Jako wychowawczyni w przedszkolu mam często dylemat: czy zmuszać dzieci do powiedzenia „przepraszam”? Sama często czuję się niezręcznie, kiedy (z reguły z braku czasu) nie dochodzę, o co poszło w konflikcie między dziećmi - ale komunikuję: „przeproście się” - bo tak naprawdę nie wiem, jak szybko i sensownie zareagować.
Pamiętam z dzieciństwa, jak w wielkim poczuciu niesprawiedliwości musiałam kogoś przepraszać, kiedy to nie ja zawiniłam, i jak bardzo tego nie lubiłam. Teraz łapię się na tym, że robię to samo moim wychowankom.
Przedszkolanka z Opola
PRZEPRASZAM, PROSZĘ, DZIĘKUJĘ - to trzy magiczne słowa. Zwykle dzieci mogą mieć poczucie, że „przepraszam” to takie słowo, które - jak „proszę” i „dziękuję” - mówi się w określonych okolicznościach, ale nie czują do końca wagi i głębszej treści zawartej w przeprosinach, które oznaczają tak naprawdę: „wybacz mi”, „jest mi przykro”. Postaram się krótko przedstawić, jak uczyć dzieci świadomego i głębszego przepraszania.
Po pierwsze. Samemu przepraszać dziecko. Poczynając od drobiazgów, kiedy np. przechodząc, potrącimy je czy wpadniemy na siebie (rezygnujemy z komunikatu: „nie kręć się pod nogami” lub „jak ty chodzisz!”), a kończąc na niesprawiedliwym wymierzeniu kary, nieadekwatnym zdenerwowaniu się czy uniesieniu, posądzeniu o coś itp.
Po drugie. W stosunku do dziecka, które uczy się mówić - mówić za nie lub uczyć gestu wyrażającego „przepraszam” (np. skinięcie głową, przytulenie).
Po trzecie. Kiedy dziecko spontanicznie i adekwatnie do sytuacji przeprosi, przyjąć „przepraszam”, pochwalić, przytulić („cieszę się, że umiesz przepraszać”).
Po czwarte. Kiedy dziecku zdarzy się przepraszać za coś, w czym nie zawiniło, powiedzieć: „Skarbie, nie przepraszaj, wiem, że to nie twoja wina”.
Po piąte. Kiedy dziecko nie przeprasza, podczas gdy powinno:
- podpowiedzieć: „Powinniśmy coś usłyszeć...”;
- pouczyć np. „Krzyś powinien usłyszeć od ciebie «przepraszam»”;
- skomentować: „Mam nadzieję, że powiecie sobie przepraszam i nie będziecie więcej tak robić”;
- nie wymuszać „przepraszam” kiedy nie ma refleksji, żalu z powodu przewinienia - wtedy należy poprzestać na komentarzu do zachowania, postawieniu granicy i pokazaniu konsekwencji złego postępowania.
Po szóste. Kiedy dziecko nadużywa słowa „przepraszam”, przeprasza za przewinienia, ale ciągle robi to samo:
- przypomnieć: „«Przepraszam» oznacza: nie będę więcej tak robić”;
- zaakcentować: „«Przepraszam» oznacza: przykro mi, a chyba nie jest ci aż tak przykro, bo ciągle robisz to samo”;
- nie przyjmować „przepraszam”, kiedy notorycznie nie ma zmiany zachowania, lecz komunikować: „Oczekuję, że nie będziesz już tak robić, nie tylko twoich przeprosin”.
Po siódme. Dać dziecku świadectwo: przepraszać się wzajemnie w małżeństwie, w rodzinie, w sytuacjach społecznych poza domem, których świadkiem jest dziecko.
Reasumując. Najpierw dorosły, a potem dziecko samo nazywa, co zrobiło źle. Z każdą kolejną sytuacją powinniśmy widzieć, że żałuje tego, co zrobiło. Umawiamy się, że więcej nie będzie tak robić. Dziecko uczy się przyznawać do tego, co zrobiło źle (za przyznawanie się nie jest nigdy karane, ewentualnie ponosi konsekwencje, np. sprząta, co nabałaganiło, odkupuje, naprawia, co zniszczyło, itp.). Przyznaniu się towarzyszą przeprosiny i w sytuacjach tego wymagających - zaproponowanie jakiegoś wynagrodzenia krzywdy, przewinienia. Jeśli więc nie ma żalu i przyznania się do przewinienia - wymuszenie powiedzenia „przepraszam” nie ma sensu, wtedy lepiej sobie odpuścić, komentując: „Przykro mi, że nie widzisz (nie czujesz), co złego się stało. Przemyśl to! Ktoś czeka na twoje «przepraszam» itp.”.
Większość z nas zna w swoim otoczeniu osoby, które mają wielki problem z przyznawaniem się do błędów i mówieniem szczerze „przepraszam”, a często te same osoby wywołują u innych duże poczucie winy i są mistrzami w wymuszaniu przeprosin. Źródła tego ukryte są zwykle w dzieciństwie. Bądźmy więc mądrymi wychowawcami, którzy pomagają w budowaniu zdrowej postawy wobec „przepraszam” i przeprosin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu