W judaizmie pierwszego stulecia pojawiały się różne kalkulacje, co do czasu przyjścia Mesjasza. Zazwyczaj bazowały one na opisie stworzenia świata w przeciągu sześciu dni i przekonaniu wypływającym z Biblii Hebrajskiej, iż dla Boga tysiąc lat jest jak jeden dzień. Ukazując przyjście Mesjasza w metaforze pana powracającego do domu, Jezus wzywa: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem” (Mk 13, 35). Pewna koncepcja głosiła, że historia ludzkości dzieli się na trzy okresy: dwa tysiące lat bez Tory, dwa tysiące lat wypełniania Prawa i dwa tysiące lat ery mesjańskiej. Ta ostatnia era miała się opóźniać, gdyż na ziemi wciąż plenią się różne nieprawości. Jednak w czasach Jezusa oczekiwania mesjańskie Żydów przybierały na sile. Działo się tak zwłaszcza wtedy, gdy jarzmo rzymskie zacieśniało się coraz bardziej, ciążąc nad narodem wybranym przez Jahwe. Przekonanie, że to Bóg wyznacza przyjście króla z pokolenia Dawida, znalazło swój zapis w apokryficznej księdze „Psalmy Salomona”: „Wejrzyj, o Panie, i wzbudź im króla syna Dawidowego na czas, który wyznaczyłeś, o Boże, aby Twój sługa panował nad Izraelem”. Obraz Mesjasza nakreślony w tym dziele został ujęty w kategorie ziemskiego monarchy. Mający nadejść Mesjasz nie będzie wojownikiem, lecz mądrym władcą, królem, który oczyści świątynię z pogan i zaprowadzi sprawiedliwość. W mesjańskim posłannictwie Jezusa akcent zostaje zdecydowanie przesunięty na sferę duchową. Mesjańskie królestwo nie ma wymiaru politycznego, lecz jest stanem ducha żyjącego w głębokiej więzi z Bogiem. Ta więź może być przeżywana intensywnie i wciąż odnawiana o każdej porze: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu