrzałości chrześcijańskiej często przekornie nazywany jest „oficjalnym zerwaniem więzi z Kościołem”? Powinien on być przecież pogłębieniem wiary młodego człowieka, powinien być kolejnym krokiem ku świętości, którą wszyscy musimy zdobywać.
Tak często w przygotowaniu do tego sakramentu trzeba mobilizować młodzież poprzez karteczki, podpisy, sprawdzanie obecności na niedzielnej Mszy świętej. Czy tak ma wyglądać dojrzałość? Zapewne nie. Jeśli ktoś decyduje się przystąpić do tego sakramentu powinien sam zabiegać o to, by się do niego dobrze przygotować i pięknie go przeżyć.
Wielu tak do tego podchodzi. Sam byłem świadkiem, jak wielu młodych ludzi poprzez przygotowania, często „zmuszanie” do udziału w niedzielnej Mszy św., Drodze Krzyżowej, czy konferencji odnajdywało piękno i sens wiary. Niekiedy trzeba prostu przyprowadzić człowieka do Boga i Jemu go oddać, pozwolić Mu działać w sercu człowieka. Całe przygotowanie to przecież działanie Boże. Katecheta, czy ksiądz jest tu tylko narzędziem, niekiedy bardzo marnym.
Nie sposób uniknąć jednak postawy takich ludzi, którzy bierzmowanie traktują niczym kurs komputerowy, który warto zrobić, bo może się kiedyś w życiu przydać. Można oszukać katechetę, proboszcza, lecz nie oszuka się Pana Boga.
Czy warto trudzić się, podpisywać karteczki, zbierać obrazki? Warto. Chociażby po to, by jedna osoba mogła zbliżyć się do Chrystusa i odkryć Jego piękno.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież przypomniał o beatyfikacji w Hiszpanii

2024-11-10 13:21

[ TEMATY ]

beatyfikacja

papież Franciszek

Sewilla

pixabay.com

Po odmówieniu modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty przypomniał o beatyfikacji w Sewilli w Hiszpanii ks. Józefa Torresa Padilli, pozdrowił włoskich rolników a także wiernych obecnych na placu św. Piotra

Drodzy bracia i siostry, wczoraj w Sewilli został ogłoszony błogosławionym ks. Józef Torres Padilla, współzałożyciel Zgromadzenia Sióstr Towarzystwa Krzyża. Żył w XIX-wiecznej Hiszpanii i wyróżnił się jako kapłan, spowiednik i przewodnik duchowy, dając świadectwo wielkiego miłosierdzia wobec potrzebujących. Niech jego przykład wspiera przede wszystkim kapłanów w ich posłudze. Oklaskujmy nowego błogosławionego! - zachęcił Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Narodowe Święto Niepodległości: wolności nie można tylko posiadać, trzeba ją stale tworzyć!

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

11 listopada

Karol Porwich/Niedziela

Papież Jan Paweł II podczas audiencji dla wiernych z Białorusi w 1998 roku mówił: „Wolności nie można tylko posiadać, ale trzeba ją stale zdobywać, tworzyć. Może ona być użyta dobrze lub źle, na służbę dobra prawdziwego lub pozornego”. Doskonale wiedział, o czym mówi - urodził się w 1920 roku i należał do pierwszego pokolenia Polaków urodzonych w wolnej Polsce.

11 listopada obchodzimy kolejną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Co roku świętujemy dzień, w którym po 123 latach zaborów nasz kraj stał się wolnym i niezależnym państwem.
CZYTAJ DALEJ

Papież: czas na ekumeniczny synod o ewangelizacji

2024-11-11 10:33

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Vatican Media

Jestem przekonany, że współpraca w dawaniu świadectwa o Chrystusie zmartwychwstałym jest najlepszym sposobem na zbliżenie nas do siebie – powiedział Papież na audiencji dla świętego synodu Kościoła Syromalankarskiego Mar Thoma. Wyraził też nadzieję, że zgodnie z sugestią niedawnego synodu o synodalności, pewnego dnia odbędzie się ekumeniczny synod o ewangelizacji, w którym wezmą udział przedstawiciele wszystkich wyznań chrześcijańskich.

Indyjski Kościół Syromalankarski Mar Thoma łączy w sobie dwie tradycje, orientalną, wywodzącą się od misji apostoła Tomasza, oraz protestancką, którą przyjął w XVIII w. pod wpływem anglikańskich misjonarzy. Franciszek przypomniał, że wspólnota ta wcześnie zaangażowała się w ruch ekumeniczny, sama stanowiąc pomost między chrześcijańskim Wschodem i Zachodem. Miała też swego przedstawiciela na Soborze Watykańskim II. Papież wyraził zadowolenie z zainicjowanego w ostatnich latach dialogu, czego przejawem jest teraz pierwsza w historii wizyta świętego synodu tego Kościoła w Watykanie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję