Z ks. kan. Witoldem Wróblewskim - kapelanem szpitala wojewódzkiego im. Kard. Stefana Wyszyńskiego w Łomży rozmawia ks. Paweł Bejger
Ks. Paweł Bejger: - Praca kapłana w Polsce prawie zawsze kojarzona jest z parafią, od kilkunastu lat ze szkołą, z misjami. Ksiądz kanonik pracuje jeszcze gdzie indziej...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. kan. Witold Wróblewski: - Każda parafia musi posiadać swoje terytorium, na którym realizowana jest praca duszpasterska. Moim terytorium do takiej pracy zakreślone jest w granicach szpitala. Może rzeczywiście moja praca różni się od tej, którą wykonują duszpasterze w parafiach, ale nie do końca. Ja również w swojej parafii, a więc w szpitalu, spotykam dzieci, które tak samo serdecznie uśmiechają się na widok księdza. Spotykam młodzież, która jak zawsze ma wiele pytań, która przygotowuje się do sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej. I spotykam dorosłych, którzy się spowiadają z różnych okazji, np. pierwszego piątku miesiąca. Wszędzie są ci sami ludzie, którzy korzystają z tych samych sakramentów.
- Od jak dawna Ksiądz Kanonik pełni funkcję kapelana w łomżyńskim szpitalu?
- Jestem od samego początku jego istnienia, od chwili, kiedy poszczególne oddziały przenoszone były do nowego szpitala. To był wrzesień 1996 r.
Reklama
- Dzisiaj możemy pochwalić się piękną, szpitalną kaplicą. Od samego początku tak było?
- Obecna kaplica, do której odwiedzenia, oczywiście, zachęcam wszystkich, jest już trzecią kaplicą. Dwie powszednie były kaplicami doraźnymi. A było to spowodowane organizacją pracy w nowym miejscu.
- Idąc tematem kaplicy, nie sposób nie zapytać o frekwencję chorych na Mszach św. Ile zatem osób uczestniczy w niedzielnej Eucharystii?
- W każdą niedzielę w kaplicy uczestniczy we Mszy św. od 80 do 100 osób.
- To jest duża liczba?
- Myślę, że tak. Ale pewnego rodzaju fenomenem jest to, że rozdaję o wiele więcej Komunii Świętej, a dzieje się tak, ponieważ w każdą niedzielę i dni powszednie odwiedzam chorych na oddziałach szpitala. Zrozumiałe jest, że wielu chorych nie może uczestniczyć we Mszy św. Myślę tutaj o chorych z oddziałów: chirurgicznego, urologicznego, neurologicznego. Tam Pana Jezusa trzeba zanieść.
- Czekają?
- Bardzo. Tych czekających na Pana Jezusa w Komunii Świętej każdego dnia jest około 150 osób.
- Przez wszystkich jest Ksiądz przyjmowany z otwartymi ramionami?
- Przez 9 lat mojej pracy w szpitalu, tylko raz zdarzyło mi się lekceważące zachowanie w stosunku do Najświętszego Sakramentu.
- To piękny przykład. Wrócę jeszcze do niedzielnej Mszy św.: czy uczestniczą w niej tylko chorzy, pracownicy szpitala?
Reklama
- O nie! W niedzielnej Mszy św. uczestniczą z chorymi ich rodziny. Ale nie tylko. W okresie zimy gościmy w szpitalnej kaplicy babcie z pobliskich bloków. Przychodzą tu, bo jest ciepło, wygodnie, blisko. Są tak kulturalne i miłe, że najpierw uzgadniają swoją obecność u nas.
- Powiedzieliśmy już o Eucharystii, o Komunii, a jak wygląda w warunkach szpitalnych spowiedź.
- Spowiedź, tak jak i inne sakramenty udzielane są właściwie w każdym miejscu pobytu chorego. Należy tu jeszcze wspomnieć jeden z sakramentów, to namaszczenie chorych.
- No właśnie, nie spotyka się Ksiądz Kapelan z takim przekonaniem, że ludzie ten sakrament traktują jako sakrament umierających?
- Wielokrotnie z ust ludzi słyszałem takie określenie tego sakramentu: ostatnie namaszczenie. Trzeba wyjaśniać, że ten sakrament, jak i inne, ma na celu pomagać człowiekowi w spotkaniu z Jezusem, który ma dodać sił, obdarzyć łaską, umocnić w cierpieniu, nauczyć cierpliwości.
- Do łomżyńskiego szpitala przychodzą ludzie z całej diecezji...
- Nawet można powiedzieć, że z całego województwa. Na oddziałach okulistycznym, laryngologicznym, urologicznym są pacjenci z Białegostoku, Olsztyna, Pisza czy Ełku.
- Na co chciałby Ksiądz Kanonik zwrócić szczególną uwagę chorym, którzy może w przyszłości przekroczą próg szpitala i zetkną się z cierpieniem?
Reklama
- Chciałbym, aby spowiedzi chorych były, nazwijmy to, bardziej przygotowane i przeżyte. My wszyscy musimy pamiętać, że do sakramentu pokuty nie możemy przystępować „z drogi”. Musimy się dobrze przygotować, w tym ma na pomóc rachunek sumienia. Spotykam wielu ludzi, którzy bardzo się dziwią, kiedy pytam: „Czy pan, pani przygotowani jesteście do sakramentu pokuty?”. Musimy przypominać wszystkim, nie tylko chorym, że, aby spowiedź „zadziałała”, powinny być spełnione warunki sakramentu pokuty. Musimy o tym pamiętać.
- „Być kapelanem szpitala” - wymaga to od Księdza jakiegoś szczególnego przygotowania?
- Kapelan szpitala zajmuje się duszpasterstwem specjalistycznym. Trzeba mieć zarówno wystarczającą wiedzę o konkretnym duszpasterstwie, jak i pewne doświadczenie. I wiedza, i doświadczenie pomagają w dyskusjach na temat cierpienia, choroby, śmierci. I wie ksiądz, to właśnie tam, na łożu śmierci, w szpitalnej sali dokonuje się pojednanie z Bogiem, tym Bogiem, który był zapomniany niejednokrotnie przez kilka dziesiątków lat.
- Spotykam się często ze stwierdzeniem, że pobyt w szpitalu, to swoistego rodzaju rekolekcje. Prawda to?
- Tak się nieraz zastanawiam, tak sobie myślę, że Jezus powołuje do szpitala ludzi, którzy w życiu zagubili Go. On niejako mówi: „Idź do szpitala. Tam będziesz miał czas zastanowić się nad swoim życiem, może odnajdziesz drogi Boga?”. Czasami tak jest, że ludzie będący w szpitalu odnajdują po 50 latach Jezusa. Czy to nie wspaniałe?
- Najczęstsze pytania zadawane Księdzu Kapelanowi przez chorych to...?
- To pytanie o sens cierpienia: „dlaczego właśnie ja?”, „dlaczego moje dziecko?”, „dlaczego moja żona?”.
- 11 lutego już po raz 13. obchodziliśmy Dzień Chorego. Co w tym roku życzyłby Ksiądz wszystkim chorym?
- Oczywiście zdrowia, ale i cierpliwości w cierpieniu i godności w dźwiganiu życiowego krzyża. I jeszcze chciałbym podziękować Służbie Zdrowia za owocną współpracę.
- Dziękuję za rozmowę.