Przeczytałem uważnie artykuł Stefana Pomianowskiego w Niedzieli
(nr 3/2002, s. 13) pt. Przestroga argentyńska. Uważam,
że ta sprawa wygląda bardzo poważnie i Polska podąża w tym samym
kierunku, co Argentna. Duży państwowy przemysł argentyński został
z polecenia Międzynarodowego Funduszu Walutowego sprywatyzowany.
Prywatyzowano wszystko, co się dało sprywatyzować przy towarzyszącej
temu procederowi silnej korupcji. Następnie zniesiono opłaty celne,
a argentyński peso oparto na dolarze (1 peso = 1 dolar). Przy takiej
polityce finansowej waluta argentyńska stała się bardzo mocna, żadnego
towaru nie opłaciło się eksportować, a wszystko zaczęto importować.
W wyniku takiej gospodarki zadłużenie Argentyny zaczęło szybko wzrastać
i teraz wynosi ponad 130 miliardów dolarów. Nie ma wielkich szans
na ich spłacenie, ponieważ prawie nic się nie eksportuje, a jednocześnie
bezrobocie wynosi ok. 20%. Dopiero teraz zdewaluowano peso.
W Polsce sytuacja jest podobna. Także stopniowo prywatyzuje
się wszystko, co można sprywatyzować, często za 10% wartości danego
obiektu i przy silnym udziale korupcji. Pisze o tym Kazimierz Poznański
w książce Wielki przekręt. Klęska polskich reform.
W Polsce także złotówka jest bardzo mocna i w związku
z tym zalewa nas import, eksport nie ma szans rozwoju i bezrobocie
rośnie. Towary z Unii Europejskiej przywożone są do Polski bez cła.
Nawet towary importowane przez Niemcy z Chin są przywożone do Polski
jako towary unijne - także bez cła (wiadomość z audycji telewizyjnej
Sprawa dla reportera). Rada Polityki Pieniężnej słucha tylko Międzynarodowego
Funduszu Walutowego, a stan gospodarczy Polski jej nie interesuje.
Słyszymy, że najważniejszą sprawą jest stłumienie inflacji. W Argentynie
inflację obniżono do zera i wtedy nastąpił krach. My szybkimi krokami
zbliżamy się do tego samego punktu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu