„The Washington Times” opisuje sytuację na terenach Japonii, dotkniętych w marcu przez potężne tsunami. Pomoc nadal jest potrzebna, a odbudowa zniszczonych domostw oraz infrastruktury zajmie kolejnych dziesięć lat.
Wielką pomoc niosą dotkniętym kataklizmem wolontariusze zarówno z samej Japonii, jak i całego świata. Waszyngtoński dziennik rozmawiał z jednym z nich, Masaru Tanaką, informatykiem, który pracował w tokijskim oddziale Morgan Stanley. Z grupą wolontariuszy wyruszył na pomoc zaraz po nadejściu kataklizmu. Wziął dwa tygodnie urlopu. Po nim miał wrócić do pracy. Nie wrócił. Został, aby pomagać, bo uznał, że tu, na miejscu, w prowincji Miyagi, jest bardziej potrzebny. - Życie jest ważniejsze niż pieniądze - powiedział dziennikarzowi, tłumacząc swoje postępowanie.
Wolontariusze, do których należy Tanaka, pomagają nie tylko fizycznie. Bardzo ważną częścią pomocy, jaką niosą, jest duchowe wsparcie dla ofiar tsunami. Samą obecnością pokazują im, że w zmaganiach ze skutkami katastrofy nie są sami.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu