Reklama

Wiara

Bohaterowie drugiego planu

Męka Chrystusa nie dokonała się w ukryciu. Nie zginął od skrytobójczego ciosu. Wszystko rozegrało się na oczach ludzi. Z ich udziałem. I nie było to przypadkowe. Działo się tak, by każdy miał możliwość opowiedzenia się „za” lub „przeciw” Jezusowi, przyjęcia owoców Jego męki lub ich odrzucenia.

Niedziela Ogólnopolska 14/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

Jerozolima

Graziako

Dziś też, tak jak wtedy, ulice starej Jerozolimy tętnią życiem. I nikt nie zwraca większej uwagi na krzyż...

Dziś też, tak jak wtedy, ulice starej Jerozolimy tętnią życiem.
I nikt nie zwraca większej uwagi na krzyż...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyglądając się ludziom uczestniczącym w tych wydarzeniach, zacznijmy od odźwiernej z pałacu arcykapłana.

Odźwierna

Jest jedną ze służących pracujących w tym domu. Zapewne bardzo oddaną. Powierzono jej klucze do wejścia. Obdarzono zaufaniem. Nie chciała go zawieść. Czujnie obserwowała wszystkich wchodzących i wychodzących. Tej nocy czas był bardzo napięty. Odbywał się sąd. Właściwie wyrok był już wydany. Wszystko było tylko kwestią zalegalizowania decyzji, znalezienia odpowiedniego pretekstu. Trzeba się pozbyć Tego, który burzy ustalony ład, podważa autorytety, zagraża zdobytej władzy. Odźwiernej nie wpuszczono na salę, by mogła obserwować to, co się działo podczas rozprawy. Mimo to i ona wydała wyrok skazujący. Uczyniła to przez donos – słowa wskazujące na Piotra jako jednego z uczniów Jezusa. Był z Nim. I ten powinien podzielić Jego los. I jego należy skazać. Nie pytała o prawdę. Nie myślała o sprawiedliwości. Wystarczyły jej pozory, niesprawdzone opinie. Byleby pozostać na raz zdobytym miejscu. Służyć mającym władzę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sługa arcykapłana

Reklama

Druga postać to sługa arcykapłana. Ten, który uderzył Jezusa. Łatwo bić związanego człowieka. Nie trzeba do tego wielkiej odwagi. Przecież nie odda. Ale nie w tym rzecz. Uderzył, bo nie miał żadnych argumentów przeciw słowom Jezusa. Nie umiał na nie odpowiedzieć czy im zaprzeczyć. Nie chciał też ich przyjąć. I nie szukał prawdy. Domagałaby się ona zmiany dotychczasowego życia. Ponadto w swym życiu nie miał wielu okazji, by coś znaczyć. Zawsze inni wyznaczali mu zadania. I pewnie wiele razy czynił to z zaciśniętymi od złości wargami. Jeśli nie chciał stracić tego, co miał, musiał być posłuszny. Nadarzyła się zatem okazja, by odegrać się na kimś słabszym. Pokazać swoją siłę i znaczenie. Zaistnieć. A może był przekonany o racji swych zwierzchników, traktował ją jak swoją... Wobec słów Jezusa poczuł się bezradny, dlatego postanowił zmusić Go do uległości i milczenia, uznania tych, którym sam służył.

Te dwie osoby, które spotkały cierpiącego Chrystusa, opowiedziały się przeciw Niemu. Obie uznały, że należy wymazać Go z ludzkiego życia – jedna donosząc na Jego ucznia, druga uderzając w Niego samego. Są jednak oprócz nich zachowujący się inaczej. Spójrzmy na nich.

Szymon

Podczas drogi krzyżowej pojawił się w tłumie człowiek imieniem Szymon. Został on wplątany w całą tę sytuację wbrew swej woli. Zmuszono go do poniesienia krzyża Jezusa. Było to wbrew jego planom. Zmieniło kierunek, w którym wcześniej podążał. Chciał wrócić z pola do swego domu, znaleźć spokój i odpocząć. Przygotować się do świąt. Tymczasem, zatrzymany przez żołnierzy, musiał ruszyć w stronę Golgoty. Poszedł razem z Jezusem, niosąc Jego krzyż. A właściwie to Jezus szedł obok niego. Patrząc z boku, trudno byłoby odpowiedzieć na pytanie, do kogo ten krzyż należy: do Szymona czy do Jezusa? I kto na nim umrze? Szymon jednak odszedł z Golgoty żywy. Miejsce na krzyżu zajął Jezus. Czy już wtedy zrozumiał on tajemnicę krzyża i Jezusa, sens poddania Mu swego życia? Drogę do wyzwolenia od śmierci? To, że Jezus umarł za niego? Jedno jest pewne: jego życie zmieniło się diametralnie. Jeden z Ewangelistów wspomina imiona synów Szymona, a to znaczy, że byli dobrze znani wspólnocie Kościoła jako ludzie wiary. Tej wiary, którą owego piątku Szymon przyniósł do domu, gdy wracał z Golgoty.

Niewiasty

Reklama

Pośród wielu mijanych na drodze krzyżowej stały niewiasty. Od innych osób odróżniał je płacz. Nie, nie były tymi, które najmowano do zanoszenia lamentu na pogrzebach. Dla skazańca nikt tego nie czynił. Płakały, bo – jak ktoś powiedział – matki zawsze płaczą. Tak jak kiedyś te z Betlejem. Choć nie był to ich syn, to każda z nich zdawała sobie sprawę z tego, co może czuć Jego Matka w takiej chwili. Tym bardziej że była obecna w tłumie otaczającym skazańca. Czuły też litość wobec Jezusa, jaką czuje każda matka wobec swego dziecka. Nie miały obojętnego serca. I to otworzyło je na słowa Jezusa. Gdy przechodził blisko nich, zabrzmiały one w ich uszach. Nie były to jednak słowa podziękowania za współczucie, ale wezwanie do nawrócenia. Zarówno dla nich, jak i dla ich dzieci. Te pierwsze łzy litości nad Jezusem, Jego losem powinny otworzyć drogę dla następnych, o wiele ważniejszych. Do opłakiwania własnych grzechów. Płacz zawsze daje szansę przebaczenia i nadzieję pojednania z Bogiem, do których Jezus otwierał drogę przez ofiarę ze swego życia. Oddał bowiem swe życie u Jego progu, aby odzyskali je ci, którzy obumarli wskutek swych grzechów.

Weronika

Spośród kobiet obecnych na drodze krzyżowej Jezusa była jedna, o której wprawdzie nie wspomina spisana Ewangelia, ale mówi o niej Tradycja Kościoła. To Weronika. Ona otarła twarz Chrystusowi. Na chuście, której użyła w tym celu, pozostało Jego oblicze. Okazała nie tylko współczucie, ale i pomoc. Ofiarowała chwilę ulgi. Nie pozostawiła Jezusa samemu sobie. Może dlatego zachowano w pamięci jej imię, bo jest wzorem godnym do naśladowania. A może wpisanie w Tradycję jej imienia przypomina, że tak powinien postępować każdy ochrzczony? Bo przecież imię towarzyszy chrześcijaninowi od chwili jego chrztu, od momentu przypieczętowującego decyzję bycia uczniem Chrystusa. I to niezależnie od tego, czy podjęliśmy ją sami, czy też uczynili to w naszym imieniu nasi rodzice. Jak zatem naśladować św. Weronikę? Odpowiedź przynosi sam Chrystus: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili” (por. Mt 25, 40). Szukać zatem nie należy daleko. A może w ogóle nie trzeba szukać, tylko wystarczy uważnie rozejrzeć się dokoła...

Setnik

I trzecia osoba. To rzymski setnik. On znalazł się w tym miejscu i czasie niejako z urzędu. Dowodził żołnierzami. Nadzorował egzekucję. Czuwał nad wypełnieniem wyroku. Dbał, by niczego nie zaniedbano. Był uważnym obserwatorem. Swe zadanie potrafił wykonać precyzyjnie. Z pewnością widział niejedno ukrzyżowanie. Może już temu wszystkiemu towarzyszyła rutyna i nic go nie dziwiło. Patrzył na wiele śmierci. Widział agonie zarówno zbrodniarzy, jak i ludzi niesprawiedliwie skazanych. Nigdy nie dochodził racji wyroku. Miał go wykonać. Taka była jego rola. Odpowiedzialność za wszystko brali zwierzchnicy. On czuł się od niej zwolniony. Po wszystkim miał jedynie potwierdzić śmierć skazańca. Ale tym razem był świadkiem czegoś innego, nieznanego, wręcz zaskakującego. Słyszał wyzwiska tłumu. Widział też ludzi płaczących. Jeden z krzyżowanych z Jezusem bluźnił, drugi prosił o litość. A Ten, którego szyderczo nazwano królem, modlił się, przebaczał i powierzał się Bogu. Czy podczas tej agonii Chrystusa zobaczył coś jeszcze? To pozostaje tajemnicą. Wiemy jednak, co odkrył i wyznał w tej godzinie. Spotkał Syna Bożego i wyznał w Niego wiarę. Stał się jej pierwszym świadkiem.

