Początek Adwentu jest naglącym wołaniem o czujność. Ewangelia wg św. Marka, którą będziemy czytać w nowym roku liturgicznym, wzywa do gotowości na spotkanie z nadchodzącym Panem. Słowa czytane dzisiaj są zakończeniem publicznego nauczania Jezusa. Jego ostatnia mowa publiczna w świątyni dotyczy czasów ostatecznych, które poprzedzą Jego chwalebny powrót (por. Mk 13). Wydarzenia tam zapowiadane spełniają się na naszych oczach, budząc często przerażenie i zamęt. Stąd ostatnie słowa Jezusa, połączone z trzykrotnym wezwaniem do czuwania.
Pierwsze „czuwajcie” Ewangelista oddaje dwoma greckimi czasownikami, które po polsku można oddać słowami: „Patrzcie uważnie, nie śpijcie!”. Przypowieść dodana do tych słów ukazuje Chrystusa jako gospodarza domu. Opuścił On na pewien czas wspólnotę wiernych, nie mówiąc, kiedy wróci. Powierzył jednak staranie o wszystko swoim „sługom”, a na ich czele postawił „odźwiernego”. Jest nim Piotr, dzierżący władzę kluczy w Kościele, oraz każdy z jego następców, odpowiedzialny za wspólnotę wiary. Ponieważ moment powrotu Pana jest dla nas tajemnicą, konieczne jest stałe czuwanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wyjaśnienie przypowieści nie mówi już jednak o braku snu, co przy długiej nieobecności Pana byłoby niemożliwe do spełnienia. „Sen” oznacza w przenośni nieuniknioną konieczność śmierci. Opóźnienie powrotu Pana spowodowało, że przez dwadzieścia wieków wiele pokoleń wiernych już zmarło. Takie opóźnienie uroczystej „paruzji” sprawiło, że chrześcijanie stracili pierwotną czujność, pozwalając „duchowi zamętu” na coraz większą zuchwałość w atakach na Kościół, stąd też nagląca potrzeba czujności. Taką właśnie postawę wyraża drugi czasownik, którym Chrystus kończy swe nauczanie: „Czuwajcie” (gregoreite).
Kościół pierwotny często nadawał nowo ochrzczonym imię Gregorios (Grzegorz), aby uświadomić im konieczność czuwania. Do dziś w modlitwie wieczornej Kościoła słyszymy wezwanie św. Piotra, „klucznika” królestwa: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu” (1 P 5, 8n). Nigdy jeszcze w historii wezwanie to nie było tak aktualne jak obecnie. Szatański sprzeciw wobec życia zobowiązuje wierzących do czujnej modlitwy i sprzeciwu wobec rozmaitych pokus. Jedynie taka ustawiczna czujność zapewni nam radosne spotkanie z powracającym Panem.
W dawnej Polsce istniał piękny zwyczaj adwentowy – król i przedstawiciele wszystkich stanów, z płonącymi pochodniami w rękach, składali w katedrze warszawskiej deklarację w imieniu narodu: „Gotów jestem na spotkanie z przychodzącym Panem” (Paratus sum in adventum Domini). Warto o tym pamiętać w obliczu coraz groźniejszych prowokacji. Czy starczy nam męstwa w ostatniej fazie zmagania cywilizacji życia i śmierci?