MAGDALENA KOWALEWSKA: Kto wygra batalię między cywilizacją śmierci a kulturą życia?
ABP HENRYK HOSER SAC: Na pewno wygra życie, które jest silniejsze od śmierci. Śmierć żeruje na życiu, bez życia nie byłoby śmierci. Wierzymy w życie, bronimy go i promujemy je. Dlatego nie możemy przyczyniać się do tego wszystkiego, co mu zagraża i co je uśmierca.
Wraz z Metropolitą Warszawskim zabrał Ksiądz Arcybiskup głos w sprawie prof. Bogdana Chazana. Pociąganie do odpowiedzialności zawodowej osób, które opowiadają się za życiem, jest zrozumiałe?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W logice zła tak. Perwersja zła polega właśnie na tym, że przedstawia złe czyny jako dobro, co więcej, wmawia innym, że są one dobre. Wmawia się np., że można zmniejszyć cierpienie kogokolwiek kosztem życia innego człowieka. Jest to bardzo przewrotne założenie. Na tym też polega np. eutanazja. Coraz częściej mówi się o tym, że dzieje się tak z motywów ekonomicznych. Kto traci na tej konfrontacji? Najsłabsi. Nienarodzone dziecko, które nie ma żadnej obrony i jest zabijane w ciele swojej matki. Osoby niepełnosprawne, osłabione, chore, bliskie końca życia. Społeczeństwo traktuje ludzi w perspektywie ich zdolności produkcyjnych. Ci, którzy są zdolni do produkowania, do konsumowania, ci są interesujący na rynku życia. Staruszka rencistka jest wówczas niepotrzebna. Jest to niesłychanie istotna batalia, która jest w tych dyskusjach sprowadzana do przestrzegania procedur medycznych. Przecież chodzi o ludzkie życie! Piąte przykazanie: „Nie zabijaj” jest zabezpieczeniem pierwszego prawa człowieka, jakim jest prawo do życia. Jest podstawą i fundamentem. Jeśli tego prawa nie będziemy bronić, wszelkie inne stracą rację bytu.
Mentalność eugeniczna bierze górę w medycynie?
Medycyna ma być coraz bardziej usługowa, pozbawiona refleksji etycznej. To, co mnie uderza w tych dyskusjach, m.in. z Komitetem Bioetyki przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, to atrofia myśli etycznej, niezdolność do użycia kryteriów etycznych.
W czym przejawia się wadliwość tych sądów?
W logice władzy. Chodzi w tej chwili o to, aby konstruować władzę na bazie tzw. konsensusu. To znaczy, że nasze decyzje mają być wypadkową różnych opinii ludzi, którzy wchodzą w krąg polityczny i chcą programować życie społeczne. Jest to swoisty kompromis komercyjny, przejawiający się w politykierskim układzie, który o tym decyduje, niezależnie od podstawowych kryteriów aksjologicznych.
Co ma zrobić katolik, kiedy prawo stanowione jest niezgodne z prawem naturalnym?
Prawo niesprawiedliwe jest nieobowiązujące. Trzeba mieć odwagę cywilną, żeby to powiedzieć. Jeśli będzie to wypowiedziane przez dużą liczę osób, wtedy władza posługująca się prawem niesprawiedliwym słabnie. Niepokoi mnie jej arogancja i to, że przestała ona brać pod uwagę reakcje społeczne. Jest to już zjawisko europejskie.
Czy przepisy o klauzuli sumienia lekarzy, o których tak dużo się teraz mówi, są spójne?
Reklama
Nie. Jeśli ktoś odrzuca jakiś akt, uważając, że nie może go wykonać ze względu na swoje sumienie, nie może jednocześnie stawać się uczestnikiem tego aktu, podając adres, pod którym można dokonać np. aborcji. Klauzula sumienia jest wartością konstytucyjną jako wyraz i zastosowanie prawa wolności sumienia jest wpisana również w prawa człowieka, które zostały zawarte w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 r. Należy podkreślić, że zostały one sformułowane w oparciu właśnie o prawo naturalne. Dzisiaj są podejmowane ogromne wysiłki, żeby do praw człowieka wpisać coś, co jest ich zaprzeczeniem.
Ostatnio pojawiły się głosy, aby klauzuli sumienia podlegali nauczyciele.
Im nie chodzi o kolor mundurków, ale o wychowywanie dzieci i młodzieży przez rodziców zgodnie z własnym sumieniem i o przeciwstawienie się skandalizującym pomysłom lewiatana superpaństwa, które promuje odbieranie autorytetu rodzicom i nauczanie w sprzeczności z ich przekonaniami. Tworzona pseudokultura skoncentrowana jest na seksualności człowieka, na tym polega też ideologia gender. Ona minimalizuje to, co człowiek otrzymał w dziedzictwie: swoje ciało. Podobnie jest z domaganiem się praw małżeńskich dla tzw. związków jednopłciowych. Takie związki nie mają żadnej zdolności do małżeństwa, które z definicji jest różnopłciowe; jest życiowym związkiem kobiety i mężczyzny, którzy są zdolni do prokreacji poprzez siebie i dzięki sobie.
Jeśli nauczyciel będzie chciał walczyć z gender, będzie mógł powołać się na klauzulę sumienia?
Reklama
Można i należy wprost domagać się klauzuli sumienia w tej kwestii, ale istnieją też szkoły, które nie chcą tej ideologii, wprowadzanej tylnymi drzwiami. O tej ideologii trzeba uczyć, by znać jej założenia i społeczne cele. Ale nie należy jej uczyć po to, by ją stosować. Proszę zauważyć, że te seanse proponowane przez Grupę Edukatorów Seksualnych „Ponton” i innych, które prowadzą do wczesnej inicjacji seksualnej i do używania antykoncepcji, odbywają się pod nieobecność rodziców i nauczycieli.
Co oznacza ratyfikacja przez Polskę tzw. antyprzemocowej konwencji Rady Europy?
Wprowadzenie ideologii gender. Konwencja jest otwieraniem otwartych drzwi, ponieważ żaden prawy człowiek nie akceptuje przemocy w rodzinie, poza tym stosowanie przemocy jest już prawnie obwarowane i zakazane. Ta konwencja jest niebezpieczna dla Polski i jest wstępem do tego, aby wprowadzić zapis wskazujący, że orientacja seksualna jest zmienna i że to ona stanowi źródło przemocy... Myślę, iż promotorzy gender nie spodziewali się, że głos Kościoła będzie tak wczesny i uczuli opinię społeczną, że konwencja jest koniem trojańskim.
Trwają prace nad projektem ustawy o „leczeniu” niepłodności metodą in vitro. Niektórzy oczekują kompromisu Kościoła w tej sprawie...
Reklama
Nie będzie żadnego kompromisu. W projekcie tym wprawdzie wspomniano o niepłodności jako o problemie podstawowym, jednak nie wprost, ale ubocznie. Jest mowa o diagnozie, a nie leczeniu niepłodności, przywracającym płodność małżeńską. Mamy natomiast do czynienia z częścią większego globalnego projektu, interwencją techniki w bardzo intymne sfery, kiedy to osoby trzecie przejmują od rodziców akt utworzenia człowieka. Papierkiem lakmusowym tej ustawy jest to, że mówi się z jednej strony o in vitro dostępnym dla osób pozostających ze sobą we „wspólnym pożyciu i związkach”, a z drugiej o dawstwie komórek i embrionów, praktycznie bez ograniczeń, również osobom samotnym. A to oznacza, że komórki i embriony wchodzą na rynek. Jest to niebywale lukratywna dziedzina biotechnologii, za którą stoi światowy biznes. Definicja embrionu urąga kryteriom naukowym. Prawa i przyszłość dziecka są całkowicie pominięte. Ustawa jest tak zła, że nie nadaje się do poważnej dyskusji. Do tego tematu będziemy powracać.
Obchodzimy 70. rocznicę Powstania Warszawskiego, które tragicznie zapisało się w rodzinie Księdza Arcybiskupa.
Tak. Mój ojciec Janusz Hoser był w Armii Krajowej, a dziadek Henryk Hoser należał do Narodowych Sił Zbrojnych. Obydwaj zostali rozstrzelani na Woli 5 sierpnia 1944 r. na terenie fabryki Franaszka.
W jaki sposób najbliżsi dowiedzieli się o tym?
Z relacji kobiet, które przepędzono do kościoła św. Wojciecha, wśród których była moja ciotka Maria Hoser, siostra mojego ojca. Kobiet nie rozstrzelano. Został natomiast zabity jej narzeczony Władysław Wysocki. Mężczyzn wypędzono i popędzono w miejsce, w którym masowo rozstrzeliwano karabinem maszynowym. Znajdowały się tam stosy trupów, które palono, a prochy ludzi zakopywano pod chodnikami. Z tych prochów po wojnie usypano kurhan na Woli. Było to 12 ton prochów, które ocenia się na minimum 120 tys. ciał.
Te wydarzenia tłumaczą szczególny patriotyzm Księdza Arcybiskupa?
Reklama
Wyrosłem w rodzinnym etosie Powstania Warszawskiego i Armii Krajowej. Członkowie mojej rodziny byli zaangażowani w pracę konspiracyjną. Nasz słynny nasienny sklep, który znajdował się w Alejach Jerozolimskich, należący do firmy „Bracia Hoser”, był doskonałą skrytką do kolportażu ulotek i gazetek podziemnych. W naszym domu przy ul. Wolskiej 31, położonym przy klasztorze Sióstr Karmelitanek, zniszczonym po powstaniu przez Niemców, znajdował się punkt aprowizacji, przygotowany dla walczących oddziałów na Woli. Mój kuzyn Tadeusz Ejmont, który również brał udział w powstaniu w Śródmieściu, opowiadał, że w szklarni w naszym ogrodzie, pod chodnikami zakopane były dokumenty AK i broń.
Zostałem wychowany w duchu patriotycznym. W książce „Bóg jest większy”, która ostatnio się ukazała, znajduje się niedawno znalezione zdjęcie mojego ojca, w mundurze żołnierza Bitwy Warszawskiej 1920 r., w której uczestniczył wraz z moim stryjem Stefanem. Nurt patriotyczny był bardzo mocno zakorzeniony w mojej rodzinie, mimo że była to rodzina imigrantów, która przybyła z Czech do Warszawy w 1844 r. Jako dziecko miałem doskonałe rozeznanie polityczne. W domu słuchaliśmy Radia BBC, Radia Wolna Europa, które początkowo nadawało z Madrytu. Pamiętam, że słuchałem tzw. procesu katyńskiego. I doskonale wiedziałem, co stało się w Katyniu. Obce są mi i mojej rodzinie jakiekolwiek sympatie dla komunizmu i totalitaryzmu, który nastał po wojnie.
Spory wokół Powstania Warszawskiego są uzasadnione?
Spory trwają, ale popełniany jest tzw. błąd anachronizmu. Ludzie, którzy mają dzisiaj dużo większą wiedzę na temat tego, jakie były uwarunkowania geopolityczne i polityki wielkich mocarstw w 1944 r., ferują wyroki w stosunku do osób, które nie miały tej wiedzy. Powstanie było przewidziane na krótki czas walki, która miała przygotować teren do wejścia Armii Czerwonej. Ta świadomość, że przychodzi odsiecz, Niemcy wycofują się, a ludność Warszawy nie reaguje na polecenia okupanta, to wszystko spowodowało, że dowódcy i kombatanci byli przekonani, iż powstanie było nieuniknione. Taka była atmosfera psychiczna trzeba było pokazać, że nie daliśmy się unicestwić i nie padliśmy na kolana przed okupantem. I stąd należy dzisiaj słuchać, co mówią uczestnicy powstania. Przewodnikiem jest dla mnie prof. Witold Kieżun, którego znam od 20 lat, a poznaliśmy się w Afryce. Ukazuje on najbardziej gruntownie podejmowane decyzje, które wprawdzie okazały się klęską militarną, ale stały się ogromnym zwycięstwem ducha! O tym nie wolno zapominać.
W roku 1944 ponownie mógł się sprawdzić scenariusz: „Po trupie Polski do serca Europy”.
Zgadza się. Bitwa Warszawska (Cud nad Wisłą) miała uderzającą analogię do Powstania Warszawskiego i ogromne zasługi dla Europy Zachodniej. Powstanie Warszawskie, o czym Zachód nie pamięta, opóźniło postęp Armii Czerwonej na Zachód, która zajęłaby dużo większy teren, gdyby w kampanii 1944 r. przekroczyła Wisłę. Proszę zauważyć jeszcze jeden wątek tych wydarzeń związanych z II wojną światową ci, którzy walczyli w Bitwie Warszawskiej, zginęli w Katyniu, który był zemstą Stalina za 1920 r. To było też powodem utworzenia w Ossowie w diecezji warszawsko-praskiej polany, na której upamiętnione są osoby, które leciały w 2010 r. do Katynia, aby w imieniu Polski złożyć hołd ofiarom tam rozstrzelanym.