Tłum, czyli my wszyscy

I pozostał jeszcze tłum ludzi. Ci z ulicy, zajęci swoimi sprawami. Ostatnie godziny handlu, pracy, świątecznych przygotowań. Wśród nich żądni sensacji, ciekawostek, cudów, także ludzie niosący w sercach nienawiść i bluźnierstwo, żądni krwi, oraz ci, którzy patrząc na to wszystko, doznali wstrząsu sumienia, pochylili się nad swym życiem i podejmując trud nawrócenia, znaleźli miłosierdzie Boga. Wszyscy oni mogą sprowadzić się do jednego z dwóch ludzi ukrzyżowanych obok Jezusa – my również. Żaden z nich nie był niewinny. Tyle że jeden przeklinał śmierć i Boga, a drugi wyznał swe błędy i przez Jezusa pojednał się z Bogiem. Dla tego śmierć stała się początkiem wiecznego szczęścia.

2021-03-30 10:53

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Córa Syjonu

Niedziela Ogólnopolska 50/2021, str. V

[ TEMATY ]

Jerozolima

Adobe Stock

Panorama Jerozolimy

Panorama Jerozolimy
W świecie pogańskim bóstwa zazwyczaj występowały w parach małżeńskich. Przykładem takiego związku byli fenicki Baal i bogini Asztarte. Izrael natomiast wierzył w jedynego Boga. Nie towarzyszyła Mu bogini – małżonka. W tym przypadku miała miejsce inna, niezwykła relacja. Bóg kierował swą miłość ku potomkom Abrahama. Znakiem tej miłości było wybranie, wyzwolenie z niewoli egipskiej i obdarowanie ziemią obiecaną. Centrum tej ziemi stanowiły Wzgórza Jerozolimskie. Nazwa ta wiązała się z położonym na nich miastem – Jerozolimą. Król Dawid uczynił je stolicą kraju. Wzgórze położone na jego południowym wschodzie zwano Syjonem, co znaczy „wysoki”. Pierwotnie znajdowała się tu twierdza należąca do ludu Jebuzytów. Po jej zdobyciu przez Dawida na Syjonie zbudowano pałac królewski, a następnie nieco na północ od niego – świątynię. Z czasem słowo „Syjon” stało się określeniem Wzgórza Świątynnego, samej Jerozolimy oraz ziemi zamieszkałej przez naród wybrany.
CZYTAJ DALEJ

27 grudnia - wspomnienie św. Jana, Apostoła i Ewangelisty

[ TEMATY ]

wspomnienia

Adobe Stock

Dziś, 27 grudnia, Kościół obchodzi wspomnienie św. Jana, Apostoła i Ewangelisty. W tym dniu święci się wino, które podaje się wiernym do picia. Jest to bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza.

Jan był prorokiem, teologiem i mistykiem. Był synem Zebedeusza i Salome, młodszym bratem Jakuba Starszego. Jan pracował jako rybak. O jego zamożności świadczy fakt, że miał własną łódź i sieci. Niektórzy sądzą, że dostarczał ryby na stół arcykapłana - dzięki temu być może mógł wprowadzić Piotra na podwórze arcykapłana po aresztowaniu Jezusa. Ewangelia odnotowuje obecność Jana podczas Przemienienia na Górze Tabor, przy wskrzeszeniu córki Jaira oraz w czasie konania i aresztowania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym.
CZYTAJ DALEJ

W kościołach coraz popularniejsze są ofiaromaty

2024-12-27 07:09

[ TEMATY ]

ofiaromat

Adobe.Stock

W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę. Niektórzy księża decydują się na całkowitą rezygnację z tradycyjnej tacy. To wygodne i służy transparentności finansów Kościoła – powiedział PAP pomysłodawca pierwszego w Polsce ofiaromatu Karol Sobczyk.

Od 2019 r. w polskich parafiach zaczęły pojawiać się ofiaromaty – urządzenia, dzięki którym wierni mogą złożyć ofiarę w formie bezgotówkowej, kartą lub blikiem.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję