A jeśli w naszym sercu zacznie gościć pustka? Gdy idąc do kościoła, nie potrafimy zagłębić się w tajemnicę Mszy św., a może nawet zastanawiamy się, po co przyszliśmy; gdy nie potrafimy się modlić; gdy brakuje nam czegoś, ale nie wiemy czego; gdy potrzebujemy siły i modlitwy, a nie wiemy, jak to zrobić. Różne trudności i problemy dnia codziennego często odbierają nam chęć do pracy nad sobą i nad swoją wiarą. Co wtedy?
Jakaś wewnętrzna pustka i inne tego typu przeżycia nie muszą być oznaką osłabienia wiary, wręcz przeciwnie, te stany zaczynają występować, gdy Bóg wyprowadza nas ze stanu początkujących. Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że u początkujących na modlitwie główną rolę spełniają zmysły, wyobraźnia, emocje. To one pociągają nas ku Bogu, doznajemy wtedy wielu wzruszeń, uczuć, które wywołują w nas doznania pozytywne, do których się bardzo przywiązujemy. Jest nam tak dobrze, że czasami chcielibyśmy trwać w tym stanie bez końca. Bóg chce jednak czegoś więcej i więcej od nas wymaga. Dlatego poczucie pustki, zobojętnienia, oschłości są pewnego rodzaju testem - pytaniem zadanym przez Jezusa: "Dotąd było ci ze Mną dobrze, a gdy odejmę od ciebie pociechy, czy pójdziesz za Mną dokądkolwiek cię zaprowadzę? Ufasz Mi?". I czeka na naszą odpowiedź. Dla uniknięcia wszelkich niebezpieczeństw, trzeba pozostać w takim stanie z ufnością, nie próbując od nich uciec przez zaniechanie modlitwy. To trzeba przejść, jeśli się chce postępować w wierze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu