Reklama

Kanon, czyli Gombrowicz

Niedziela Ogólnopolska 29/2007, str. 27

Ewa Polak-Pałkiewicz
Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Ewa Polak-Pałkiewicz<br>Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Witold Gombrowicz byłby ubawiony, gdyby to zobaczył: minister kultury w wielkim zwarciu z ministrem edukacji o dzieła autora „Ferdydurke” w szkole. Po obu stronach grają największe działa. Zapowiedziano interwencję premiera. A gdyby jeszcze mistrzowi opowiedziano, ilu dziennikarzy odrabia nim codzienną wierszówkę i jak stał się taranem kruszącym zaścianek, jak odlano z jego twórczości obcęgi do urzędowego usuwania spróchniałych zębów kultury, tarzałby się ze śmiechu. W tym wielkim okładaniu się po głowie Gombrowiczem niczym pałką najmniej dyskutuje się o meritum, czyli o jego książkach. Obóz „ludzi kulturalnych” powołuje się na „bezdyskusyjność” wielkości Gombrowicza. Ilekroć minister edukacji postanawia coś pisnąć w mediach na temat zajmujących mistrza problemów (np. poszukiwanie kochanka na obczyźnie przez bohatera „Trans-Atlantyku”, dezertera z wojska w 1939 r.), natychmiast redaktor przerywa mu i wraca do aktualiów politycznych. Trwa milczenie na temat zagadki obecności twórczości Gombrowicza w czasach komunistycznych: mimo oficjalnego potępienia, jego książki wydawano. Teatry prześcigały się w inscenizacjach dramatów. Gombrowicz nie był groźny dla władzy komunistycznej, bo kpił z polskości i odmawiał naszej kulturze jakiejkolwiek uniwersalnej rangi. Lansował tezę, że Polska będzie do przyjęcia dla Europy, jeżeli „wyjdzie z siebie”, wyprze się swojej tożsamości. W obsesyjny sposób odmawiał Polsce wielkości, choćby takiej, do jakiej przyznawała sobie prawo Francja, Anglia, Szwajcaria. Prowokował także w życiu, we własnym środowisku obnosił swoją wyjątkowość, obrażając i wyśmiewając mniej utalentowanych, nie tak wyrafinowanych towarzysko. Zygmunt Hertz, redaktor paryskiej „Kultury”, którego trudno byłoby posądzać o jakiekolwiek uprzedzenia wobec Gombrowicza, pisał w liście do Czesława Miłosza o jego przyjeździe do Paryża w 1963 r.: „Jest Gombrowicz. Góra samouwielbienia, chwalby, gadaniny na swój temat, na tematy swojej produkcji, swojej dystynkcji”. Hertz zirytowany był towarzysko-zawodowym snobizmem wokół Gombrowicza, który stawał się na jego oczach rodzajem terroru, obowiązkowego zachwytu nad jego twórczością: „...pięciu facetów postarało się, podbechtał Kot (Konstanty Jeleński - przyp.E.P.-P.) i nikt nie powie, że król jest nagi, za każdym razem jeszcze większy cmok, a jak nie cmokniesz, to Ciebie dyskwalifikuje i zaraz półinteligent. (...) jak pysk otwieram na ten temat do Kota, to on na mnie z krzykiem, a u niego krzyk to wiem, że coś tam z jego racjami nie bardzo” - pisał Hertz w 1965 r. z Maisons-Laffitte. W innym miejscu wspomina o metodzie Gombrowicza radzenia sobie z oponentami: „...jeśli napisze pani Kowalska, że jest grafoman i zarozumialec, występuje z ostrą polemiką, że jest geniuszem, a ona kretynką”.
W 1969 r. Hertz rozumie już, że „zjawisko Gombrowicz” może być groźnym narzędziem organizowania życia umysłowego według schematów narzucanych przez wpływowe koterie: „Robiłem korektę «Ferdydurke» - pisze - bardzo mnie to znudziło (...). Nie rozumiem kwiku, zachwytów. Ciągle mi się wydaje, że niezachwycanie się Gombrowiczem jest w złym tonie, świadczy o niskim poziomie czytającego, że na kolanach trzeba to czytać”. Ten klimat przetrwał nieskażony do dni dzisiejszych. W zapieczętowanym pudełeczku czekał na dogodną chwilę. Rozpylany początkowo „na salonach”, osiągnął gabinety ministerialne i zatriumfował we wszystkich mediach (wyjąwszy katolickie). Ci, którzy chłoną to powietrze, szczerzy - lub tylko na pokaz, by nie dostać po łapach od arbitrów elegantiarum - wielbiciele „mistrza z Vence”, nie potrafią już zaakceptować listy szkolnych lektur bez niego. Absurd, rodem z Gombrowicza, trafił pod strzechy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Skandal! Włamanie, kradzież i profanacja kaplicy w dawnej bursie

2025-05-05 14:46

[ TEMATY ]

kaplica

profanacja

skandal

Mielec

commons.wikimedia.org/Patryk Duszkiewicz, CC BY-SA 4.0

W nocy z 30 kwietnia na 1 maja doszło do włamania i profanacji kaplicy pw. św. Stanisława Kostki, znajdującej się w dawnej bursie przy ul. Warszawskiej w Mielcu. Sprawcy zniszczyli krzyż ołtarzowy, dokonali kradzieży przedmiotów liturgicznych i prawdopodobnie podjęli próbę podpalenia.

- Prośmy Boga o zmiłowanie się nad sprawcami tego haniebnego czynu, a dla nas o gorliwość serc i większą troskę o sprawy Boże w naszym życiu prywatnym i publicznym - czytamy w oświadczeniu Parafii Ducha Świętego w Mielcu.
CZYTAJ DALEJ

Kardynałowie anulowali papieski pierścień

2025-05-06 15:26

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican News

We wtorek przed południem odbyła się ostatnia, 12. kongregacja generalna kardynałów, poprzedzająca rozpoczynające się jutro konklawe. Zgodnie z przepisami, zaktualizowanymi przez Papieża Franciszka w ubiegłym roku, podczas kongregacji kardynałowie anulowali Pierścień Rybaka oraz ołowianą papieską pieczęć.

W 12. kongregacji generalnej kardynałów, która przed południem odbyła się w Auli Synodalnej na terenie Watykanu, wzięło udział 173 kardynałów, w tym 130 elektorów. Nieobecnych było trzech purpuratów, którzy również wezmą udział w konklawe.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję