ELŻBIETA GROCHAL: - Księże Redaktorze, chciałabym zapytać o dobroczynność. Celowo nie używam słów "działalność charytatywna", bo to kojarzy nam się z formą zinstytucjonalizowaną. A przecież ileż dobra czynimy sobie, ot, zwyczajnie, codziennie, np. rodzina rodzinie, sąsiad sąsiadowi, ja komuś, a ktoś mnie. Obserwuję to na przykładzie małego magazynu w naszym Radiu Fiat, zatytułowanego "Pomagamy sobie nawzajem". W tym tytule mieści się wszystko.
KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Tak. Gdy mówimy
o pracy charytatywnej Kościoła, mamy nade wszystko na uwadze działalność
dość sformalizowaną, m.in. tę prowadzoną przez Caritas, darmowe stołówki
dla bezdomnych, działające przy wielu parafiach itp. Praca ta jest
ogromnie potrzebna, bo mamy dzisiaj, niestety, wielu ludzi głodujących.
Chciałbym tu także podkreślić działalność wielu domów zakonnych.
Zwróćmy uwagę, że niemal przy każdym z nich w porze obiadowej ustawia
się kolejka osób, które czekają na otwarcie drzwi i otrzymanie zupy,
chleba, wody. Siostry zakonne, choć same mają niewielkie uposażenie,
niskie renty, to jednak starają się dostrzegać człowieka potrzebującego.
Ale należy też zauważyć, wiele rodzin, które same nie
mając zbyt wiele, potrafią dzielić się z innymi. Przychodzą biedne
dzieci sąsiadów, którym się po prostu daje jeść jak swoim, pomaga
się w różny sposób swojej dalszej rodzinie, znajomym. I tego się
specjalnie nie rozgłasza. Najważniejsza jest świadomość, że Pan Bóg
to widzi i że jest to wypełnienie przykazania miłości Boga i bliźniego.
Sądzę, że ta niezapisywana działalność, na którą nie dostaje się
żadnej dotacji, stanowi ogromny procent ogólnej działalności charytatywnej.
Chciałbym również zwrócić uwagę na sprawy pomocy dzieciom,
szkołom. Istnieją przecież niepisane, dyskretnie ofiarowywane stypendia
dla niezamożnych uczniów czy studentów. Jest wielu pobożnych chrześcijan,
w tym duża liczba kapłanów, którzy świadczą taką pomoc biednym rodzinom,
jakby opodatkowują się dobrowolnie.
Pragnę zachęcić do takiego sposobu życia. Zwracam uwagę
na to, że pieniądze, które nam zbywają, według etyki katolickiej
są własnością biednych. To nie jest tak, że możemy sobie robić, co
chcemy z naszymi pieniędzmi. Jako chrześcijanie mamy obowiązek oddawania
ich części na biednych. Biednych zawsze mieć będziemy, oni potrzebują
naszej pomocy, a w nich przecież obecny jest Chrystus. Dlatego zwłaszcza
teraz, w okresie jesienno-zimowym, kiedy ludzie bardziej potrzebują
pomocy zewnętrznej, trzeba, by ta pomoc była przez nas szczególnie
świadczona, żebyśmy w sposób delikatny i dyskretny pytali o ludzkie
potrzeby, dostrzegali biedę. Nie czyńmy tego w sposób krzyczący,
agresywny. Tu wymagana jest ogromna subtelność. Każdy człowiek, potrzebujący
również, obdarzony jest godnością. I z pewnością nie chciałby być
żebrakiem. Toteż jeżeli mu coś ofiarujemy, musimy go traktować jak
brata. Nasza pomoc musi być bezinteresowna. Zasadnicza postawa dającego
powinna być pozbawiona oczekiwania na rewanż, odpłacenie, a nawet
podziękowanie. Ten, który daje, powinien się cieszyć, że inny od
niego bierze. Trzeba lękać się takiej sytuacji, gdy nas ludzie o
nic nie poproszą, bo to oznacza, że stracili nadzieję, że im coś
damy, czyli być może odrzucili nas, uważając, że jesteśmy skąpymi
egoistami.
I jeszcze jedno. Chodzi o taką postawę, żeby radośnie
dawać. A radośnie - to znaczy szczerze, całym sercem. Radosnego dawcę "
miłuje Bóg" (2 Kor 9, 7). To jest bardzo ważne i dla tego, który
daje, i dla tego, który jest odbiorcą naszego daru. Wtedy jest prawdziwa
łączność między potrzebującym a darczyńcą, prawdziwa miłość chrześcijańska.
Audycja "Wypowiedź dnia" emitowana jest codziennie o godz. 11.00 na falach Archidiecezjalnego Radia Fiat w pasmach 94,7 FM. Komentarzy ks. inf. Ireneusza Skubisia dotyczących bieżących wydarzeń w Polsce i świecie można też wysłuchać w audycji "Spotkanie z Niedzielą" - wtorek godz. 21.30.
Pomóż w rozwoju naszego portalu