Uniwersytet powstał jesienią ubiegłego roku przy Salezjańskiej Wyższej Szkole Ekonomii i Zarządzania w Łodzi. Byli pionierami, dlatego ks. Stanisław Hajkowski, prorektor uczelni i pomysłodawca SUTW, nie kryje, że początkowo miał obawy, czy pomysł wypali.
Dziś, po roku działalności, można ocenić, że był to strzał w dziesiątkę. - Liczba chętnych przerosła nasze oczekiwania. W zajęciach uczestniczyło około stu osób, a przypuszczaliśmy, że będzie ich o połowę mniej - cieszy się ks. Hajkowski. A przecież placówka powstawała niemal w biegu i bez większej reklamy.
Skąd ten pomysł? Rozmowy z osobami w wieku dojrzałym uzmysłowiły ks. Hajkowskiemu, jak ważne jest dla nich znalezienie nowej pasji. - Trudne chwile przeżywają szczególnie po śmierci współmałżonka. Dzieci są już odchowane i mają swoje życie, zostaje się samemu - opowiada Ksiądz Rektor. Stąd był tylko krok do pomysłu utworzenia szkoły dla seniorów.
Życie po sześćdziesiątce
Reklama
Hasło uniwersytetów trzeciego wieku, mówiące, że życie zaczyna się po sześćdziesiątce, cieszy się coraz większym wzięciem. Placówki tego typu przeżywają oblężenie nie tylko dlatego, że starsi Polacy chcą się uczyć. Wielu z nich, sprawnych i chętnych do pracy, z różnych powodów wypchnięto na emeryturę, teraz szukają pomysłu na życie.
Psychologowie podkreślają, że samotność to główny katalizator starości. Tymczasem starszych, często samotnych ludzi przybywa. Powyżej 60 lat życia ma obecnie niemal co piąty Polak, ale za kilkanaście lat będzie miał już co czwarty, a za trzydzieści lat - już co trzeci.
Tu mogą chodzić na wykłady, mniej i bardziej praktyczne zajęcia, na kursy językowe i ćwiczenia sportowe. Gdzieniegdzie mają też indeksy. Daje to namiastkę uczestniczenia w życiu akademickim. Tyle że - jak prawdziwym studentom - nie każą im zdawać egzaminów.
Niekiedy zainteresowani muszą odchodzić z kwitkiem. W niektórych miastach podczas zapisów tworzą się długie kolejki. Powstają listy rezerwowe, a na miejsce trzeba czekać. Nadmiar chętnych próbowano ograniczyć, organizując rozmowy kwalifikacyjne i podwyższając limit wieku.
- Ludzie są dziś coraz bardziej samotni, potrzebują bycia z innym. To jeden z powodów sukcesu tych placówek - twierdzi prof. Roman Ossowski, psycholog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, wykładowca i współorganizator uczelni dla seniorów. Jego zdaniem, są one skazane na sukces, byleby tłumaczyły świat. - Starsi ludzie są dziś np. bezradni wobec marketingu. Słyszą: „30 procent taniej!” - i nie wiedzą, że to chwyt, a nie informacja. To także wielki elektorat, który musi rozumieć rzeczywistość, żeby nie dał się nabrać. Warto go edukować, tłumaczyć mu zmieniający się świat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiele zależy od lidera
Reklama
Potrzeba jest matką wynalazku, ale sam ks. Hajkowski nie byłby w stanie prowadzić łódzkiego SUTW. Szukał wsparcia i znalazł je w środowisku istniejącego od lat 60. ubiegłego stulecia duszpasterstwa akademickiego „Węzeł” przy kościele św. Teresy. Alicja Król-Kamińska - emerytowana nauczycielka i pracownica kuratorium - doskonale wiedziała, jak zorganizować zajęcia. Dziś jest dyrektorem SUTW.
- Bardzo wiele zależy od lidera, szefa uczelni. Ale trudno się też obyć bez organizacji wspierających, które udostępnią salę, znajdą wykładowców - mówi Marek Szpunar z Fundacji Uniwersytetu Jagiellońskiego, która wspiera działanie uczelni dla seniorów, tworząc m.in. stronę internetową
Ks. Hajkowski i dyrektor Król-Kamińska informacji na temat prowadzenia tego typu placówki poszukiwali w Internecie. Tam znaleźli regulaminy działania, informacje o tematyce zajęć. Jednak konkrety określiła Rada Programowa w porozumieniu z samymi słuchaczami. Okazało się, że największym wzięciem cieszą się: historia, medycyna, filozofia i religia. Dlatego tych dziedzin najczęściej dotyczą wykłady. Oprócz tego są do wyboru zajęcia w węższych grupach: historia sztuki, nauki społeczne, zagadnienia medyczne oraz religijne. Prowadzą je wykładowcy salezjańskiej uczelni oraz osoby z nią zaprzyjaźnione.
- Najbardziej oblegany jest fakultet religijny. Nie ma on - zastrzega ks. Hajkowski - poziomu seminaryjnego, bo nie ma takiej potrzeby. Zajęcia dotyczą zagadnień ogólnych, często związanych z salezjańskim spojrzeniem na świat, a szczególnie interesujących dla uczestników.
Jak odebrać e-maila
Reklama
Ograniczeń wiekowych w łódzkim SUTW nie ma. Choć na początku mówiono, że powinny to być raczej osoby na rencie albo na emeryturze, ale w wieku emerytalnym, to jednak jeśli ktoś jest w wieku dojrzałym, a jeszcze pracuje, też nie czyni się przeszkód. Najmłodszy słuchacz ma ok. 50 lat, najstarszemu blisko do 80. Są też małżeństwa. Niektórzy uczęszczają także na zajęcia organizowane przez inne uniwersytety trzeciego wieku, tu przyciągają ich zajęcia z religii.
- Po każdym wykładzie jest czas na pytania i dyskusję. - Dyskusje są czasem długie i bardzo interesujące - podkreśla ks. rektor Hajkowski. - Chyba najbardziej wyobraźnię słuchaczy rozpalił wykład o misjach.
Oprócz wykładów i zajęć fakultatywnych jest też gimnastyka i zajęcia językowe z angielskiego i niemieckiego, a także informatyka. Motywacje do udziału w tych ostatnich są różne, ale przeważa chęć nadążenia za światem i… wnukami. - Jedna pani powiedziała wprost, że wnukowie piszą do niej e-maile, a ona chce wiedzieć, jak je odebrać i jak odpowiedzieć - mówi ks. Hajkowski.
Raz w miesiącu organizują wycieczki do ciekawych miejsc. Najczęściej zwiedzali łódzkie zabytki, były także wyjścia do tutejszego Teatru Wielkiego. W przyszłym roku (zapisy na zajęcia już trwają, SUTW może przyjąć nawet 200 osób), chcą organizować wyjazdy autokarowe, także pielgrzymki. Ruszają też warsztaty psychologiczne, formy terapii, które pomogą seniorom znaleźć receptę na optymizm.
Słuchacze tworzą grupę koleżeńską, która spotyka się także poza salą wykładową. - Staramy się, żeby między słuchaczami wytworzyły się więzi. Temu m.in. służył opłatek i wieczorek - wyjaśnia ks. Hajkowski.
- Niektórzy mówią, że zajęcia urozmaicają życie, odrywają od rzeczywistości, domu i wnuków - zauważa Król-Kamińska. - Czasem także od traumatycznych przeżyć. Jedna z pań opowiadała, że nie mogła sobie wcześniej znaleźć miejsca po śmierci męża. Wszystko go przypominało.
Najmniejsze miasto uniwersyteckie
W Barcinie, ośmiotysięcznym miasteczku koło Żnina w Kujawsko-Pomorskiem, Uniwersytet Trzeciego Wieku działa dopiero nieco ponad dwa lata. Ale za to jak działa! Miasto stało się znane w środowisku seniorów nie tylko w okolicy. W prasie lokalnej nazwano je nawet - nie bez racji - najmniejszym uniwersyteckim miastem. Po doświadczenia przyjeżdżali tu seniorzy z większych miast w okolicy, w których też chcą założyć takie uczelnie.
Inicjatywa wyszła z Klubu Seniora „Wrzos”. Jego członkowie przez dwa lata przyglądali się, jak to robią inni. - Baliśmy się, czy podołamy, bo takie placówki istniały tylko w dużych miastach. W końcu zdecydowaliśmy, że otwieramy uniwersytet - mówi Aniela Nowik, szef „Wrzosu” i współzałożyciel UTW. Pomogły władze miasta i wykładowcy z Bydgoszczy, a szczególnie prof. Roman Ossowski, który do dziś jest związany z tutejszą uczelnią dla seniorów.
Tematykę wykładów sugerują sami słuchacze, wypełniając specjalne ankiety. Oprócz zagadnień prawnych życzyli sobie zajęć o tematyce medycznej, psychologicznej i o sztuce. Szczególnie wielu chętnych było na kursy komputerowe i językowe.
„Wrzos” i UTW przenikają się. Słuchacze uczestniczą w zajęciach klubu i odwrotnie. Razem jeżdżą na wycieczki. - Staramy się organizować choć jedną w miesiącu. Chętnych jest tylu, że często jedziemy w dwa autokary - cieszy się Aniela Nowik. Byli już kilka razy za granicą. Bardziej regularne są wypady jednodniowe po okolicy, połączone z wykładami.
Czas aktywności
Na zajęcia w ok. 150 tego typu uczelniach działających w Polsce chodzi już kilkadziesiąt tysięcy osób. Polskie placówki mają długą tradycję. Co prawda pierwsza powstała w 1973 r. we Francji, ale już dwa lata później podobną założyła w Warszawie Halina Szwajc (niegdyś genialna agentka tzw. głębokiego wywiadu AK). Trzeba było kilku lat, żeby powstały następne: we Wrocławiu i w Łodzi. Dziś działają we wszystkich miastach wojewódzkich, a w tych największych - co najmniej po kilka. W Warszawie i okolicy jest ich kilkanaście.
Łódzki SUTW jest jedynym działającym przy wyższej uczelni katolickiej. W przyszłym roku najpewniej powstanie podobna placówka przy warszawskim Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W Lublinie od kilkunastu lat działa LUTW, współtworzony przez kilka tamtejszych uczelni, w tym KUL. Skąd ten boom na szkoły dla seniorów? - ks. Hajkowski nie ma wątpliwości: społeczeństwo się starzeje, coraz więcej jest emerytów, a w Polsce wciąż działa mało instytucji proponujących im konkretne zajęcia. Dzieci wyjeżdżają za granicę, do największych miast, wnuków rodzi się mniej, a dziadkowie nie mają się kim zająć.
- Zajęcia na uniwersytecie pomagają utrzymać poczucie własnej wartości, pomagają podnieść samoocenę, nawiązać nowe kontakty - dodaje Aniela Nowik. Na ogół w Polsce opowieści o aktywności seniorów brzmią bajkowo. Nasza rzeczywistość to raczej senior ze słabą emeryturą, zniechęcony, sterany życiem i schorowany. Jednak czeka nas najpewniej wkrótce rewolucja. Do głosu dojdą ci, dla których starość to czas aktywności. Wielu z nich stać na to i nie chcą rezygnować z aktywnego życia.
- Trzeba być aktywnym od narodzin aż do śmierci. Człowiek musi zachować wielką żywotność, bo ona wprost przekłada się na zdrowie - twierdzi prof. Roman Ossowski. Wielu jeszcze tego nie wie, ale w uczelniach dla seniorów w Barcinie i Łodzi wiedzą to doskonale.