Najwięcej powodów do refleksji mogła dostarczać szopka w kościele akademickim św. Anny. Dzieciątko Jezus zostało umieszczone w wydrążonym paciorku olbrzymiego różańca spuszczonego z gzymsu bocznej kaplicy. Różaniec zakończony był kotwicą - symbolem nadziei - opadającą jakby w szaro-zieloną toń oceanu, obok zmurszałego wraku. Była w tym jakaś analogia do Sądu Ostatecznego z Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie Michał Anioł przedstawił świętych podających grzesznikom różaniec, by ich wyciągnąć z otchłani piekieł.
W kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na Przyrynku różaniec oplatający szopkę wykonany został z bułeczek. Trzymali go pasterze i inne postaci adorujące Dziecię Jezus. Klęczący u żłóbka św. Józef miał w rękach naturalnej wielkości bochen chleba, który jak ryngraf spinał wszystkie dziesiątki różańca. Twórcy tej szopki nawiązali równocześnie do Roku Różańca i do papieskiego apelu o wyobraźnię miłosierdzia.
Różaniec był także nowym elementem w ruchomej szopce przy kościele Ojców Kapucynów. W pierwszym planie widać było Jana Pawła II, który własnym przykładem zachęcał do tej modlitwy. Z megafonów nieustannie płynęły rozważania kolejnych tajemnic i miarowo odmawiane "Zdrowaśki". Jak zwykle przed tą szopką kłębił się tłum rodzin z małymi dziećmi, które dłużej oglądały przesuwające się wokół żłóbka figury i powoli przesiąkały duchem modlitwy.
Nietypową dekorację świąteczną przygotowali dominikanie przy ul. Freta. Tam na posadzce kościoła umieszczono planszę z narysowanymi konturami kontynentów i państw. Pod sufitem, jakby między niebem i ziemią, zawieszono anioły, które spuszczają szopkę właśnie nad Polską. Autorzy podkreślili w ten sposób, że Wcielenie Syna Bożego jest nadprzyrodzonym darem dla każdego z nas.
Coraz więcej jest w Warszawie szopek, w których figurze Dzieciątka Jezus towarzyszą żywe zwierzęta. W ostatnie Boże Narodzenie mniejszy lub większy zwierzyniec można było zobaczyć nie tylko przy kościele pokamedulskim na Bielanach, w parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu i w parafii św. Tomasza na Ursynowie, ale również przy katedrze polowej, gdzie szopka przypominała słowiańską zagrodę. W tzw. żywych szopkach zazwyczaj to nie figura Jezusa, ale lamy, osiołki, gołębie, kaczki i inne stworzenia były głównym przedmiotem adoracji ze strony zwiedzających.
Upowszechnia się także praktyka urządzania szopek poza kościołami. Jest to forma wychodzenia na zewnątrz z chrześcijańskimi tradycjami, zacierania bariery między świątynią i ulicą, wiarą i życiem. Z drugiej strony jest to próba radzenia sobie z pewnymi ograniczeniami, jakie niesie urządzanie dekoracji w przestrzeni świątynnej. Może to również jakaś forma rekompensaty ludziom zamknięcia poza Mszami św., także w Boże Narodzenie większości warszawskich kościołów, a nawet niektórych sanktuariów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu