Sam Pan Jezus powiedział: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia”. Kiedy jeden z księży podległych św. Augustynowi dopuścił się jakiegoś wielkiego zła, święty biskup tak oto próbował bronić wiernych przed płynącym stąd zgorszeniem: „Kiedy upadnie jakiś biskup, ksiądz, zakonnik czy mniszka, ludzie zarzucają i oskarżają, że oni wszyscy są tacy, tylko nie wszystko o nich wiemy. A przecież jeżeli jakaś mężatka zostanie przyłapana na cudzołóstwie, ci sami ludzie nie odwracają się od swoich żon, ani nie oskarżają swoich matek”.
Niektórzy ludzie, słysząc o jakimś złu, zwłaszcza o wielkim złu, zachowują się tak, jakby naprawdę byli przekonani, że w gruncie rzeczy świat stoi na fałszu, a o dobru mówią tylko faryzeusze i hipokryci. Na szczęście, rzeczywistość jest inna. Jest takie hinduskie przysłowie: „Upadające drzewo robi w lesie więcej huku niż to, że rośnie cały las”. To jest wielka sztuka zauważać dobro, którego wokół nas jest naprawdę wiele, i umieć je pokazywać innym. Wielka to sztuka zauważać ten bezmiar dobra również wówczas, kiedy mówi się przede wszystkim o jakimś wielkim złu.
Jednak słowa Pana Jezusa: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia” mają swój ciąg dalszy: „lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych” (Łk 17,1-2). Aż strach pomyśleć, że te słowa Zbawiciela mogą się odnosić do jakiegoś kapłana lub biskupa.
Nie ma wątpliwości co do tego, że nie wolno dopuszczać wilków do Bożej owczarni, a jeżeli znalazły do niej dostęp - trzeba je odpędzić. Z drugiej jednak strony, Pan Jezus ostrzegał nas, że chcąc wyrywać kąkol, łatwo się pomylić i wyrwać dobrą pszenicę. Elementarną zasadę roztropności ustalił w tym względzie już apostoł Paweł, dając następującą instrukcję młodemu biskupowi Tymoteuszowi: „Przeciwko prezbiterowi nie przyjmuj oskarżenia, chyba że na podstawie dwu albo trzech świadków” (1Tm 5,19).
Warto sobie jednocześnie uświadomić, że szczególnie groźne są takie zgorszenia, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Nawet rodzice stają się niekiedy dla swoich dzieci zgorszeniem, czynią je gorszymi, jeżeli słowami uczą o zachowywaniu Bożych przykazań, a przykładem uczą czegoś całkiem odwrotnego - że w gruncie rzeczy Bożymi przykazaniami można się nie przejmować. Dzieci wynoszą wtedy z domu rodzinnego tę naukę, żeby w życiu kierować się przede wszystkim zasadami egoizmu, żeby nie przejmować się wymaganiami wiary i żeby krytykować wszystkich i wszędzie, a samemu uważać się za bezgrzesznego i niepokalanego.
Myślę, że również do tych sytuacji odnoszą się słowa Pana Jezusa: „Biada światu z powodu zgorszeń!” (Mt 18,7).
Pomóż w rozwoju naszego portalu