Reklama

Szkoła dla seniorów

Dziś już widać, że powołanie w Łodzi Salezjańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku - pierwszej w Polsce tego typu placówki działającej przy wyższej uczelni katolickiej - było dobrym pomysłem

Niedziela Ogólnopolska 45/2008, str. 36-37

Archiwum SUTW w Łodzi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uniwersytet powstał jesienią ubiegłego roku przy Salezjańskiej Wyższej Szkole Ekonomii i Zarządzania w Łodzi. Byli pionierami, dlatego ks. Stanisław Hajkowski, prorektor uczelni i pomysłodawca SUTW, nie kryje, że początkowo miał obawy, czy pomysł wypali.
Dziś, po roku działalności, można ocenić, że był to strzał w dziesiątkę. - Liczba chętnych przerosła nasze oczekiwania. W zajęciach uczestniczyło około stu osób, a przypuszczaliśmy, że będzie ich o połowę mniej - cieszy się ks. Hajkowski. A przecież placówka powstawała niemal w biegu i bez większej reklamy.
Skąd ten pomysł? Rozmowy z osobami w wieku dojrzałym uzmysłowiły ks. Hajkowskiemu, jak ważne jest dla nich znalezienie nowej pasji. - Trudne chwile przeżywają szczególnie po śmierci współmałżonka. Dzieci są już odchowane i mają swoje życie, zostaje się samemu - opowiada Ksiądz Rektor. Stąd był tylko krok do pomysłu utworzenia szkoły dla seniorów.

Życie po sześćdziesiątce

Reklama

Hasło uniwersytetów trzeciego wieku, mówiące, że życie zaczyna się po sześćdziesiątce, cieszy się coraz większym wzięciem. Placówki tego typu przeżywają oblężenie nie tylko dlatego, że starsi Polacy chcą się uczyć. Wielu z nich, sprawnych i chętnych do pracy, z różnych powodów wypchnięto na emeryturę, teraz szukają pomysłu na życie.
Psychologowie podkreślają, że samotność to główny katalizator starości. Tymczasem starszych, często samotnych ludzi przybywa. Powyżej 60 lat życia ma obecnie niemal co piąty Polak, ale za kilkanaście lat będzie miał już co czwarty, a za trzydzieści lat - już co trzeci.
Tu mogą chodzić na wykłady, mniej i bardziej praktyczne zajęcia, na kursy językowe i ćwiczenia sportowe. Gdzieniegdzie mają też indeksy. Daje to namiastkę uczestniczenia w życiu akademickim. Tyle że - jak prawdziwym studentom - nie każą im zdawać egzaminów.
Niekiedy zainteresowani muszą odchodzić z kwitkiem. W niektórych miastach podczas zapisów tworzą się długie kolejki. Powstają listy rezerwowe, a na miejsce trzeba czekać. Nadmiar chętnych próbowano ograniczyć, organizując rozmowy kwalifikacyjne i podwyższając limit wieku.
- Ludzie są dziś coraz bardziej samotni, potrzebują bycia z innym. To jeden z powodów sukcesu tych placówek - twierdzi prof. Roman Ossowski, psycholog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, wykładowca i współorganizator uczelni dla seniorów. Jego zdaniem, są one skazane na sukces, byleby tłumaczyły świat. - Starsi ludzie są dziś np. bezradni wobec marketingu. Słyszą: „30 procent taniej!” - i nie wiedzą, że to chwyt, a nie informacja. To także wielki elektorat, który musi rozumieć rzeczywistość, żeby nie dał się nabrać. Warto go edukować, tłumaczyć mu zmieniający się świat.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wiele zależy od lidera

Reklama

Potrzeba jest matką wynalazku, ale sam ks. Hajkowski nie byłby w stanie prowadzić łódzkiego SUTW. Szukał wsparcia i znalazł je w środowisku istniejącego od lat 60. ubiegłego stulecia duszpasterstwa akademickiego „Węzeł” przy kościele św. Teresy. Alicja Król-Kamińska - emerytowana nauczycielka i pracownica kuratorium - doskonale wiedziała, jak zorganizować zajęcia. Dziś jest dyrektorem SUTW.
- Bardzo wiele zależy od lidera, szefa uczelni. Ale trudno się też obyć bez organizacji wspierających, które udostępnią salę, znajdą wykładowców - mówi Marek Szpunar z Fundacji Uniwersytetu Jagiellońskiego, która wspiera działanie uczelni dla seniorów, tworząc m.in. stronę internetową www.utw.pl. Dlatego szkoły dla seniorów powstają przy wspierających je uczelniach, stowarzyszeniach, domach kultury, bibliotekach.
Ks. Hajkowski i dyrektor Król-Kamińska informacji na temat prowadzenia tego typu placówki poszukiwali w Internecie. Tam znaleźli regulaminy działania, informacje o tematyce zajęć. Jednak konkrety określiła Rada Programowa w porozumieniu z samymi słuchaczami. Okazało się, że największym wzięciem cieszą się: historia, medycyna, filozofia i religia. Dlatego tych dziedzin najczęściej dotyczą wykłady. Oprócz tego są do wyboru zajęcia w węższych grupach: historia sztuki, nauki społeczne, zagadnienia medyczne oraz religijne. Prowadzą je wykładowcy salezjańskiej uczelni oraz osoby z nią zaprzyjaźnione.
- Najbardziej oblegany jest fakultet religijny. Nie ma on - zastrzega ks. Hajkowski - poziomu seminaryjnego, bo nie ma takiej potrzeby. Zajęcia dotyczą zagadnień ogólnych, często związanych z salezjańskim spojrzeniem na świat, a szczególnie interesujących dla uczestników.

