Naród kroczący w ciemnościach
ujrzał światłość wielką;
nad mieszkańcami kraju mroków
światło zabłysło.
(Księga Izajasza 9, 1)
Boże Narodzenie to nie tylko historyczny fakt, lecz istotne wydarzenie w historii zbawienia. Czy jako ludzie jesteśmy w stanie do końca poznać, zrozumieć i ocenić znaczenie
faktu, że Bóg stał się człowiekiem i przyszedł na świat wśród ludzi, po to, by otworzyć nam drogę do Stwórcy? Kolejnym pokoleniom „kroczącym w ciemnościach” dana jest
szansa, by ujrzały „światłość wielką”. Kolejne pokolenia starają się ubrać w słowa i czyny prawdę o Miłości Boga do człowieka. Czynią to w duchu
wiary, jednak czy człowiek może powiedzieć w sposób doskonały o tym, co niewyrażalne i niewyobrażalne?
Czy nie pozostaje nam zatem klęknąć i adorować w zachwycie, ciszy i pokorze - narodzonego, złożonego w betlejemskim żłobie Boga? Czy nie jest jedyną
słuszną rzeczą po prostu trwać przy Nim z odrobiną świadomości ogromu Miłości i poddać się wielkości prawdy o Bogu Człowieku?
Tymczasem... Ilu z nas sprowadziło Święta Bożego Narodzenia wyłącznie do tradycji? Do śpiewu kolęd, do dzielenia się opłatkiem, serdecznych życzeń, prezentów, do parzystej czy też nieparzystej
ilości potraw i miejsc przy stole? Do białego obrusa, choinki i kartonowej szopki? A ilu z nas hołubi tradycję skomercjalizowaną? Wyzutą z wiary
i innych wyższych uczuć?
Na ogół świętujemy tradycyjnie, tj. w cieple i obżarstwie, koniecznie przed włączonym telewizorem, w lenistwie tak ogarniającym, że trudno o mobilizację
do wyjścia na Pasterkę albo nowatorsko, korzystając z podpowiedzi światowych osób oraz mediów: poza domem, na zimowiskach, w górskich pensjonatach, gdzie wydarzenia zmieniają się
jak w kalejdoskopie, gdzie program napięty tak, że nie ma czasu ani głowy, aby iść na Mszę św.
Czy to mi się wydaje, czy rzeczywiście święta obchodzone przez Polaków w latach PRL były bardziej niepowtarzalne? Co powodowało, że większość z nas pamięta wydarzenia z tamtych,
szarych lat, a nie potrafi opowiedzieć o przebiegu rodzinnych - jak je sami nazywamy - Świąt Bożego Narodzenia sprzed np. czterech lat?
Bóg się rodzi! - słyszymy, a czasem sami zaśpiewamy. Ale narodził się i w poprzednim roku, i w następnym też się narodzi... Tego jesteśmy
pewni. Najważniejsza osoba Świąt - Bóg - leży cicho w wiklinowym żłóbku ustawionym pod wystrojoną w cacka choinką. Dostał godne miejsce, pamiętamy o Nim, wiemy,
że „dzisiaj w Betlejem wesoła nowina”. Ze spokojem możemy usiąść do zastawionego stołu.
Mówimy: to takie piękne, rodzinne święta. I to ma usprawiedliwiać zbanalizowanie, oswojenie najbardziej niezwykłego wydarzenia w historii świata. Czy naprawdę, krocząc w ciemnościach,
chcemy ujrzeć „światłość wielką”, czy w zupełności wystarcza nam - blask świecidełek?
Pomóż w rozwoju naszego portalu