Może zacznę od prowokacyjnego pytania. Co mają wspólnego koła z samochodem? Trudno sobie wyobrazić, by auto dotarło do celu, gdyby nie było w nim kół. Choćby to było auto najwyższej klasy, ze wspaniałym wyposażeniem i wszelkimi dodatkami, to bez kół jest bezużyteczne. Muszą stanowić całość, tylko wtedy służą człowiekowi i ułatwiają mu życie, prowadzą do celu. To takie życiowe porównanie, choć trochę banalne. Bardzo podobnie można odpowiedzieć na pytanie, co ma wspólnego chrzest z bierzmowaniem. Udzielone człowiekowi sakramenty na różnych etapach życia prowadzą go do celu, jakim jest niebo.
Bierzmowanie posiada swoją autonomię i w sposób wyjątkowy przekazuje dar Ducha Świętego. Jednak jego historia jest od początku związana z historią chrztu św. i stanowi z nim ścisłą jedność. Spróbujmy tak to określić: przez przyjęcie chrztu św. człowiek umiera i zmartwychwstaje w Chrystusie, ale w sposób niejako „zaczątkowy”. Nawet po chrzcie, choć zostaliśmy zakorzenieni w Chrystusie, dalej żyje w nas stary człowiek ze skłonnościami do grzechu i zdrady. Przez bierzmowanie te zaczątki świętości, łaski, zbawienia, jakie otrzymaliśmy na chrzcie, zostają umocnione, utwierdzone i jakby ochronione przed łatwą ich utratą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Podobnie tę kwestię tłumaczy Katechizm Kościoła Katolickiego. W punkcie 1303 katechizmu znajdujemy zdanie: „Bierzmowanie przynosi zatem wzrost i pogłębienie łaski chrzcielnej”. Polega to na tym, że zakorzenia nas głębiej w Bożym synostwie, ściślej jednoczy z Chrystusem, pomnaża dary Ducha Świętego, udoskonala więź z Kościołem, udziela specjalnej mocy Ducha Świętego do składania świadectwa.
Czytając Dzieje Apostolskie zorientujemy się, że dar Ducha Świętego był udzielany zaraz po chrzcie św. Na przykład w Samarii, diakon Filip najpierw udzielił wierzącym chrztu św. i zaraz po tym przybyli apostołowie Piotr i Jan, nałożyli na nich ręce i udzielili im daru Ducha Świętego. Tak odbywało się to przez wiele lat. Zmiany w praktyce wspólnego udzielania chrztu i bierzmowania nastąpiły w IV wieku. Zwłaszcza na Zachodzie zaczęto traktować biskupów, czyli następców Apostołów, jako zwyczajnych szafarzy bierzmowania. Wpływał na to rozwój sieci parafialnej i praktyka chrztu dzieci. W parafiach wiejskich chrztu udzielali prezbiterzy i diakoni. Następnie nowo ochrzczeni udawali się albo do miejsca, w którym rezydował biskup, by z jego rąk otrzymać bierzmowanie, albo czekali na jego przyjazd w swoich parafiach. Potwierdza to św. Hieronim, który tak pisał w 382 r.: „Taki jest zwyczaj Kościołów, że biskup wyjeżdża, ażeby wzywając Ducha Świętego włożyć ręce na tych, którzy z dala od miast większych ochrzczeni byli przez prezbiterów i diakonów”.
O tym, że bierzmowanie nierozdzielnie związane jest z chrztem św., świadczy też liturgia sakramentu bierzmowania. Zanim biskup wyciągnie ręce nad kandydatami i wezwie Ducha Świętego, następuje odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Podczas chrztu rodzice i chrzestni wyrzekają się zła i składają wyznanie wiary. Natomiast podczas bierzmowania już świadomy chrześcijanin może uczynić to sam, wspominając to fundamentalne wydarzenie, jakim było obmycie wodą chrzcielną.
Jest jeszcze jedna ważna kwestia, którą chciałbym podkreślić. Przywykliśmy, że do bierzmowania wybieramy sobie nowe imię oraz prosimy świadka spoza grona chrzestnych, który ma stawać się przewodnikiem w wierze i składaniu świadectwa o Chrystusie. Nie ma w tym nic złego. Jednak obecnie Kościół zaleca, biorąc pod uwagę tak ścisły związek chrztu z bierzmowaniem, by zachowywać imię chrzcielne, a na świadka prosić jednego z chrzestnych. W większości przypadków jest to możliwe. Oczywiście, gdy ktoś nie ma swojego świętego patrona z imienia chrzcielnego, może wybrać nowe imię przy bierzmowaniu. W innym przypadku powinien zostać przy chrzcielnym i żyć nadal w głębokiej zażyłości ze swoim patronem. Jeśli problem stanowi przybycie na bierzmowanie chrzestnego lub chrzestnej, wówczas świadkiem może być ktoś inny. Chrzest prowadzi do bierzmowania i domaga się go. Natomiast bierzmowanie wymaga uprzedniego chrztu i rozwija dane przez niego życie.