Jak odebrać e-maila

Reklama

Ograniczeń wiekowych w łódzkim SUTW nie ma. Choć na początku mówiono, że powinny to być raczej osoby na rencie albo na emeryturze, ale w wieku emerytalnym, to jednak jeśli ktoś jest w wieku dojrzałym, a jeszcze pracuje, też nie czyni się przeszkód. Najmłodszy słuchacz ma ok. 50 lat, najstarszemu blisko do 80. Są też małżeństwa. Niektórzy uczęszczają także na zajęcia organizowane przez inne uniwersytety trzeciego wieku, tu przyciągają ich zajęcia z religii.
- Po każdym wykładzie jest czas na pytania i dyskusję. - Dyskusje są czasem długie i bardzo interesujące - podkreśla ks. rektor Hajkowski. - Chyba najbardziej wyobraźnię słuchaczy rozpalił wykład o misjach.
Oprócz wykładów i zajęć fakultatywnych jest też gimnastyka i zajęcia językowe z angielskiego i niemieckiego, a także informatyka. Motywacje do udziału w tych ostatnich są różne, ale przeważa chęć nadążenia za światem i… wnukami. - Jedna pani powiedziała wprost, że wnukowie piszą do niej e-maile, a ona chce wiedzieć, jak je odebrać i jak odpowiedzieć - mówi ks. Hajkowski.
Raz w miesiącu organizują wycieczki do ciekawych miejsc. Najczęściej zwiedzali łódzkie zabytki, były także wyjścia do tutejszego Teatru Wielkiego. W przyszłym roku (zapisy na zajęcia już trwają, SUTW może przyjąć nawet 200 osób), chcą organizować wyjazdy autokarowe, także pielgrzymki. Ruszają też warsztaty psychologiczne, formy terapii, które pomogą seniorom znaleźć receptę na optymizm.
Słuchacze tworzą grupę koleżeńską, która spotyka się także poza salą wykładową. - Staramy się, żeby między słuchaczami wytworzyły się więzi. Temu m.in. służył opłatek i wieczorek - wyjaśnia ks. Hajkowski.
- Niektórzy mówią, że zajęcia urozmaicają życie, odrywają od rzeczywistości, domu i wnuków - zauważa Król-Kamińska. - Czasem także od traumatycznych przeżyć. Jedna z pań opowiadała, że nie mogła sobie wcześniej znaleźć miejsca po śmierci męża. Wszystko go przypominało.

Najmniejsze miasto uniwersyteckie

W Barcinie, ośmiotysięcznym miasteczku koło Żnina w Kujawsko-Pomorskiem, Uniwersytet Trzeciego Wieku działa dopiero nieco ponad dwa lata. Ale za to jak działa! Miasto stało się znane w środowisku seniorów nie tylko w okolicy. W prasie lokalnej nazwano je nawet - nie bez racji - najmniejszym uniwersyteckim miastem. Po doświadczenia przyjeżdżali tu seniorzy z większych miast w okolicy, w których też chcą założyć takie uczelnie.
Inicjatywa wyszła z Klubu Seniora „Wrzos”. Jego członkowie przez dwa lata przyglądali się, jak to robią inni. - Baliśmy się, czy podołamy, bo takie placówki istniały tylko w dużych miastach. W końcu zdecydowaliśmy, że otwieramy uniwersytet - mówi Aniela Nowik, szef „Wrzosu” i współzałożyciel UTW. Pomogły władze miasta i wykładowcy z Bydgoszczy, a szczególnie prof. Roman Ossowski, który do dziś jest związany z tutejszą uczelnią dla seniorów.
Tematykę wykładów sugerują sami słuchacze, wypełniając specjalne ankiety. Oprócz zagadnień prawnych życzyli sobie zajęć o tematyce medycznej, psychologicznej i o sztuce. Szczególnie wielu chętnych było na kursy komputerowe i językowe.
„Wrzos” i UTW przenikają się. Słuchacze uczestniczą w zajęciach klubu i odwrotnie. Razem jeżdżą na wycieczki. - Staramy się organizować choć jedną w miesiącu. Chętnych jest tylu, że często jedziemy w dwa autokary - cieszy się Aniela Nowik. Byli już kilka razy za granicą. Bardziej regularne są wypady jednodniowe po okolicy, połączone z wykładami.

Czas aktywności

Na zajęcia w ok. 150 tego typu uczelniach działających w Polsce chodzi już kilkadziesiąt tysięcy osób. Polskie placówki mają długą tradycję. Co prawda pierwsza powstała w 1973 r. we Francji, ale już dwa lata później podobną założyła w Warszawie Halina Szwajc (niegdyś genialna agentka tzw. głębokiego wywiadu AK). Trzeba było kilku lat, żeby powstały następne: we Wrocławiu i w Łodzi. Dziś działają we wszystkich miastach wojewódzkich, a w tych największych - co najmniej po kilka. W Warszawie i okolicy jest ich kilkanaście.
Łódzki SUTW jest jedynym działającym przy wyższej uczelni katolickiej. W przyszłym roku najpewniej powstanie podobna placówka przy warszawskim Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W Lublinie od kilkunastu lat działa LUTW, współtworzony przez kilka tamtejszych uczelni, w tym KUL. Skąd ten boom na szkoły dla seniorów? - ks. Hajkowski nie ma wątpliwości: społeczeństwo się starzeje, coraz więcej jest emerytów, a w Polsce wciąż działa mało instytucji proponujących im konkretne zajęcia. Dzieci wyjeżdżają za granicę, do największych miast, wnuków rodzi się mniej, a dziadkowie nie mają się kim zająć.
- Zajęcia na uniwersytecie pomagają utrzymać poczucie własnej wartości, pomagają podnieść samoocenę, nawiązać nowe kontakty - dodaje Aniela Nowik. Na ogół w Polsce opowieści o aktywności seniorów brzmią bajkowo. Nasza rzeczywistość to raczej senior ze słabą emeryturą, zniechęcony, sterany życiem i schorowany. Jednak czeka nas najpewniej wkrótce rewolucja. Do głosu dojdą ci, dla których starość to czas aktywności. Wielu z nich stać na to i nie chcą rezygnować z aktywnego życia.
- Trzeba być aktywnym od narodzin aż do śmierci. Człowiek musi zachować wielką żywotność, bo ona wprost przekłada się na zdrowie - twierdzi prof. Roman Ossowski. Wielu jeszcze tego nie wie, ale w uczelniach dla seniorów w Barcinie i Łodzi wiedzą to doskonale.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Realizują charyzmat miłosierdzia

2024-11-13 23:26

Ks. Łukasz Romańczuk

Siostra Marlena i siostra Martyna ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia

Siostra Marlena i siostra Martyna ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia

Minionej niedzieli w kościele pw. św. Faustyny w Górze obecne były siostry ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, które na co dzień posługują w Domu “Pod Skrzydłami” - Domu Samotnej Matki w Kiekrzu [Archidiecezja Poznańska]. Siostry opowiadają o swojej posłudze, przeprowadzanym dalej remoncie, a także dobrych ludziach, których spotykają na swojej drodze.

Siostra Marlena Robak oraz siostra Martyna Dudek w Domu w Kiekrzu posługują od sierpnia 2023 roku. - Początek naszej posługi przypadł na trudny czas remontu generalnego i na ten moment musiałyśmy ogarnąć sprawy porządkowe. Remont miał się zakończyć w grudniu ubiegłego roku, niestety się przedłużył. A my staramy się we własnym zakresie znaleźć fundusze na dokończenie rozpoczętych prac - zaznacza s. Martyna, a s. Marlena dodaje: - Dlatego też podejmujemy różne inicjatywy, które pozwolą nam jak najszybciej zebrać potrzebną kwotę, nie tylko na dokończenie remontu, ale także na nowe wyposażenie.
CZYTAJ DALEJ

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

2024-11-14 13:56

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
CZYTAJ DALEJ

Marco Rubio – katolik stanie na czele dyplomacji USA

2024-11-14 15:05

[ TEMATY ]

USA

katolicy

Marco Rubio

Adobe Stock

Flaga USA

Flaga USA

Decyzja prezydenta elekta Donalda Trumpa nowym szefem dyplomacji USA ma zostać w styczniu 2025 roku senator z Florydy Marco Rubio, który jest katolikiem. Katoliczką jest również desygnowana na ambasadorkę Stanów Zjednoczonych przy ONZ Elise Stefanik. Obserwatorzy traktują te nominacje jako spłatę przez Trumpa długu wobec katolickich wyborców, których większość (56 proc.) zagłosowała na niego w wyborach prezydenckich z 5 listopada.

Rubio w przeszłości nieraz wyrażał wolę przekształcenia głosów katolików w konkretną siłę polityczną. Po ogłoszeniu swej nominacji na przyszłego sekretarza stanu USA 13 listopada oświadczył, że katolicki ruch wspierający Trumpa może stać się częścią „koalicji rządzącej w tym kraju, co pozwoliłoby nam naprawdę osiągnąć wiele dla Stanów Zjednoczonych”. Senator podkreślił, że katolicy odegrali kluczową rolę w wyborze Trumpa i dał wyraz swej intencji dalszego wzmacniania tej relacji w Senacie i w administracji prezydenta.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję