Proboszcz parafii św. Józefa Rzemieślnika przewodniczył uroczystościom odpustowym u karmelitów na Ołbinie i wygłosił homilię. Zauważył, że w różnych dziedzinach naszego życia spotykamy się z sytuacjami, które wydają się beznadziejne. Są one związane z wojnami, edukacją, służbą zdrowia, ale również z naszymi osobistymi przeżyciami. Przynoszą nam lęk przed przyszłością.
– Przychodzi jednak taki dzień każdego roku, jak ten 19 marca. Pojawia się ktoś, kto ma na twarzy i w sercu wyryte hasło: Trwaj w nadziei! Uwierz nadziei wbrew nadziei! Jak Abraham. Tak postąpił Józef – mówił ks. Gerej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podkreślił, że św. Józef to mąż sprawiedliwy, mądry, roztropnie postępujący, odważny; to również wzór wychowawcy . Wszyscy chcą go mieć blisko siebie, choćby na obrazku czy w figurze. Widzimy go w seminariach duchownych, naszych domach, zakładach pogrzebowych, kaplicach więziennych. Jest jednym z głównych patronów. – Może nie ma go wiele na skrzyżowaniu ulic, w przydrożnych kapliczkach, ale on tam ustąpił miejsca Maryi – zauważył ks. Andrzej.
Reklama
– Oblubieniec, Opiekun, Rzemieślnik. I jeszcze każdy z nas może mu przypisać jakiś atrybut, tytuł, taki od serducha: za uratowaną gasnącą miłość, zerwaną przyjaźń, wydobycie z czeluści cierpienia, choroby. Mam swój tytuł, którym obdarzam św. Józefa, dlatego tutaj jestem – mówił kapłan, podkreślając, że św. Józef ma taki magnes w sercu, którym przyciąga ludzi. Przyciągnął również Maryję, choć w związku z tym pojawił mu się problem, ponieważ nadprzyrodzona tajemnica była przed nim zakryta. Pan jednak mówi do niego: Nie bój się!
– Można zatem Józefa nazwać jeszcze tytułem Mocarz – podkreślał kapłan i wskazał na wykonywany przez świętego zawód: – Cieśla! Ale to nie taki zwykły cieśla. Musiał Pan Bóg na tego cieślę spojrzeć jeszcze inaczej. Potrzebował go Pan Bóg nie tylko w warsztacie, potrzebował go również w domu. Potrzebował, aby był patronem kobiet oczekujących potomstwa. Bo to przecież on był najbliżej Maryi, która spodziewała się dziecka. A to narodzenie nie było łatwe – mówił ks. Gerej, zaznaczając, że św. Józef narażał swój autorytet, ale może i życie. Był jednak Oblubieńcem sprawdzonym.
– Rok Jubileuszowy, którego klimatem oddychamy, to nasza pielgrzymka nadziei. I trzeba powiedzieć, że Józef dołącza do tej pielgrzymki, a nawet idzie w niej pierwszy i nas prowadzi. W pielgrzymce nadziei wbrew nadziei, wbrew temu, co przeżywamy na co dzień, kiedy słuchamy radia, oglądamy telewizję, czytamy. On nas prowadzi, on nas wydobywa, wycisza, uspokaja, proponuje nam środek wyciszający. To obecność Świętej Rodziny, jego domu z Maryją, Jezusem – mówił ks. Andrzej.
Zaznaczył, że ten wieczór nie może być przegadany. Uczy nas tego św. Józef, który milczeniem powiedział najwięcej, który był aktywny w czynach.
– Działać na przekór wszystkiemu, odważnie iść do przodu; nie możemy zatrzymywać się przed progiem naszych problemów, trudności, nierozwiązanych spraw, ale trzeba przekroczyć ten próg, bo jeśli tego nie zrobimy, nie zasmakujemy, czym jest nadzieja. A nadzieja to nie ulotne uczucie, lecz przepiękna cnota. Ale nie posiądzie jej ten, kto nie ma w sobie wiary. Nie posiadłby tej cnoty Józef, gdyby nie uwierzył wbrew nadziei – podsumował ks. Gerej.
Po Eucharystii ulicami parafii przeszła procesja z figurą Opiekuna Pana Jezusa, po niej nastąpiło zawierzenie świętemu i przyjęcie szkaplerza św. Józefa. O. Krzysztof Piskorz, proboszcz parafii na Ołbinie wyjaśnił, że szkaplerz przypomina o trzech cnotach św. Józefa: czystości, posłuszeństwie i pokorze. Odpowiadają im trzy kolory: biały, złoty i fioletowy.