Reklama

Prawo niech prawo znaczy...

Niedziela Ogólnopolska 26/2007, str. 10-11

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Zbigniew Suchy: - Nasza ostatnia rozmowa miała być wprowadzeniem do refleksji nad duszpasterskim przesłaniem tego roku. Jednak potwierdziły się słowa kiedyś tu wypowiedziane, że gonimy za lustracją jak za cieniem. I znowu sprawa ta powraca w pytaniach naszych Czytelników. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego i sążniste komentarze spowodowały, że wierni pragną usłyszeć słowa prawdy. O co w tym wszystkim chodzi?

Reklama

Abp Józef Michalik: - Orzeczenie Trybunału i poprzedzająca je wrzawa medialna ujawniają rzecz zasadniczą - ludzie zastraszeni (zwłaszcza wewnętrznie) boją się prawdy. Naciski zagrożonych lustracją są tak wielkie i naciski różnych środowisk tak wypunktowane, że okazuje się, iż pomysł był mało przemyślany, widać niekonsekwencje w jego realizacji. Każda lustracja musi być bolesna, ale jej zaniedbanie będzie się mścić latami, bo nie usunięto przyczyn choroby. Będzie ona ciągle psuć relacje społeczne, zatruwając wszystko. Okazuje się, że nawet po 18 latach wolności państwo nie daje rady zmierzyć się z niszczycielską siłą Służby Bezpieczeństwa. Dlatego najpierw trzeba było się rozprawić z tymi siłami, a potem oddać poszkodowanym ich teczki i w ten sposób rozpocząć proces oczyszczania społeczeństwa, w którym to społeczeństwo wzięłoby udział, ale pod nadzorem ustanowionego trybunału, który chroniłby przed zniesławieniem osoby trzecie. Wiemy bowiem, że akta tworzyli pracownicy UB pod oczekiwania swoich przełożonych. Zalecałbym ponadto ostrożność w dawaniu wiary pismom ludzi, którzy z zasady nie kierowali się sumieniem w swoim życiu. Krytycyzm jest tu bardzo potrzebny.

- Jak zrobić z niego dobry użytek?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Poszkodowany ma prawo znać przynajmniej nazwiska tych, którzy go krzywdzili. Wielu z tych krzywdzicieli dziś ubiega się o wysokie stanowiska. W sytuacji ujawnienia teczek i oddania ich poszkodowanym musieliby oni liczyć się z możliwością ujawnienia ich niechlubnej przeszłości. A nuż ktoś biorący udział np. w wiecu przedwyborczym był owym poszkodowanym? I wtedy wobec obietnic kandydata ujawniłby jego „wspaniałomyślność”. Zresztą, to się zdarzyło. W jednym z miast zorganizowano wystawę zdjęć byłych ubowców. Strażnikiem wystawy został jeden z oficerów Służby Bezpieczeństwa. I to właśnie ktoś ze zwiedzających, szykanowany w przeszłości, rozpoznał w tym strażniku dawnego ciemiężyciela.
Sprawa jest bardzo skomplikowana. Do niedawna twierdzono, że nie ma możliwości fałszywek, że akta są wiarygodne i że zawierają prawdziwe fakty. A to jest nieprawda. Na własnej skórze doświadczyłem, że jednak dokonywano manipulacji i wpisywano na listy TW osoby bez ich wiedzy. Okazało się, że były dyrektywy Komitetu Centralnego z 1972 r. zezwalające na umieszczanie na liście TW ludzi, którzy o tym nie mieli pojęcia. I to stanowiło motyw do awansu pracownika SB, który wykazywał się liczbą pozyskanych rzekomo tajnych współpracowników. Doszło dziś do sytuacji paradoksalnej - ludzie osaczeni, szantażowani; ludzie, którym zabrano wiele lat ich życia, ofiary systemu ponownie stają się ofiarami. I co ciekawsze, niebawem pojawią się książki i artykuły z listami osób niewinnych, a ujawnionych jako TW, podejrzanych o współpracę, i zanim się redakcja usprawiedliwi, wejdą do historii z plamą co prawda nie na sumieniu, ale na honorze. Ofiary w tej sprawie są nie do uniknięcia. Najważniejsze jest jednak, aby przyniosły owoc, aby stały się przestrogą przed każdym systemem opartym na nieprawdzie, nieliczącym się z etyką.

- W jaki sposób Ksiądz Arcybiskup wyobraża sobie proces oddawania teczek?

- Nie jestem ekspertem. Ale skoro pojawiają się pomysły rodem z teatru absurdu, że oto jakaś grupa fachowców będzie w archiwach IPN usuwać z materiałów rzeczy i sytuacje kompromitujące poszkodowanych, to chyba prościej jest zatrudnić ludzi, którzy poinformują zwykłego obywatela, który może pojęcia nie ma, że był TW, iż są na niego teczki i może je sobie zabrać. Ci sami ludzie mogliby dokonać selekcji, kto był TW, zweryfikować te informacje i w ten sposób starać się nie dopuścić, by wyparowały po raz kolejny z archiwów IPN teczki ubeków. Jeśli państwo kreuje się na państwo prawa, to musi znaleźć sposób na obronę prawną niewinnych obywateli.

- Komentarze na temat orzeczenia Trybunału podkreślają rozbieżność oświadczeń. Oto np. poprzednie orzeczenie nie widziało nic niewłaściwego w możliwości dostępu dziennikarzy do materiałów, a obecne miało w tej kwestii zupełnie odmienne zdanie.

Reklama

- Nie bądźmy naiwni. W imię czego dziennikarze - którzy z lubością opowiadali o rzekomym zalewie TW wśród duchownych, a zrobili wielkie larum, gdy w grę wchodziła lustracja środowiska dziennikarskiego - domagają się dziś dostępu do archiwów IPN? Jeśli prawda o ich przeszłości godzi w ich godność, to po co chcą się grzebać w tym - jak to określili - śmietniku historii? Oczyszczać może tylko oczyszczony!
W imię czego naukowcy, którzy podobnie się zachowali, domagają się prawa do naukowych analiz? Przecież nie będą to działania metodologicznie naukowe, bo pomijają agenturalność naukowców. Wreszcie - jakim prawem o lustracji mówią eurodeputowani, którzy pominęli ten aspekt w swojej przeszłości i dziś dumni są ze swojej nietykalności?!
Być może dziennikarze dopominają się dostępu do akt, żeby powiększać nakłady swoich czasopism przez drukowanie intymnych szczegółów życia zaszczutych kiedyś ludzi. Przecież nie o prawdę im chodzi, bo gdyby tak było, daliby się zlustrować.
Intymne, czasem bardzo ciemne strony ludzkiego życia to sprawy bolesne i człowiek ma prawo do poprawy i dyskrecji, jeśli się poprawił. A te nie dokonają się w sytuacji prasowego targu ludzkimi słabościami. Krzywda kiedyś wyrządzona spotęguje się o nową, która dziś dotknie dzieci i wnuków zniesławionych ludzi.

- Może nie jest aż tak źle?

- Jest, jest, nie łudźmy się. Przecież media uroczyście ogłosiły, że 15% duchowieństwa było świadomymi współpracownikami SB. Praca naszej komisji diecezjalnej ujawniła, że w sytuacji przebadanych kilkudziesięciu teczek nie było jednego świadomego współpracownika. Trudno przypuszczać, żeby nagle odkryto jakąś kopalnię teczek.

- No właśnie, Ksiądz Arcybiskup miał nie powoływać komisji...

- Z wielkimi oporami zdecydowałem się podjąć trud zbadania sprawy współpracy duchownych według akt złożonych w IPN i teraz nie żałuję. Po zakończeniu badania wydamy książkę, która pokaże bohaterstwo przemyskich księży, a podobnie było i w innych diecezjach w zmaganiach z niewolniczym systemem. W tej sprawie widać, że dążenie do prawdy, nawet bolesne, oczyszcza i ujawnia piękno człowieka, także tego, który upadł, ale który żałuje, a takie przypadki też już mamy. To bardzo piękne.

- Mam nadzieję, że w kolejnej rozmowie pochylimy się nad naszym powołaniem, ale jeszcze jedno pytanie - nie moje, ale czytelnika: Dlaczego nikt nie komentuje słusznych spostrzeżeń Księdza Arcybiskupa?

- To pytanie nie do mnie, ale już przyzwyczaiłem się do faktu przemilczania moich wypowiedzi. Może są mało interesujące, a może zbyt prawdziwe i prostolinijne...

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Komunikat Archidiecezji Warszawskiej w związku ze zbrodnią dokonaną przez księdza

2025-07-26 19:01

[ TEMATY ]

komunikat

BP KEP

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z wnioskiem o wymierzenie najwyższej kary przewidzianej w prawie kanonicznym dla duchownego - wydalenia ze stanu kapłańskiego, a we wszystkich kościołach archidiecezji zostanie odprawione nabożeństwo ekspiacyjne - czytamy w przesłanym KAI komunikacie Archidiecezji Warszawskiej.

Przeczytaj także: Abp Adrian Galbas: Jestem zdruzgotany wiadomością, że jeden z moich księży brutalnie zamordował człowieka
CZYTAJ DALEJ

Areszt dla proboszcza z gm. Tarczyn podejrzanego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem

2025-07-26 15:27

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

PAP/Piotr Polak

Sąd Rejonowy w Grójcu zdecydował w sobotę o tymczasowym aresztowaniu proboszcza z gm. Tarczyn podejrzanego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem znajomego bezdomnego – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Aneta Góźdź.

- Prokuratura zakończyła na dziś czynności. Sąd zastosował wobec Mirosława M. areszt tymczasowy na trzy miesiące – przekazała rzeczniczka.
CZYTAJ DALEJ

Reformę należy zacząć od siebie [Felieton]

2025-07-27 13:00

ks. Łukasz Romańczuk

Proces synodalny trwa, a Stolica Apostolska oczekuje dalszej transformacji Kościoła. Bardzo często słyszy się dziś opinie, że Kościół przeżywa kryzys i że jest potrzebna reforma. Na czym ta reforma ma polegać?

W każdej epoce były takie kryzysy dlatego, że walkę dobra ze złem każde pokolenie podejmuje na nowo. Każde pokolenie i każdy człowiek musi podejmować tę walkę ze złem, dlatego ten kryzys będzie obecny zawsze. Kościół musi się stale reformować, ale prawdziwa reforma Kościoła nie polega na zmianie struktur, bo to jest drugorzędna sprawa. Podstawową sprawą jest nawrócenie ludzkich serc. I tę reformę należy zacząć od siebie, od swojego życia duchowego i fizycznego, od swojego stosunku do bliźnich, od swojego stosunku do żywych obowiązków, do społeczeństwa, do kultury, do polityki, do posiadania i używania dóbr doczesnych. Każdy musi zacząć reformę od siebie – nie żądać od papieża czy biskupa, by zmieniał obowiązujące w Kościele zasady. Potrzebne jest dziś bowiem nawrócenie wszystkich – polskich rodzin, by byli prawdziwymi naśladowcami Jezusa Chrystusa. Potrzebne jest nawrócenie naszej polskiej młodzieży - ideowo i moralnie. Potrzebne jest też nawrócenie naszych polityków, aby myśleli kategoriami „dobra wspólnego” - tzw. „bonum commune” [łac] - w kontekście filozofii i etyki, odnosi się do korzyści i pomyślności, które dotyczą całej społeczności, a nie tylko jednostek. Pojęcie to ma głębokie korzenie w historii i jest fundamentalne w prawie kanonicznym oraz świeckim. Potrzebne jest nawracanie pracowników, urzędników, lekarzy, duchownych, nauczycieli i wszystkich innych. Nawrócenie potrzebne jest każdemu z nas.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję