Reklama

Manipulowanie historią

Od marca 2012 r. byli działacze politycznego podziemia, nauczyciele, rodzice i uczniowie prowadzą protesty głodowe przeciwko skracaniu czasu nauczania historii w szkołach ponadgimnazjalnych, a także przeciwko programowi

Niedziela Ogólnopolska 24/2012, str. 22-23

Mateusz Wyrwich

Pikieta przed Ministerstwem Edukacji

Pikieta przed Ministerstwem Edukacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

W kwietniu 2012 r., na wniosek środowisk naukowych, u prezydenta zostało zorganizowane spotkanie zwolenników i przeciwników nowej podstawy programowej. Do kompromisu nie doszło. Pierwszego „zamachu” na lekcję historii dokonał jednak Mirosław Handke, minister edukacji w rządzie premiera Jerzego Buzka, skracając w 1999 r. dotychczasowe 250 godzin rocznie o 90 godzin. Z kolei reforma rozpoczęta przez Katarzynę Hall, a dziś kontynuowana przez minister Krystynę Szumilas, zawęża naukę historii w liceach do 60 godzin. Nadto od kilku lat przedmiot ten nie jest obowiązkowy na maturze. W ubiegłym roku jedynie 7 proc. licealistów zdawało historię na egzaminie dojrzałości.
Jednak protesty nie zaczęły się dzisiaj, tzw. podstawę programową oprotestowało ponad 100 profesorów wyższych uczelni zajmujących się historią już u jej początków i w 2008 r. Wówczas to przyjął ich Zbigniew Marciniak - podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i obiecał kolejne spotkania, podczas których, jak zapewnił, będzie czas na dyskusje o reformowaniu nauczania historii. Jednak przez blisko 4 lata żadne polemiki nie miały miejsca. Dyskusjami zaś nazywano spotkania zwolenników reformy u minister Katarzyny Hall.
W myśl zatem reformy minister Hall, historia jako obowiązkowy przedmiot nauczania kończy się na pierwszej klasie liceum. A wraz z nim kończy się systematyczny wykład dziejów w Europie, jak zauważył prof. Andrzej Nowak podczas kwietniowej dyskusji u prezydenta. Jeśli więc uczniowie nie wybiorą historii jako przedmiotu obowiązkowego, będą mieli przedmiot „Historię i społeczeństwo”, którego zgodnie z rozporządzeniem ministra nie muszą uczyć historycy. Mogą go natomiast prowadzić poloniści, filozofowie czy nauczyciele innych przedmiotów. - I to w najstarszych klasach liceum, kiedy pojawia się najwyższa skala trudności podejmowanych problemów - zaznaczył prof. Nowak.

Błąd ministerstwa…?

Reklama

Nie sama jednak mizeria godzin uczenia przedmiotu niepokoi historyków. Również i to, że na pierwszej klasie liceum skończy się wspólna dla wszystkich szkół średnich dotychczasowa wiedza o historii. Dalej nie będzie już żadnego kanonu historii Polski w Europie, a jedynie 9 „modułów” do wyboru: „Kobieta i mężczyzna, rodzina”, „Język, komunikacja, media”, „Wojna i wojskowość”, „Swojskość i obcość”, „Ojczysty Panteon i ojczyste spory” itd. Cztery z dowolnie wybranych modułów, jako jedna z dziewięciu możliwości, będą stanowiły cały wątek edukacji historycznej dla większości Polek i Polaków w wieku 17-19 lat. Jak akcentował prof. Nowak, jest to wiek, w którym uczniowie zapoznawali się dotąd z najpoważniejszymi zagadnieniami naszej wspólnej przeszłości, stopniowo dojrzewając do dyskutowania o nich. - Teraz o narodzinach demokracji i przechodzeniu od republiki do imperium większość z nich usłyszy obowiązkowo po raz ostatni w wieku 12 czy 13 lat - mówił prof. Nowak. - O Konstytucji 3 maja, dylematach pracy organicznej i walki powstańczej - w wieku 14 czy 15 lat. O Powstaniu Warszawskim i „Solidarności” w wieku 16 lat. I, niestety, w ten sposób historia ulegnie infantylizacji. Jest to tym groźniejsze, że dotknie przedmiotu przekazującego nie tylko zestaw faktów i umiejętności, ale także współtworzącego rdzeń obywatelskiej edukacji.
- Tymczasem - jak zauważył prof. Jan Żaryn - nauczanie historii jest zarazem nauczaniem ludzi dorosłości. A ta, jeżeli zostanie pozostawiona na poziomie percepcji świata zewnętrznego przez 13-letnie dziecko, będzie to zasługą MEN - błędem tegoż ministerstwa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Manipulacyjne moduły

Reklama

Proponowana przez MEN reforma w inny jeszcze sposób zawęża pole znajomości i rozumienia współczesnej historii. Otóż dwie trzecie materiału dotyczy okresu do 1945 r. Tymczasem dla świadomości obywatelskiej, dla orientacji w świecie najważniejsza jest historia najnowsza. Podręczniki proponowane przez MEN są tak skonstruowane, że 20-lecie po 1989 r., czas fundamentalnego przełomu politycznego i jego następstw, obejmują... 2 lekcje. Jest wprawdzie w minimum programowym mowa o drodze do UE i do NATO, ale nie ma tego w podręcznikach. - Największym jednak problemem jest to - zauważa inny wybitny historyk prof. Ryszard Terlecki - że historia znika po roku nauki w liceum. Na jej miejsce zaś wchodzą wspomniane moduły, z których nauczyciel może sobie wybrać 4. Oczywiście, że problematykę tam zawartą można pokazać przez pryzmat historii, ale nie będzie to już kształtować tożsamości ucznia tak jak podczas „normalnych” lekcji historii. Bo te moduły są o wszystkim i o niczym. Już sam fakt, że nie będzie to usystematyzowany kurs historii sprawi, że nauczyciele i uczniowie mogą traktować taki moduł jako przedmiot dodatkowy, tzw. michałek. W drodze kompromisu zaproponowano, podczas dyskusji u prezydenta, aby jeden z modułów, zatytułowany „Panteon narodowy”, był obowiązkowy. Można w nim bowiem zawrzeć konkretną wiedzę historyczną. Ale minister nie zgodziła się, mówiąc, że powstanie za duży bałagan. Świadczy to więc o tym, że owa podstawa programowa to zamierzona działalność, a nie głupota czy niekompetencja. Że to jest celowe działalnie przeciwko patriotyzmowi.
Zdaniem wybitnego specjalisty dziejów najnowszych, prof. Jana Żaryna, znaczna część elity intelektualnej i politycznej nie daje dzisiaj rękojmi, że będzie chronione polskie dziedzictwo narodowe. - Nic dziwnego zatem - podkreśla były nauczyciel historii w liceach ogólnokształcących, a dziś wykładowca uniwersytecki - że przeciwko „reformie historii” protestują zarówno środowiska rodzicielskie, jak i nauczycielskie czy nawet sami uczniowie. Dzisiejsza ekipa rządząca już dawała bowiem jasne sygnały, że polskość nie jest dla niej najistotniejszą strefą podlegającą ochronie. Lecz nie może być tak, żeby rządzący rządzili bezkarnie i nie byli oceniani, konfrontowani z tym, co mówią i co robią.
Przedmiot „Historia i społeczeństwo”, który będzie obowiązywał w drugiej i trzeciej klasie liceum, budzi wiele wątpliwości także dlatego, że dotyczy edukacji ponad 90 proc. uczniów. I choć znajduje się w nim interesujący blok „Ojczysty Panteon i ojczyste spory”, to, jak zauważa prof. Żaryn, przedmiot ten może budzić szczególny niepokój. - Przestrzeń tematyczna proponowana nauczycielowi jest bowiem tak obszerna, że nawet profesor wyższej uczelni, najmądrzejszy i erudycyjnie przygotowany, nie jest w stanie tego ogarnąć tak, by komunikatywnie przekazać uczniowi - mówi historyk. - W związku z tym nasuwa się podejrzenie, iż nauczyciel otrzyma z MEN bryki ideologiczne, które będą mu „skracały” drogę między prawdą a odbiorcą. I jest to bardzo poważne zagrożenie dla uczniów. Inne moduły też wywołują krytyczne uwagi, np. w jednym z nich jest wątek dotyczący średniowiecza i temat: „Negatywna relacja świata chrześcijańskiego wobec judaizmu”. Czyli, krótko rzecz ujmując, intencja jest taka, żeby bez ogarnięcia swojskości, czyli bez ugruntowania młodego człowieka w tożsamości, stawiać go od razu w sytuacji winnego wobec jakiegoś świata zewnętrznego, obcego. I to jest ewidentna manipulacja.

Dobra lewica

Równie niepokojący, co niedostatek godzin przeznaczonych na naukę historii w liceach, jest także dobór podręczników do jej studiowania. Wszystkie mają jedną cechę - jest to kurs poprawności politycznej. Nie ma w nich obiektywnej wiedzy, ale jest historia, którą ja nazywam historią środowiska „Gazety Wyborczej” - mówi prof. Terlecki. - Są tam przywoływane autorytety naukowe, historyczne ludzi związanych z „GW”, jak np. Andrzej Friszke czy nieżyjący już tajny współpracownik PRL-owskich służb - Andrzej Garlicki. Natomiast tylko raz jest zacytowany historyk, nie z grona „GW”, prof. Wojciech Roszkowski. Jednak jego opinia została skontrowana stanowiskiem innego „autorytetu” z kręgu „GW”. Kiedy czytamy opinie historyków związanych z „GW”, to nie znajdziemy obok nich żadnych wypowiedzi polemicznych. I tak, kiedy w jednym z podręczników zapoznajemy się z historią Powstania Warszawskiego, to jasno i wyraźnie możemy przeczytać, bez żadnej odrębnej opinii, że było ono kompletnie niepotrzebne. Zginęło za dużo ludzi, a miasto zostało zburzone.
W innym, zalecanym przez MEN podręczniku, „Ku współczesności. Dzieje najnowsze 1918 - 2006”, autorstwa Andrzeja Brzozowskiego i Grzegorza Szczepańskiego, można przeczytać peany pod adresem rodzimej lewicy. I to nie tylko tej z czasów ostatniego 20-lecia, ale też z czasów PRL, jak choćby pochwałę Wojciecha Jaruzelskiego, który nie dość, że nie został obarczony za zbrodnie stanu wojennego, to pochwalony został za to, iż walczył przeciwko sankcjom gospodarczym wprowadzonym przez Zachód. Pozytywnym bohaterem jest tam też rzekomy „twórca” Okrągłego Stołu - Czesław Kiszczak, który „mimo oporu w PZPR” doprowadził do rozmów z opozycją. W książce znajdziemy także apoteozę Adama Michnika, kreowanego na głównego, najważniejszego i niemal jedynego opozycjonistę w Polsce. Podobną rolę, pozytywnego „bohatera” ma odgrywać... „GW”. Uczniowie zobowiązani będą do przedstawienia roli „«Gazety Wyborczej» i jej znaczenia dla społeczeństwa polskiego w okresie poprzedzającym wybory kontraktowe do parlamentu w 1989 r.”. Będą też musieli scharakteryzować rolę „«Gazety Wyborczej» od dziennika solidarnościowej opozycji do najbardziej poczytnej, atrakcyjnej dla szerokiej publiczności polskiej gazety”.

Historia bez treści

Nie są to jednak jedyne fakty niepokojące znawców przedmiotu. Innym z nich jest to, że zostały dopuszczone do szkół podręczniki, które nie zyskały pozytywnych recenzji większości wybitnych historyków. Nieprzejrzysty jest też, jak do tej pory, sposób wyłaniania ich recenzentów. Jak zapewnia MEN, odbywa się on w drodze losowania. Dziwnym trafem jednak „maszyna losująca” wybiera recenzentów sprzyjających obecnemu ministrowi i jego programowi. Choć więc cytowana wyżej książka Grzegorza Szczepańskiego i Andrzeja Brzozowskiego otrzymała wyjątkowo negatywne oceny większości historyków, to jednak znalazła się wśród zalecanych w pierwszej kolejności podręczników. Tymczasem we wspomnianym „podręczniku” roi się od błędów różnej natury. Bardzo krytycznie ocenił tę pozycję w mediach m.in. prof. Nowak, a także prof. Terlecki.
- Niektóre z nich to proste błędy i przeinaczenia. Ale są również takie fragmenty tekstów, które świadczą o próbie zideologizowania młodzieży. Najbardziej wymownym przykładem jest to pytanie dotyczące „Gazety Wyborczej”. Świadczy ono o bardzo daleko posuniętej manipulacji mającej służyć wypracowaniu u młodych ludzi pewnych postaw intelektualnych i emocjonalnych. Wspomniane pytanie wpisuje się w propagandę, a nie w dydaktykę - mówi prof. Żaryn. - Ale mam do tych podręczników zastrzeżenia bardziej ogólne. Mianowicie: podręcznik do historii jest pracą, w której uczeń powinien otrzymywać logiczny przekaz dotyczący dziejów. Ma to być wsparcie dla niego w procesie kształtowania myślenia przyczynowo-skutkowego. I w związku z tym nie można zawężać narracji do takiego bezfaktograficznego, bezrefleksyjnego powtarzania słów. A, niestety, te podręczniki takie właśnie są. One nie zachęcają do rozumienia treści zdania. One są wypełnione zdaniami beztreściowymi.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najświętsze Imię Maryja

Niedziela świdnicka 39/2017, str. 8

[ TEMATY ]

wspomnienie Imienia NMP

Ks. Zbigniew Chromy

Bazylika Santa Maria Maggiore – najważniejsza świątynia dedykowana Matce Bożej

Bazylika Santa Maria Maggiore – najważniejsza świątynia dedykowana Matce Bożej
Wśród wielu uroczystości, świąt i wspomnień Najświętszej Maryi Panny, jakich wiele jest w ciągu roku liturgicznego, dowolne wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi jest nieco zapomniane, już przez sam fakt, że jest ono dowolne. Święto imienia Maryi zaczęto obchodzić w Hiszpanii, ale dopiero po zwycięstwie odniesionym przez Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, 12 września 1683 r. papież bł. Innocenty XI, na wniosek polskiego króla rozciągnął jego obchód na cały Kościół katolicki. Zgodnie z tradycją i żydowskim zwyczajem Matka Boża cztery dni po swoim urodzeniu otrzymała imię Maryja. Ponieważ Jej urodziny obchodzimy 8 września, stąd 12 września przypada wspomnienie nadania Najświętszej Dziewicy imienia Miriam. To hebrajskie imię oznacza „być pięknym lub wspaniałym”, zaś w języku aramejskim, którym posługiwano się w Palestynie w czasach Jezusa i Maryi, imię to występuje w znaczeniu „Pani”. Gdy zsumujemy znaczenia tego imienia w języku hebrajskim i aramejskim, otrzymamy tytuł „Piękna Pani”. Zatem Maryja to „Piękna Pani”, i tak jest ona nazywana od najdawniejszych czasów. Potwierdziły to badania archeologiczne przeprowadzone w Grocie Nazaretańskiej pod kierownictwem o. Bellarmimo Bagattiego. Największą niespodzianką było wydobycie kamienia z napisem: EMAPIA. To skrót greckiego wyrażenia: „Chaire Maria” (Bądź pozdrowiona, Maryjo). To jedne z najstarszych dowodów czci oddawanej Maryi, Matce Bożej. Po przeprowadzeniu zaś wnikliwych badań archeolodzy doszli do wniosku, że znaleziska te są fragmentami najstarszej świątyni chrześcijańskiej w Nazarecie. Znaleziono tam również dwa inne napisy z końca I wieku. Drugi z nich zawiera dwa słowa: „Piękna Pani”. Kiedy czytamy relacje osób widzących Matkę Bożą, np. św. Katarzyny Labouré, św. Bernadety Soubirous czy Dzieci z Fatimy, wszystkie te osoby nazywają Maryję Piękną Panią. Przejdźmy teraz do samego wspomnienia Najświętszego Imienia Maryi. Wyżej powiedziano, że bł. Innocenty XI wspomnienie to rozciągnął na cały Kościół na wiosek naszego Króla Polski. W 1683 r. potężna turecka armia groziła całej Europie, w tym Stolicy Apostolskiej. Pewny siebie Sułtan Mehmed IV rozmyślał, jak to uczyni z Bazyliki św. Piotra stajnię dla swoich rumaków. Wydawało się, że nie ma już ratunku ani dla oblężonego Wiednia i całego chrześcijaństwa. W tym ciężkim położeniu bł. Innocenty XI wysłał posła do Jana III Sobieskiego z prośbą, aby pośpieszył na odsiecz, podobne poselstwo wysłał cesarz austriacki. Jednak Sejm, mając na uwadze pusty skarb i wyczerpany wojnami kraj, wahał się. Wtedy to spowiednik króla św. Stanisław Papczyński dzięki Maryi ostatecznie przekonał króla oraz sejm. Matka Boża ukazała się św. Stanisławowi i zapewniła o zwycięstwie. Kazała iść pod Wiedeń i walczyć. Założyciel Marianów wystąpił wobec króla, senatu, legata papieskiego i przemówił tymi słowami: „Zapewniam cię, królu, Imieniem Dziewicy Maryi, że zwyciężysz i okryjesz siebie, rycerstwo polskie i Ojczyznę nieśmiertelną chwałą”. Sobieski idąc na odsiecz Wiednia, zatrzymał się na Jasnej Górze. Wstępował też po drodze do innych sanktuariów maryjnych, aby błagać Maryję o pomoc. 12 września Sobieski przed bitwą uczestniczył w dwóch Mszach św., w tej drugiej służąc bł. Markowi d’Aviano jako ministrant. Przystąpił do Komunii św. i leżąc krzyżem, wraz z całym wojskiem ufnie polecał się Matce Najświętszej. Chcąc, aby wszystko działo się pod Jej znakiem, dał rycerstwu hasło: „W imię Panny Maryi – Panie Boże, dopomóż!”. Polska jazda z imieniem Maryi na ustach ruszyła do ataku, śpiewając „Bogurodzicę”. Armia turecka licząca ok. 200 tys. żołnierzy uciekała przed 23 tys. polskiej jazdy. Atak był tak piorunujący i widowiskowy, że wojska cesarza austriackiego opóźniły swoje uderzenie, żeby podziwiać szarżę naszej husarii. Tego dnia zginęło 25 tys. Turków, a Polaków tylko jeden tysiąc.
CZYTAJ DALEJ

Dowódca sił NATO w Europie: w ramach Wschodniej Straży proponujemy nową konstrukcję obrony

2025-09-12 17:48

[ TEMATY ]

naruszenie polskiej przestrzeni

PAP/Wiktor Dąbkowski

Alexus Grynkewich

Alexus Grynkewich

Dowódca sił NATO w Europie generał Alexus Grynkewich ogłosił, że w ramach Wschodniej Straży Sojusz proponuje nową konstrukcję obrony. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte zapowiedział, że w ramach tej inicjatywy działać będą sojusznicy m.in. z Danii, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec.

- Kluczem (do Wschodniej Straży - PAP) jest zupełnie nowa konstrukcja obrony. Wcześniej, na wschodniej flance, organizowaliśmy się indywidualnie w ramach działań policji powietrznej w różnych lokalizacjach, a także indywidualnie w ramach naziemnej obrony powietrznej w kilku lokalizacjach - oświadczył generał Grynkewich.
CZYTAJ DALEJ

Joanna Napierała nową przewodniczącą państwowej komisji ds. pedofilii

2025-09-12 19:39

[ TEMATY ]

komisja ds. pedofilii

Adobe Stock

Sejm wybrał w piątek adwokat Joannę Napierałę na nową przewodniczącą Państwowej Komisji ds. przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15. Zastąpi Karolinę Bućko.

Za powołaniem Napierały na funkcję przewodniczącej było 233 posłów, 199 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję