Reklama

Rodzina

Struktura kryzysu rodziny

Nauka Kościoła o rodzinie jest w 100 procentach zbieżna z interesem społecznym i przyszłością ekonomiczną państwa. Szkoda tylko, że politycy nie chcą tego przyznać

Niedziela Ogólnopolska 40/2014, str. 14-15

[ TEMATY ]

polityka

rodzina

IMAGES COPYRIGHT © 2000 DIGI TOUCH

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dobie intensywnych przemian społecznych najbardziej ucierpiała rodzina. Zmieniają się modele życia, przekształceniom ulegają relacje wewnątrzrodzinne, a nawet samo rozumienie rodziny nie jest już tak jednoznaczne, jak kiedyś. Jest to efekt wzrostu liczby rozwodów i separacji, a także liczby rodziców samotnie wychowujących dzieci, opóźniania decyzji o zawarciu małżeństwa, wstrzymywania się od prokreacji lub całkowitej rezygnacji z posiadania dzieci. Jednocześnie wzrasta liczba jednoosobowych gospodarstw domowych i związków nieformalnych.

Mamy więc do czynienia ze społeczną schizofrenią, bo realizowany model rodziny znacznie odbiega od tego, co deklaruje miażdżąca większość Polaków. Szczęście rodzinne zajmuje bowiem niezmiennie pierwsze miejsce wśród najważniejszych wartości, którymi kierujemy się w swoim codziennym życiu. Zdecydowana większość badanych w 2013 r. przez CBOS, bo aż 85 proc., deklaruje, że człowiekowi do pełni szczęścia potrzebna jest właśnie rodzina. Jedynie co ósmy respondent sądzi, że bez rodziny można żyć równie szczęśliwie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kultura egoistów

Wszystkie badania opinii publicznej wskazują na to, że mimo wszystko mamy wrodzoną odporność na antyrodzinną propagandę.

– Rodzina jest naturalnym środowiskiem rozwoju człowieka. Widać, że natura całkiem dobrze broni się przed zmasowanym atakiem – mówi „Niedzieli” Paweł Woliński, prezes Fundacji Mamy i Taty.

Reklama

Optymistyczne deklaracje nie znajdują jednak pokrycia w praktyce życiowej. Fala kryzysu rodziny, z którym Zachód zmaga się już od dziesięcioleci, coraz silniej daje o sobie znać również w naszym kraju. W 1980 r. na pięć zawartych małżeństw przypadał jeden rozwód. Teraz na dwa małżeństwa jedno się rozwodzi.

– Wszyscy deklarują, że chcą być dobrymi rodzicami i mężami oraz żonami, ale jesteśmy grzeszni. A przecież do łamania przysięgi małżeńskiej namawiają nas media i szeroko rozumiana kultura – mówi ks. dr Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin przy Konferencji Episkopatu Polski.

Jeśli chodzi o poziom deklaracji prorodzinnych, to Polska wcale nie jest samotną wyspą. Cykliczne badania opinii publicznej na świecie World Value Research wskazują, że 78 proc. respondentów z całego świata nadal uważa małżeństwo za instytucję potrzebną i aktualną. Dlaczego więc coraz mniej osób decyduje się na jego zawarcie i na posiadanie dzieci?

– Żyjemy w kulturze mocno konsumpcyjnej. Jesteśmy zaprogramowani egoistycznie, a rodzina wymaga od człowieka czegoś zupełnie innego. Trzeba się poświęcić, kochać i dawać innym to, co w nas najlepsze – mówi Ewa Kowalewska z Human Life International – Polska.

Kapitał ludzki

W wielu krajach przeprowadzono szczegółowe badania ekonomiczne, które ujawniają, że rozwody bardzo źle wpływają na gospodarkę. W Stanach Zjednoczonych stwierdzono, że rozpady rodzin generują w budżecie USA ubytek w wysokości 112 mld dolarów rocznie. Rozwody okazują się bombą z opóźnionym zapłonem, bo pokolenie dzieci wychowanych w rozbitych małżeństwach jest słabsze i będzie generować więcej kosztów społecznych.

Reklama

Badania jasno pokazują, że na rozbitych małżeństwach najbardziej tracą dzieci. Gorzej radzą sobie w szkole, w relacjach z rówieśnikami, a później na rynku pracy. Tacy ludzie są słabiej przygotowani do życia we własnych rodzinach.

– Mamy więc do czynienia z efektem śnieżnej kuli, bo rodziny założone przez dzieci z rozbitych małżeństw o wiele częściej się rozpadają – mówi „Niedzieli” ks. dr Wojciech Sadłoń, odpowiedzialny za kontakty z mediami Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Inwestycja w trwałość rodziny jest więc w interesie państwa. Powinna być objęta ochroną w ramach np. Programu Kapitał Ludzki.

Jeżeli polityka państwa się nie zmieni, to fala rozwodów będzie się zwiększać. A przecież można wziąć przykład z innych krajów, gdzie udało się wypracować skuteczne metody przeciwdziałania tej patologii. W Norwegii np. kandydaci do rozwodu muszą przejść specjalny kurs. W trakcie zajęć dowiadują się o wszystkich skutkach rozwodu dla ich dzieci. – Mówi się im wprost, że rozstanie nie jest dobrodziejstwem, ale wielką krzywdą. W efekcie prawie 50 proc. małżeństw rezygnuje z rozwodu, bo przecież nikt nie chce krzywdzić swoich dzieci – tłumaczy Paweł Woliński.

Reklama

Polskie władze zaczęły dostrzegać problem rodziny dopiero, gdy dotknął on system emerytalny. Okazało się, że trzeba podnieść wiek emerytalny, bo mamy za mało dzieci. – Gospodarce podajemy środki przeciwbólowe, ale nie leczymy przyczyn choroby. Lekarstwem jest tu tradycyjna, wielodzietna rodzina. Promowanie związków partnerskich i ułatwienia w postępowaniach rozwodowych ten kryzys będą pogłębiać – mówi prezes Woliński.

Sztuczna fala rozwodów

Dziś rozwód jest rutynową procedurą. „Masz już dość małżeńskiej monotonii i wypełniania uciążliwych rodzinnych obowiązków? Odczuwasz potrzebę wolności? Wybierz się na Targi Rozwodowe” – piszą w zaproszeniu organizatorzy kontrowersyjnej imprezy w Krakowie.

Coraz gorsza kondycja rodziny to wina niesprzyjającej kultury, polityki socjalnej, ale także regulacji prawnych i praktyki sądowniczej. W latach 90. ubiegłego wieku sprawa rozwodowa trwała przeciętnie dwa razy dłużej niż obecnie. Nic więc dziwnego, że chętnych też jest coraz więcej.

Najbardziej jaskrawym przykładem patologicznej praktyki sądowniczej jest Hiszpania, gdzie lewicowe rządy wprowadziły tzw. ekspresowe rozwody. Efekt jest taki, że w ciągu 20 lat liczba rozwodów wzrosła tam o ponad 180 proc.

Nawet polityka socjalna, która powinna wspierać rodziny, w efekcie im szkodzi. Państwo faworyzuje rodziców samotnie wychowujących dzieci, a więc posiadanie pełnej i zdrowej rodziny przestało być opłacalne. Dlatego też po zmianie przepisów socjalnych mieliśmy ponad 100-procentowy przyrost rozwodów. Są powiaty, gdzie ich liczba zwiększyła się kilkakrotnie.

Reklama

– Politycy zafundowali nam sztuczną lawinę rozwodów – podkreśla Paweł Woliński. Wprawdzie przyrost rozpadających się małżeństw obecnie trochę wyhamował, nie ma się jednak z czego cieszyć. Okazuje się bowiem, że Polacy coraz rzadziej zawierają związki małżeńskie. I choć konkubinaty stanowią wciąż zaledwie 3 proc. wszystkich gospodarstw domowych, to jednak ich odsetek w ciągu ostatniej dekady się podwoił.

Wiele osób żyjących w konkubinacie przed ślubem tłumaczy, że to takie małżeństwo na próbę. Mówią, że chcą się sprawdzić, aby później nie było rozczarowania. – Rzeczywistość jednak wygląda zupełnie inaczej. Prawie 80 proc. takich „wypróbowanych małżeństw” rozpada się w ciągu pierwszych 5 lat od zawarcia sakramentu małżeństwa – mówi ks. dr Przemysław Drąg.

Naprawianie kultury

Wyzwaniem dla Kościoła jest więc asystowanie rodzinie i wspieranie jej w duchowym wzroście. Trzeba współczesnego człowieka formować tak, aby znów chciał kochać i żyć dla innych.

– To nie tylko zadanie dla Kościoła, ale także dla ludzi niewierzących. Rodziny ciągle są bowiem większością w naszym kraju, a więc powinny lobbować i wywierać presję na polityków. Każdy, komu zależy na świecie, w którym będą żyć nasze dzieci, powinien troszczyć się o wartości rodzinne w przestrzeni publicznej – mówi Woliński.

Do tej pory instytucje państwowe nie potrafiły wykrzesać z siebie impulsów, które mogłyby zmienić sytuację rodzin w Polsce. Najlepszym przykładem polityki naszych władz jest historia stanowiska pełnomocnika rządu ds. rodziny. Gdy zostało ono zlikwidowane w 2001 r., w zamian powołano do istnienia stanowisko pełnomocnika ds. równego statusu kobiet i mężczyzn (obecnie ds. równości).

Reklama

– Efekty są takie, że zamiast polityki prorodzinnej mamy walkę z rodziną – podkreśla prezes Fundacji Mamy i Taty. Priorytetami państwa stało się promowanie ideologii feministycznej i LGBT, dostępu do antykoncepcji, powszechnej edukacji seksualnej i parytetów płci. Według współczesnych standardów równościowych, żona nie może mieć wspólnych celów z mężem, bo to ogranicza jej wolność i samorealizację. Ideałem jest więc kobieta walcząca z mężczyznami.

– Marzy nam się, aby tematyką prorodzinną zajęto się na serio, bo to ona jest teraz Polską racją stanu – mówi Paweł Woliński. I choć warunki ekonomiczno-bytowe są istotne, to jednak najważniejszy bój toczy się w szeroko rozumianej kulturze i edukacji. – Zamiast faszerować młodych ludzi ideologią gender, trzeba zająć się promocją rodziny i dzietności. Nie chodzi mi tylko o spór ideologiczny, ale o przyszłość ekonomiczną naszego państwa. Bez rodzin i dzieci czeka nas bowiem głęboka zapaść gospodarcza i cywilizacyjna – dodaje prezes Woliński.

Kursy „antymałżeńskie”

Aby dostać prawo jazdy, trzeba odbyć kilkumiesięczny kurs i zdać trudny egzamin. Podobnie jest z uzyskaniem dobrej pracy w specjalistycznych zawodach. Aby zawrzeć małżeństwo w urzędzie, wystarczy mieć dowód osobisty. Nikt nie pyta, czy młoda para jest przygotowana do tej najważniejszej w życiu decyzji.

– Jedyną instytucją, która stara się przygotowywać młodych do małżeństwa, jest Kościół. Myślę, że katechezy przedmałżeńskie mają wielki potencjał, bo przechodzi przez nie 70 proc. wszystkich małżonków. I choć pojawiają się podobne inicjatywy świeckie, to tylko Kościół dysponuje rozwiązaniami systemowymi w tak wielkim zakresie – mówi prezes Fundacji Mamy i Taty.

Reklama

Katechezy przedmałżeńskie to typowo polski patent. – Chcemy przygotować trwałą, kochającą się rodzinę, która będzie otwarta na nowe życie – mówi ks. dr Przemysław Drąg. Cel Kościoła jest więc w 100 proc. zbieżny z interesem państwa. Szkoda tylko, że politycy nie chcą tego przyznać.

Na przestrzeni czasu zmieniały się techniki kursów. Coraz więcej parafii i ośrodków duszpasterskich stawia na jakość. Proboszczowie mówią, że najlepsze kursy to tzw. antymałżeńskie. – Rzeczywiście, skuteczność i jakość katechez można rozpoznać po tym, ile par stwierdza, że nie pasuje do siebie. Bywa, że po dobrych warsztatach rozstaje się nawet co trzecia para narzeczonych – podkreśla krajowy duszpasterz rodzin.

Tak jak nie każdy kandydat przyjęty do seminarium ma powołanie kapłańskie, tak nie każda para jest powołana do sakramentu małżeństwa. Lepiej rozstać się przed ślubem, niż później się rozwodzić.

2014-09-30 15:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wojna w Europie

Ataki islamistów we Francji nasilają się tym bardziej, im bardziej ten kraj odchodzi od chrześcijańskich korzeni.

Tragiczne wydarzenia w Paryżu 13 listopada 2015 r. pokazały słabość Europy oraz fiasko multikulturowości motywowanej polityczną poprawnością. Mimo intensyfikacji działań prewencyjnych ze strony służb specjalnych państw członkowskich Unii Europejskiej nasz kontynent jest coraz bardziej zagrożony. – Można powiedzieć, że mamy już wojnę w Europie – tak bestialskie ataki bojowników ISIS w stolicy Francji skomentował były antyterrorysta gen. Roman Polko, który przyznał także, że terrorystom z Państwa Islamskiego udaje się skutecznie przenieść konflikt z Syrii do Europy. Bo przecież zamachy w Paryżu 13 listopada są związane z kryzysem migracyjnym i francuskimi bombardowaniami pozycji ISIS oraz pól naftowych kontrolowanych przez islamistów. Charakterystyczne, że ataki islamistów we Francji nasilają się tym bardziej, im bardziej ten kraj odchodzi od chrześcijańskich korzeni. Relatywizm moralny, bezideowy laicyzm, promocja homoseksualizmu i stylu życia „róbta, co chceta” przy coraz bardziej powiększającej się wielomilionowej diasporze muzułmańskiej, dla której to, co Europa uważa za nowoczesny przejaw niczym nieskrępowanej wolności człowieka, jest promowaniem szatańskich idei. 7 stycznia tego roku miał miejsce atak islamskich terrorystów na redakcję „Charlie Hebdo”, francuskiego lewacko-satyrycznego tygodnika znanego z obrażania uczuć religijnych, uzasadnianego „wolnością słowa”, który dla radykalnej społeczności muzułmańskiej jest synonimem nihilizmu i zgnilizny moralnej. W Europie mamy na dodatek kryzys migracyjny. Wywołała go kanclerz Niemiec Angela Merkel. Rémi Brague, francuski filozof i historyk, laureat Nagrody Ratzingera, podkreślał to bardzo wyraźnie. – Niemcy – mówił w jednym z wywiadów – mają ogromny problem demograficzny. I ten kryzys bezdzietności trwa już dość długo. Ponieważ sami nie chcą się rozmnażać, potrzebują świeżej krwi. Napływ imigrantów jest im więc na rękę. Pytanie, czy przybysze zamienią się w „dobrych Niemców”. Mam co do tego poważne wątpliwości. Ale co robić? Kto nie dba o reprodukcję własnego narodu, zostanie w końcu zastąpiony przez obcych, którzy wypełnią powstałą lukę. Ten, kto nie chce dawać życia, nie ma prawa się skarżyć. To mocne i mądre słowa. Zamachy w Paryżu potwierdziły obawy związane z napływem do Europy setek tysięcy imigrantów. Kto wie, czy nie mamy już do czynienia z czymś, co można określić mianem inwazji. Tym bardziej że w Europie myli się prawo do azylu z prawem do osiedlania się, gdzie się chce, w dowolnym kraju, nawet jeśli nie jest się ofiarą żadnych prześladowań i nie pochodzi się z rejonu wojennego konfliktu. Dlatego jak najbardziej słusznie minister Konrad Szymański, odpowiadający w rządzie Beaty Szydło za sprawy europejskie, zwraca uwagę, że ataki z 13 listopada oznaczają konieczność jeszcze głębszej rewizji europejskiej polityki wobec kryzysu migracyjnego. Unia Europejska musi – według min. Szymańskiego – pilnie postawić na agendzie migracyjnej postulaty kontroli swoich granic zewnętrznych oraz przeciwdziałanie kryzysowi u źródeł, w porozumieniu z krajami trzecimi. Potrzebna jest intensyfikacja prac nad programem readmisji, a powinien on dotyczyć każdej osoby, której nie jest należna ochrona międzynarodowa. Minister uważa, że krytykowane przez nas decyzje Rady UE o relokacji uchodźców i imigrantów do wszystkich krajów Unii mają wciąż status obowiązującego prawa UE. Wobec tragicznych wydarzeń w Paryżu nie widzimy jednak politycznych możliwości ich wykonania. Polska musi zachować pełną kontrolę nad swoimi granicami, nad polityką azylową i migracyjną. Nic dodać, nic ująć.
CZYTAJ DALEJ

Papież do więźniów: otwórzcie na oścież drzwi serca

2024-12-26 09:24

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Vatican Media

W homilii podczas Mszy św. we włoskim więzieniu Rebibbia, Ojciec Święty przekazał osadzonym dwie rady: widzieć w nadziei kotwicę i trzymać mocno w dłoniach jej sznur oraz otworzyć na oścież drzwi własnego serca.

Otwierając Drzwi Święte w rzymskim więzieniu Rebibbia, Papież podkreślił, że chciał je otworzyć właśnie w tym miejscu, aby każdy „miał możliwość otwarcia na oścież drzwi serca i zrozumieć, że nadzieja nie zawodzi”. Powtórzył te słowa także w krótkiej, wygłoszonej z głowy homilii, przypominając, że nadzieja pozostaje niezawodna, nawet wówczas gdy po ludzku niczego nie da się rozwiązać.
CZYTAJ DALEJ

700.000 dzieci w Sudanie głoduje!

2024-12-26 14:11

[ TEMATY ]

głód

Sudan

Adobe Stock

Coraz bardziej dramatyczna staje się sytuacja humanitarna w ogarniętym wojną domową Sudanie. Według Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF), w co najmniej pięciu regionach kraju panuje obecnie głód. Przypomniał o tym w Boże Narodzenie dyrektor zarządzający niemieckiej sekcji UNICEF Christian Schneider, podkreślając, że jest to „przerażające wołanie o pomoc”. Z powodu katastrofalnych warunków cierpi każdego dnia ponad 700 000 głodujących dzieci.

Co to oznacza dla każdego z tych dzieci w Sudanie Schneider zobaczył podczas niedawnego pobytu w tym kraju. „Całkowicie wyczerpane, apatyczne małe dzieci, wychudzone twarze i zdesperowani rodzice, którzy boją się o życie swoich dzieci” - stwierdził. Winna jest niekończąca się wojna. „Ten horror jest dziełem człowieka” - podkreślił przedstawiciel UNICEF.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję