W niedzielę, 20 kwietnia, w Matczynie odbyły się uroczystości upamiętniające akcję „Most I”, zorganizowane przez Światowy Związek Armii Krajowej. Honorowym gościem spotkania była rodzina biorącego udział w akcji pilota Teda Harroda - żona Patrycja wraz z dziećmi.
Spotkanie rozpoczęło się Mszą św. w kościele parafialnym w Matczynie. Patriotyczny charakter uroczystości podkreślały licznie zgromadzone poczty sztandarowe oraz Kompania Honorowa Wojska Polskiego. Po Mszy św. nastąpił przemarsz przed obelisk, który jest usytuowany naprzeciw dawnego lądowiska samolotu „Dakota”. Uroczystość poprowadził prof. Stanisław Wołoszyn, prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręgu Lublin, który zgromadzonym przybliżył historię akcji „Most I”. Pamięci żołnierzy został wygłoszony Apel Poległych, podczas którego kontrowersje wśród kombatantów wzbudziło pominięcie partyzanckiego dowódcy „Zapory”. Przy obelisku stanęła rodzina Harrodów. Żona pilota, skromnie ubrana, na piersi prezentowała odznaczenia męża. Syn lotnika, dumny z ojca, pytał, co czuł Zdzisław Bednarczyk, członek Światowego Związku AK i mieszkaniec Matczyna, gdy nad jego głową przelatywała „Dakota”. Rodzina pilota odnalazła lądowisko dopiero rok temu. Przylecieli tu z Anglii, by rozrzucić na nim prochy lotnika - człowieka, który walczył o tę ziemię. Po oficjalnej części obchodów burmistrz Bełżyc Ryszard Góra zaprosił zebranych do remizy OSP na wojskową grochówkę.
Nocne loty samolotów alianckich z zaopatrzeniem dla AK należały do misji bardzo niebezpiecznych. Szczególny charakter miały operacje związane z lądowaniem w okupowanym kraju. Przeszły one do historii jako tzw. mosty. Były szansą kontaktu, gdy utworzono bazy lotnicze w południowych Włoszech po koniec 1943 r. W nocy z 15 na 16 kwietnia 1944 r. odbyło się pierwsze w okupowanej Polsce konspiracyjne lądowanie samolotu alianckiego „Dakota”, który wystartował z Brindisi z lotniska Campo Casale we Włoszech i wylądował właśnie na matczyńskich polach. Był to samolot transportowy o dużym zasięgu operacyjnym, z dodatkowymi zbiornikami w kadłubie, przystosowany do startu z lotnisk trawiastych. Anglicy nadali operacji kryptonim „Wildhorn”; w Polsce akcja przeszła do historii pod kryptonimem „Most I”. Była to jedna z najsłynniejszych akcji polskiego ruchu oporu w czasie II wojny światowej.
Decyzję o akcji podjął Sztab Naczelnego Wodza w Londynie. Ze strony Komendy Głównej AK operację przygotowali ppłk „Ort” - „Jurski” i kpt. Bolesław Dorębowicz ps. „Dym”, zlecając jej wykonanie Komendzie Okręgu Lubelskiego AK. Dowódcą jej został mjr Janusz Mościcki ps. „Jacek”, „Bocian”. Samolotem pilotował dowódca E. J. Harrod, drugim pilotem był Polak - kpt. Bolesław Korpowski. Wraz z dwoma kolejnymi członkami załogi samolotem polecieli także cichociemni - por. Kostuch „Bryła” oraz mjr Łopianowski „Sarna”. Dakota skierowała się najpierw nad Jezioro Szkoderskie, następnie przeleciała nad Węgrami, gdzie niegroźny ostrzał z ziemi zmusił pilota do zwiększenia pułapu. Reszta trasy - lot nad Tatrami i Generalnym Gubernatorstwem - przebiegała już bez problemu i o godz. 22.40 maszyna wylądowała na lotnisku „Bąk” koło wsi Matczyn. Była to udana akcja przerzutu kurierów i materiałów. W ochronie lądowiska pomagali żołnierze Armii Krajowej z oddziałów „Zapory”, „Szarugi”, „Nerwy”, „Rysia” oraz partyzanci z Bełżyc, Podola, Wojcieszyna i Babina. Miejscowi zabezpieczyli też naftę i drewno do ognisk kierunkujących samolot na lądowisko.
Lądowisko „Bąk” zostało wykryte i zlikwidowane przez Niemców. Hitlerowcy w odwecie zabili pięciu mężczyzn-cywili: sołtysa wsi, trzech braci z Wojcieszyna oraz przypadkowego przechodnia. Tablica na ścianie parafialnego kościoła, wmurowana w 1992 r., przypomina o tym: „...w odwet zostali aresztowani i zamordowani przez Niemców śp. Paździor Władysław - lat 48, Paździor Józef - lat 43, Paździor Antoni - lat 38, Pietraś Władysław - lat 39, Madej Marian - lat 48”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu