Ustrój demokratyczny pozwala na to, że można w nim przeprowadzać różnego rodzaju kampanie reklamowe. Wśród nich jest mowa o tzw. reklamach społecznych. Szczególnie mocno nasilają się one przed jakimiś wydarzeniami, które na stałe wpisały się w ogólnoświatową historię i kulturę. Takim zdarzeniem jest bez wątpienia obchodzona co roku pamiątka narodzenia Jezusa z Nazaretu, czyli święta Bożego Narodzenia. Są one znane i celebrowane na całym świecie, nawet przez ludzi niewierzących.
Nie tak dawno w głowach tzw. wojujących ateistów zrodziła się idea, by zwłaszcza przed Bożym Narodzeniem promować niewiarę. Oto najpierw w Wielkiej Brytanii ateiści oblepiali autobusy hasłami nawołującymi do porzucenia wiary w Boga. Następnie w USA, w New Jersey, Amerykańskie Stowarzyszenie Humanistyczne wydało kilkadziesiąt tysięcy USD na kampanię billboardową, w której dominowały napisy w stylu: „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam”. Obie te akcje nie przyniosły zamierzonych skutków. Wydane zaś na nie pieniądze wyrzucono po prostu w błoto.
Moim zdaniem, gorsze w swoich następstwach są takie działania, które z pozoru wyglądają bardzo niewinnie. Mam na myśli przede wszystkim marketingowe zabiegi wykorzystujące religijne odniesienia do promowania niereligijnych treści. Właśnie takie zawoalowane kampanie reklamowe są najgorsze. Dzięki nim zamiast święta św. Mikołaja są tylko „mikołajki”. Boże Narodzenie zaś zastępuje się słowem „Gwiazdka”. Przykładów można by przytoczyć bez liku.
Dla nas, katolików, Boże Narodzenie jest drugim co do ważności świętem liturgicznym. Uroczystość ta przypomina nam o jednej z elementarnych prawd naszej wiary. Jest nią dogmat mówiący o Wcieleniu. Bóg bowiem w osobie Jezusa Chrystusa, który był Synem Maryi, stał się prawdziwym Człowiekiem. Nie wolno nam nigdy o tym zapominać. Trzeba o tym pamiętać szczególnie w tym czasie.
Na koniec niech zabierze głos czwarty Ewangelista: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, [z tego], co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła (…). Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego” (J 1, 1-12).
Pomóż w rozwoju naszego portalu