„A niechaj narodowie wżdy postronni znają,/ Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” - zdziwiłby się zapewne Mistrz z Nagłowic, gdyby się dowiedział, że w dobie globalizacji gospodarki i kultury z panoszącym się językiem angielskim odwołujemy się do jego słów, wypływających z odrodzeniowej dumy z narodowego języka. A jest przecież z czego być dumnym. Język, ten nośnik kultury, określa przynależność człowieka do narodu, jego historii, tradycji, religii, wartości, norm i wzorów zachowań. I choć w pogoni za podniesieniem statusu, a często w ucieczce przed biedą i wykluczeniem spowodowanymi brakiem pracy, Polacy zaznali życia na obczyźnie - w Anglii, Irlandii, Włoszech i innych krajach naszego globu, to jednak najbezpieczniej czują się tu, wśród swoich, nad Wisłą.
Po pierwsze tradycja
Reklama
Jesteśmy dumni ze swojej tradycji. Otwarty dla gości i przyjaciół dom, śpiewne biesiadowanie, Wigilia, Pasterki i kolędy - nie spotykamy tego u żadnego z narodów, z którymi przychodzi nam współistnieć po opuszczeniu kraju za chlebem. I choć irytować mogą narodowe wady i przywary, polskie narzekanie i waśnie, to po latach, w których za granicą spotkać się można było ze stereotypami: Polak-pijak, Polak-leń, Polak-złodziej, Polacy coraz częściej postrzegani są jako osoby pracowite, odpowiedzialne, zaradne, które z optymizmem patrzą na świat, a rodzinę stawiają na pierwszym miejscu.
Nawet przywiązanie do wiary przez Polaków oceniane jest przez obcokrajowców pozytywnie. Zupełnie inaczej niż głoszą to często polskie „autorytety” medialne, które dostrzegają w polskim przywiązaniu do tradycji, Kościoła i religii przejaw zacofania, przeszkadzającego w szybkiej modernizacji kraju nad Wisłą. Niekiedy nawet wstydzą się samego języka, w którym spotkać można takie pojęcia, jak miłość ojczyzny, patriotyzm itp. Najlepszym tego przykładem jest oburzenie „postępowych” środowisk, spowodowane powołaniem Muzeum Powstania Warszawskiego, zbiorowe przeżywanie żałoby po katastrofie smoleńskiej czy nawet obchody Święta Niepodległości 11 listopada.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szkoła patriotyzmu
„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna, / Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna” - ten byronowski cytat przypomina polską powstaniową przeszłość. Wielka była danina polskiej krwi w kolejnych powstaniach, wielka tęsknota za wolną Polską i wielonarodową strukturą, którą szczyciła się Polska od wieków. Wśród walecznych Polaków spotykamy nazwiska pochodzenia niemieckiego, czeskiego, morawskiego, żydowskiego, francuskiego,włoskiego i wielu innych narodów, których przedstawiciele przybyli dobrowolnie lub i nie do naszego kraju i przez pokolenia poczuli się Polakami do tego stopnia, że nie zawahali się przed złożeniem największej ofiary.
Ruch spółdzielczy
Reklama
Ale patriotyzm miał też inne, pozytywistyczne oblicze. Na nim mieszkańcy Wielkopolski pod zaborem pruskim zbudowali wielkopolski etos pracy: gospodarność, zapobiegliwość, odpowiedzialność, obrona polskości i wiary. Kasa Oszczędnościowo-Pożyczkowa założona przez ks. Piotra Wawrzyniaka została oparta na nowoczesnych zasadach spółdzielczości i miała na celu obronę polskich ziemian i chłopów Wielkopolski przed lichwą. Bazując na podstawowej zasadzie katolickiej nauki społecznej - zasadzie pomocniczości, ruch spółdzielczy ocalił tysiące mieszkających tam Polaków przed germanizacją i biedą.
Podobną rolę w Małopolsce spełniły spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe Franciszka Stefczyka, zakładane na wsi galicyjskiej w obronie chłopów przed lichwiarskimi pożyczkami. Obaj panowie, i ks. Wawrzyniak, i Franciszek Stefczyk, rozumieli doskonale, że pracę u podstaw należy łączyć z działalnością polityczną na szczeblach ustawodawczych zaborców, i tak ks. Wawrzyniak był posłem do sejmu pruskiego, a Franciszek Stefczyk posłem do Sejmu Krajowego we Lwowie.
Twórcy ruchu spółdzielczego wiedzieli, że walka o polską ekonomię to obrona wspólnego dobra, jakim jest Polska, ocalała w marzeniach i ideałach przodków; że nawet niewielkie pieniądze, gromadzone w spółdzielniach i dobrze zarządzane, mogą dać bezpieczeństwo rodzinie i własności, a w konsekwencji przyszłej wolnej ojczyźnie. XIX-wieczny solidaryzm społeczny ujęty w ramy spółdzielczych kas zapomogowo-pożyczkowych uchronił wiele polskich rodzin przed biedą i uczył wzorów zachowań opartych na gospodarności i przedsiębiorczości.
Kultura w służbie dobra
Spółdzielcze kasy łączyły działalność ekonomiczną z kulturalną i edukacyjną, wydawały poradniki i biuletyny tematyczne, zakładały biblioteki, drukarnie, księgarnie i wspierały zdolną młodzież z ubogich rodzin. Dbały o estetykę miast i ekologię. Twórcy ruchu spółdzielczego zdawali sobie doskonale sprawę, że dla przetrwania polskości nie wystarczy ekonomia. Musi ona mieć podstawę w przekazie kulturowym. Tylko wtedy Polacy mogą przetrwać jako wspólnota, jako naród. Bo człowiek tworzy kulturę we wspólnocie z innymi - mówił Jana Paweł II. Ta kultura jest nam dana, ale i zadana. Jej dziedzictwo wymaga wierności, pomnażania i przekazywania następnym pokoleniom. I tu Ojciec Święty widzi rolę dla wychowania, bo to wychowanie ma być pasem transmisyjnym kultury. Ona sama „jest nieustającą szkołą rzetelnego i uczciwego patriotyzmu (...) umie stawiać wymagania, umie podtrzymywać ideały, bez których trudno człowiekowi uwierzyć w swoją godność i samego siebie wychować” (Wzgórze Lecha, 1979 r.).
Nie ma kultury bez wolności
Reklama
„Prawdziwa kultura narodu, jego pełna humanizacja, nie mogą rozwinąć się w ustroju zniewolenia” - mówił Jan Paweł II. Odczuwamy tę prawdę na co dzień. Po latach zaborów i komunistycznego zniewolenia pozostało wiele zaszłości, których trudno się pozbyć. Niektórzy Polacy zapatrzeni są we wzory i wartości Zachodu, z których część jest obca kulturze polskiej. Mało tego, niektóre współczesne prądy kulturowe na Zachodzie obce są także racjonalnej tradycji, charakteryzującej od wieków świat kultury śródziemnomorskiej. Stąd narasta pogarda dla wszystkiego, co łączy się z Kościołem, narodem i rodziną. W dążeniu do nowoczesności, a nawet ponowoczesności, zapomnieniu ulegają tradycyjne wartości. Trendu tego, tak często reprezentowanego przez większość środków społecznego przekazu, nie studzi nawet odwrót Zachodu od tzw. multi-kulti, zapoczątkowanej przecież czysto ekonomicznymi względami. Wielokulturowość, z której tak dumny był Zachód, sprawia mu obecnie problemy, z którymi nie może sobie poradzić.
Czy w świecie globalizacji możliwe jest połączenie nowoczesności, ekonomii, tradycji, wiary i polskości? Z pewnością tak. Kultura bowiem - jak mówi konstytucja soborowa „Gaudium et spes” - „(...) wypływa bezpośrednio z natury rozumnej i społecznej człowieka, potrzebuje ona nieustannie dla swego rozwoju należytej wolności oraz prawowitej możności samodzielnego działania według własnych zasad”. Jan Paweł II podkreślał, że kultura człowieka jest kulturą wolności, wypływającą z bezinteresownej miłości. „Nie może być zniewolona przez władzę polityczną czy ekonomiczną. Musi być wspomagana przez jedną i drugą we wszystkich przejawach społecznej i prywatnej inicjatywy, zgodnie z prawdziwym humanizmem, tradycją i autentycznym duchem każdego narodu” (Wzgórze Lecha, 1979 r.).
Dla dobra wspólnego
Reklama
Współczesne ruchy spółdzielcze, podobnie jak ich poprzednicy w okresie zaborów i w II Rzeczypospolitej włączają się w działalność kulturotwórczą: prowadzą działalność edukacyjną, promują postawy pozostające w służbie dobra wspólnego, szerzą solidaryzm społeczny, wspierają postawy patriotyczne młodych i pracujące matki w wypełnianiu ich podstawowych ról społecznych, jakim jest macierzyństwo. Nie zapominają o wsparciu działań kulturalnych: muzycznych, filmowych, teatralnych itp.
Jednak podstawą jest tworzenie kultury opartej na wartościach chrześcijańskich, kultury wolnej od nienawiści i zbrojnych działań, ochraniającej życie od poczęcia do naturalnej śmierci, służącej zdrowiu jednostki, rodziny i społeczeństwa. TFI SKOK S.A. nie inwestuje powierzonych mu pieniędzy w firmach produkujących broń czy farmaceutycznych, które wytwarzają leki zagrażające życiu (np. środki poronne) i zdrowiu, produkujących alkohol, papierosy; nie inwestuje również w kasyna i gry losowe, firmy wprowadzające do środowiska organizmy zmodyfikowane genetycznie, handlujące szkodliwymi dla środowiska odpadami, firmy, które zagrażają ginącym gatunkom roślin i zwierząt, a także grupom etnicznym utrzymującym się w tradycyjny sposób.
Opieranie się TFI SKOK S.A. na zasadach inwestowania społecznie odpowiedzialnego tworzy nową kulturę, uwzględniającą w ekonomii czynnik ludzki, ochronę praw pracowniczych, rodzinę, społeczność lokalną i naród. Wspólna odpowiedzialność za ład społeczny instytucji zarządzających finansami jest najlepszym wskaźnikiem solidaryzmu społecznego i jego wkładu w ogólnoludzką kulturę. Działając zgodnie z zasadami katolickiej nauki społecznej, staje się łącznikiem między biznesem a Kościołem we wprowadzaniu metod inwestowania etycznego, które przyczynia się do promowania dobra wspólnego.
Kościół a inwestowanie
Wiele osób i instytucji posiadane - często gromadzone przez pokolenia - dobra pragnie inwestować zgodnie ze swoimi przekonaniami i wartościami. Dotyczy to też Kościoła, który zarządza powierzonym mu w dobrej wierze kapitałem. Jak łatwo wykorzystać nieznajomość mechanizmów rynku ekonomicznego i kapitałowego przez przedstawicieli Kościoła, przekonaliśmy się w ostatnim czasie niejednokrotnie. By uniknąć podobnych zdarzeń, watro przytoczyć przykład s. Nicole Reille, która wraz z przedstawicielkami dwóch innych zakonów zgłosiła się w 1983 r. do Luca Maeschaerta, menedżera prywatnego banku we Francji, zajmującego się funduszami etycznymi, by podjął się zarządzania pieniędzmi ich zgromadzeń w „sposób użyteczny dla ludzi”. Po określeniu problemów zgromadzeń, które wraz ze zmniejszającą się liczbą powołań wyprzedawały majątek na pokrycie bieżących potrzeb, menedżer uznał tę wyprzedaż za nierozsądną, przypominając, że powinnością sióstr jest zachowanie przez zgromadzenia posiadanych dóbr. Zgodził się zostać menedżerem finansowym zgromadzeń, wysuwając propozycje inwestycyjne, które zgromadzenia odrzucały lub przyjmowały. Po wielu naradach zgromadzenia przyjęły, że wśród kryteriów wykluczających inwestowanie znajdują się obszary rynku bezdyskusyjnie działające na szkodę człowieka, jego rodziny i środowiska: przemysł tytoniowy, produkcja mocnego alkoholu, kasyna i gry hazardowe. Wśród kryteriów pozytywnych siostry zakonne wraz ze Stowarzyszeniem Chrześcijańscy Przedsiębiorcy i Liderzy wypracowały 20 obszarów prowadzonej przez firmy działalności społecznej, sprowadzającej się do hasła: „Wszystko, co przyczynia się do wzrostu człowieka w firmie i poprzez firmę”, a więc warunki pracy w firmie, otoczenie społeczne firmy, współpraca z kontrahentami i środowiskiem lokalnym. Zgromadzenia zakonne powołały stowarzyszenie „Etyka i inwestycje”, które wraz z reprezentującymi je funduszami etycznymi określa grupy inwestycji, spełniających kryteria społecznej odpowiedzialności. Następnie menedżerowie funduszu selekcjonują inwestycyje z tej grupy i zarządzają nimi w standardowy sposób. Obecnie tym pierwszym etapem - wskazaniem grup inwestycji spełniających etyczne kryteria - zajmuje się siostra zakonna, ksawerianka, która zajmowała się finansami jeszcze przed wstąpieniem do zgromadzenia („Inwestowanie etyczne: teoria przełożona na praktykę” w: „Europe infos”, nr 73/2005).
W stronę kultury życia
Coraz więcej instytucji stara się o transparentność, poddając się weryfikacji według kryteriów społecznej odpowiedzialności. Świadczy to o tym, że w ekonomii „opłaca się” unikać działań przenikniętych egoizmem i hedonistycznym materializmem, odwracającym prawdziwą relację między byciem a posiadaniem, o których mówił Jan Paweł II, co w konsekwencji sprzyja „kulturze śmierci”, prowadząc do agresywnej i związanej z przemocą antykultury, zamykającej człowieka na prawdę o pełni człowieczeństwa. Działania ekonomiczne sprzyjają rodzeniu się kultury życia, dla której człowiek, jego godność, godność jego rodziny i społeczności, dla której żyje i pracuje, jest najważniejsza. I to powiązanie kultury z wymaganiami, a nie z liberalizmem i rozrywką, jak wielu jeszcze chciałoby ją postrzegać, stanowi największe wyzwanie dla współczesnego świata. Także dla Polaków szczycących się wielowiekową tradycją, której niejeden naród mógłby pozazdrościć.
Partnerem cyklu jest Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SKOK S.A., które wprowadziło na nasz rynek finansowy pierwszy i jedyny w Polsce fundusz etyczny oparty na społecznej nauce Kościoła SKOK SFIO Etyczny 1