Reklama

Turystyka

Czy warto pojechać do Gruzji?

Odpowiedź jest oczywista. Jak tylko trafi się Wam okazja, nie zastanawiajcie się ani chwili. Wylądujecie bowiem w krainie baśniowej, ulepionej z gór, jezior i morza w mieszance, która uderza do głów jak mocne wino z sielskiej Kachetii.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na czym polega urok tego kraju? Na czymś nieuchwytnym, bo Gruzja jest nieoczywista, tajemnicza, wymykająca się łatwym porównaniom. Zauroczą się więc Gruzją miłośnicy zarówno dobrej kuchni, wina i biesiad, jak i sportów ekstremalnych czy smaganych górskich wiatrem przestrzeni. A Polacy odnajdą tu wiele elementów, które mogą posłużyć do ukucia nowego porzekadła: Polak, Gruzin – dwa bratanki...

Swojskie kontrasty

Wzgórze Sololaki, leżące w najstarszej części Tbilisi – stolicy Gruzji, z którego rozpościera się jeden z najpiękniejszych widoków na miasto, wieńczy potężny aluminiowy posąg niewiasty nazywanej Matką Gruzji. Dumna, sroga piękność patrzy sokolim wzrokiem przed siebie. W jednej ręce dzierży wielki miecz, trzymany tak, jakby za chwilę miała wyprowadzić cios, w drugiej – pialę, czyli gruzińską czarkę wina, symbol gościnności. To pierwsze czeka na wrogów, drugie – na przyjaciół, gości. W tych dwóch gestach zawarta jest cała prawda o tym kraju. I o jego dziejach, które mają z polskimi kilka punktów stycznych. Bo honor to rzecz święta, ojczyzna to rzecz święta, podobnie wiara, rodzina, wspólnota. Upodabnia nas też to trwające setki lat drżenie, by z trudem wywalczoną wolność utrzymać, gdy wielka, stale żądna krwi Rosja czai się tuż obok. W przeszłości i teraz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Gruzja dźwiga bowiem ciągle, i pewnie nieprędko się to skończy, porosyjski spadek w postaci wszechobecnego bardaku, bałaganu, o machlojkach i przekupstwie nie wspomnę. Widać to zwłaszcza na prowincji, ciągle biednej i zaniedbanej, przypominającej polskie wsie i miasteczka z początku lat 90. XX wieku. Bo miasta – np. Tbilisi czy Batumi – muśnięte są już nowoczesnym sznytem wielkich metropolii. Nie znajdziecie w Batumi herbacianych pól, jak śpiewały kiedyś Filipinki, ale miasto nazywane „Dubajem Kaukazu” – za dnia futurystyczna architektura, a nocą morze świateł, które przeglądają się w spokojnych wodach Morza Czarnego. Kraj kontrastów? Trochę tak, ale innych niż te, które znamy. Gruzja to raczej piękny chaos złożony z wielu elementów – ogromna, mieniąca się barwami mozaika. Jest krajem głównie górzystym, na czele z budzącym respekt monumentalnym Kaukazem, od południa mamy jednak liczącą 310 km linię brzegową łagodnego Morza Czarnego, a w środku liczne szmaragdowe jeziora. Wszystko unurzane w zieleni bujnej, soczystej, rozłożystej. W efekcie w tym niewielkim kraju oglądamy zbitkę krajobrazów wręcz pocztówkowych – oszałamiające widoki towarzyszą podróżnym, gdziekolwiek odwrócą głowę.

Biesiada, wino i śpiew

Można Gruzję zwiedzać pieszo, na rowerze, konno, lub tradycyjnie na czterech kołach. Samodzielnie (to bezpieczny kraj) lub z biurem podróży. Łazić nieoznakowanymi górskimi szlakami, śmigać na nartach w Gudauri, spać pod rozgwieżdżonym niebem na połoninach, odetchnąć od zgiełku świata w ciszy pachnących woskiem stareńkich cerkiewek, zasłuchać się w poruszającym polifonicznym śpiewie. Wystarczy kilka dni pobytu, choć szczęśliwcy mówią, że lepiej przyjechać na miesiąc, by za jednym zamachem doświadczyć klimatu subtropikalnego, dżungli, lodowców, półpustynnych równin i przełęczy niczym alpejskie łąki, pachnących ziołami.

Reklama

Można też poznać Gruzję zwyczajnie – pójść bez celu, ot tak, przed siebie. Jest spore prawdopodobieństwo, że spotkacie ujmująco miłych, gościnnych ludzi. Jest szansa, że skosztujecie ich wina i słynnych pierożków chinkali, rozweselicie serca muzyką, a oczy tańcem gibkich jak trzcina tancerzy. A jako że Gruzini naprawdę lubią Polaków i sympatia ta nie sięga ostatnich dekad, ale ma znacznie dłuższą historię – okazja do takiej biesiady, która stanowi znak firmowy tego kawałka świata, jest całkiem spora. Zaznacie też kilku zwyczajnych zaskoczeń, jak choćby to, że powiedzenie w jakimkolwiek języku – dla nas w praktyce będzie to albo rosyjski (starsze pokolenie), albo angielski (głównie młodsze) – że jesteście Polakami, w momencie rozpromienia Gruzinów i uruchamia całą sekwencję drobnych aktów życzliwości.

Gdzie Rzym, gdzie Tbilisi

Mieszały się tutaj, niczym w górskim tygielku, wpływy wschodnie i zachodnie. Swój ślad zostawili na tej ziemi Grecy, Rzymianie, Persowie i Rosjanie, dlatego każdy skrawek kraju chlubi się własną historią, kulturą, kuchnią i zwyczajami. Wspólne mają przekonanie, że jest kilka spraw, które świat zawdzięcza Gruzji. Jak choćby wino. Zdaniem Gruzinów, to oni wymyślili, jak z winogron uczynić „napój bogów” – archeolodzy odnaleźli ślady winnej produkcji datowane na 8 tys. lat wstecz. Nazwy ich krain – jak np. Kolchida – wymieniane są w mitach greckich. To tutaj Argonauci szukali złotego runa, a Zeus przykuł do zbocza jednej z gór Kaukazu nieposłusznego Prometeusza. No i jeśli chodzi o Amazonki, to też były one tutejsze...

Pierwsi w wierze

Gruzini szczycą się też tym, że wcześniej niż większość np. Europy przyjęli chrześcijaństwo jako religię państwową. Czwarty wiek po Chr. – dla porównania w Polsce był to X wiek. I pozostali krajem ludzi religijnych. Większość należy do Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, niezależnego od Rosji. To jeden z najstarszych Kościołów chrześcijańskich, założony w I wieku po Chr. przez samego apostoła Andrzeja. Katolików jest tutaj niewielu, ok. 1% populacji, i nie żyje się im w Gruzji łatwo. Oblicza się, że w całym kraju jest ok. dwunastu świątyń katolickich i pracuje w nich raptem dwudziestu księży, w większości polskich duchownych.

Reklama

W Polsce mawia się, że jak Polak, to katolik, a tutaj – że Gruzin jest prawosławny i basta! Gruziński Kościół Prawosławny nie uznaje więc naszych chrztów i małżeństw, dlatego w mieszanych małżeństwach oczekuje się, że kwestie wyznania będą szybciutko uporządkowane – wiadomo, w którą stronę. W Tbilisi opowiadano mi, że tamtejsze kościoły katolickie pełne są obrazów oddanych przez katolików, którzy dociśnięci przez otoczenie zdecydowali się przejść na prawosławie. Inaczej czekały ich społeczna izolacja, utrudnienia w codziennym życiu, a nawet utrata pracy. Katolicy czują się więc stale na celowniku, a mimo to parafie i placówki prowadzone przez Kościół katolicki robią naprawdę dobrą robotę. Świetnie działa tamtejsza Caritas, bracia kamilianie i siostry kamilianki prowadzą w Tbilisi i Gori centra opieki zdrowotnej, działają Uniwersytet Katolicki w Tbilisi, centrum pomocy rodzinie w Kutaisi, „Talita Kum” – centrum dla dzieci niepełnosprawnych w Akhaltsikhe. To tylko kilka przykładów.

Cień wielkiego brata

Nie uda się w tym bajkowym kraju uciec od polityki. Zwłaszcza teraz, tuż po wyborach parlamentarnych, zdaniem części Gruzinów i większości wolnego świata, sfałszowanych w sposób haniebny.

Gruzini mówią, że te wybory zadecydują o ich życiu nie na kadencję, ale na wiele lat. Kraj jest podzielony, skłócony, co rusz odbywają się manifestacje, protesty, kontrmanifestacje – i tak w kółko... Gdy opadł już powyborczy kurz, po raz kolejny sprawdziła się stara zasada, że nieważne, kto jak głosował, ważne, kto liczył głosy. A wielu z tych, co kraj ten pokochało, pomyślało wtedy – ech, szkoda Gruzji...

2024-11-19 11:04

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bez śniegu i mrozu

Niedziela Ogólnopolska 11/2023, str. 42-43

[ TEMATY ]

podróże

Adobe Stock

Najlepsze plaże w tej części Teneryfy utworzono z piasku przywiezionego z Sahary

Najlepsze plaże w tej części Teneryfy utworzono z piasku przywiezionego z Sahary

Południowo-wschodnia część Teneryfy jest najbardziej zurbanizowana i najpewniej najcieplejsza. Tu leży stolica wyspy i całej Autonomii Kanaryjskiej, tu... nigdy nie pojawiły się oznaki zimy.

Wyspa ta ma nieregularny kształt, z grubsza przypominający trójkąt, ale przy odrobinie dobrej woli da się wskazać jej północną, południowo-wschodnią, zachodnią i południową część. Każda ma swoją specyfikę.
CZYTAJ DALEJ

Św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński

[ TEMATY ]

święty

Warszawa

metropolita

św. Zygmunt Szczęsny Feliński

Wikimedia

Św. abp. Zygmunt Szczęsny Feliński

Św. abp. Zygmunt Szczęsny Feliński

Św. abp. Zygmunt Szczęsny Feliński (1822-1895) przeszedł do historii jako metropolita warszawski okresu powstania styczniowego, który za radykalny sprzeciw wobec represji carskich został zesłany w głąb Rosji na 20 lat. Założył Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.

Zygmunt Szczęsny Feliński urodził się 1 listopada 1822 r. w Wojutynie, na Wołyniu, jako syn ziemianina Gerarda Felińskiego i Ewy z Wendorffów, kobiety wielkiego umysłu i serca, patriotki, pisarki. Wzrastał w latach terroru, rusyfikacji, prześladowania Kościoła i narodu, ale też w atmosferze epoki romantyzmu i zrywów wolnościowych. Z domu rodzinnego wyniósł mocny fundament wiary i moralności. Gdy miał 11 lat zmarł mu ojciec. Gdy miał 16 lat jego matka została zesłana na Syberię za włączenie się w konspiracyjną działalność patriotyczną Szymona Konarskiego. Po konfiskacie majątku przez rząd carski, dziećmi Ewy Felińskiej zajęła się rodzina i bliscy.
CZYTAJ DALEJ

O. Spadaro SJ o Franciszku i Leonie XIV: więź między nimi nie została zerwana

2025-09-17 13:20

[ TEMATY ]

Leon XIV

O. Spadaro

Vatican Media

Leon XIV

Leon XIV

„Leon podąża śladami Franciszka, ale własnym głosem” - powiedział włoski jezuita o. Antonio Spadaro, który był bliskim współpracownikiem papieża Franciszka. Dzisiaj ten znany w mediach kapłan jest podsekretarzem w watykańskiej Dykasterii ds. Kultury i Edukacji, a wcześniej przez wiele lat kierował włoskim czasopismem jezuickim La Civiltà Cattolica. Niedawno ukazała się jego książka „Da Francesco a Leone” (Od Franciszka do Leona) - zawierająca obszerny wywiad, w którym Leon, jeszcze jako kardynał Prevost, opowiada o swojej wizji Kościoła i relacjach z Franciszkiem.

W wywiadzie dla niemieckiego portalu katolickiego katholisch.de. o. Spadaro zwrócił uwagę, że przejście od Franciszka do Leona XIV było „przede wszystkim duchowym przekazaniem pałeczki”. „Jeśli między Benedyktem XVI a Franciszkiem punktem styku było wyzwanie `szybkich zmian`, to między Franciszkiem a Leonem kluczowym słowem jest `niepokój`. Papież Bergoglio nazwał je `zdrowym niepokojem, jedynym, który daje pokój` i polecił je właśnie augustianom, gdy o. Prevost był ich przełożonym generalnym. Leon XIV przyjął tę zmianę: swoje pierwsze kazanie jako papież rozpoczął właśnie tymi słowami. Jego sprawowanie papieskiego urzędu wywodzi się z niespokojnego serca św. Augustyna, które `nie zazna spokoju, dopóki nie spocznie w Bogu`”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję