Reklama

Porządkowanie pojęć

Nawrócenie przez politykę?

Niedziela Ogólnopolska 42/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W kampanii wyborczej, która dobiega końca, mogliśmy obserwować dwie dominujące postawy. Pierwsza traktowała wybory polityczne jako wydarzenie z dziedziny masowej rozrywki, coś na kształt wielkiego festynu. Podkreślała wszystkie możliwe atrakcje z nimi związane, cały ten towarzysko-partyjny jarmark, który miał się kojarzyć z zabawą ludową, a którego ukoronowaniem miały być „igrzyska” bezpośrednich starć wiodących kandydatów („niech się kąsają, policzkują, kopią, wbijają sobie szpile, my to posolimy, popieprzymy i połkniemy, bo to najlepszy reality show”). Druga postawa akcentowała moralny aspekt prawidłowych wyborów. Wybór musiał być „słuszny”, wtedy automatycznie stawał się moralny. I żeby tę „słuszność” wykazać, nie uciekano od „demaskatorskich” czy ironiczno-złośliwych komentarzy i doniesień na temat tych, którzy w ową „słuszność” wpisać się nie mogli. Taki, w istocie, jest żelazny wymóg każdej kampanii negatywnej: przeciwnika politycznego trzeba przedstawić jako czarny charakter lub niebezpiecznego szaleńca, by samemu wypaść na tym tle korzystnie. