Piłka nożna a wielka polityka
W liberalnym tygodniku niemieckim Die Zeit z 18 czerwca ukazał
się artykuł Josefa Joffe, w którym autor zwraca uwagę na coraz wyraźniejsze
związki między wielką polityką a wielkim sportem. Jako przykłady
tych związków przytacza ważne wydarzenia z powojennej historii Niemiec.
Gdy reprezentacja Republiki Federalnej zdobyła podczas zawodów w
Bernie szwajcarskim w 1954 r. mistrzostwo świata, towarzyszyła temu
szybka poprawa sytuacji międzynarodowej pokonanego w drugiej wojnie
światowej państwa (zachodnio)niemieckiego.
Jeszcze w tym samym 1954 r. RFN została przyjęta do Paktu
Północnoatlantyckiego (NATO), a w trzy lata później stała się członkiem
Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, poprzedniczki Unii Europejskiej.
Uwagi swoje, pisane w momencie, gdy toczyły się rozgrywki o wejście
do ćwierćfinału tegorocznych mistrzostw świata, autor nieco żartobliwie
kończy przypuszczeniem, że minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka
Fischer będzie mógł występować jako pełnowartościowy partner na międzynarodowej
arenie politycznej tylko wtedy, jeśli niemiecka drużyna piłkarska
znajdzie się w finale mistrzostw. Gdyby zaś wypadła z gry wcześniej,
będzie to niedobra wróżba nie tylko dla samego ministra Fischera,
lecz i dla całej rządzącej obecnie w Niemczech "czerwono-zielonej"
koalicji kanclerza Schroadera.
Trudności "Frankfurter Allgemeine Zeitung"
Konserwatywna gazeta niemiecka Frankfurter Allgemeine Zeitung (
ta sama, w której ukazał się niedawno głośny artykuł kanclerza Schroadera
dotyczący przyjmowania nowych członków do Unii Europejskiej) przeżywa
poważne kłopoty finansowe, choć jeszcze niedawno należała do najlepiej
sprzedających się dzienników niemieckich. Pisze o tym inny dziennik
niemiecki - Handelsblatt, zajmujący się głównie sprawami gospodarczymi,
w numerze z 18 czerwca. Mówi się o konieczności zwolnienia kilkuset
pracowników. Od lipca bieżącego roku zostanie zmniejszona objętość
gazety, m.in. zaprzestanie się wydawania dodatku berlińskiego Berliner
Seiten. Zarząd spółki FAZ twierdzi, że branża gazetowa w Niemczech
nie zanotowała tak wielkiego spadku obrotów od zakończenia II wojny
światowej. Deficyt w dochodach FAZ wyniósł w 2001 r. aż 27 milionów
euro i nie widać oznak poprawy. W 2003 r., jak się przewiduje, sytuacja
może się jeszcze pogorszyć.
W związku z tym zarząd zapowiada dokładne zbadanie sposobu
gospodarowania we wszystkich działach wydawnictwa FAZ. Zapewnia przy
tym, że - mimo posunięć oszczędnościowych - jakość publicystyczna
gazety, znanej ze swego wysokiego poziomu dziennikarskiego, nie powinna
się pogorszyć.
Koniec kosmodromu w Bajkonurze?
Jak donosi Aleksandr Miedwiediew w Niezawisimoj Gazietie z
19 czerwca, zarysowała się groźba zamknięcia lub przynajmniej znacznego
ograniczenia zakresu działania znanego rosyjskiego kosmodromu (miejsca
startów rakiet kosmicznych) - Bajkonur. 12 maja br. zawalił się tam
dach ogromnej hali montażowo-doświadczalnej, grzebiąc pod gruzami
osiem osób. Ciała jednej z nich nie zdołano odnaleźć do dziś. Komisja
rządowa Federacji Rosyjskiej, badająca przyczyny katastrofy, doszła
do wniosku, że główną przyczyną była niska jakość materiału użytego
w 1967 r. do budowy oraz niestaranna praca ówczesnych budowniczych
- komsomolskich przodowników pracy, którzy wznosili zrujnowany obecnie
budynek.
Eksperci rosyjscy uważają, że wyremontowanie hali, a
właściwie wybudowanie jej w znacznej mierze na nowo, jest całkowicie
nieopłacalne, tym bardziej że pierwotnym jej przeznaczeniem były
przygotowania do załogowego lotu na Księżyc, z którego to projektu
zrezygnowano ostatecznie już w 1988 r.
Jak pisze Miedwiediew, komisja rządowa zalecała wprawdzie
odbudowę zrujnowanej hali, ale przecieki informacyjne pochodzące
od osób zatrudnionych w Bajkonurze mówią raczej o zamiarach zamknięcia
tamtejszego kosmodromu. Od 2005 r. wszystkie starty rosyjskich rakiet
kosmicznych miałyby się odbywać z kosmodromu w Plesiecku. Utrzymanie
Bajkonuru stało się zbyt kosztowne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu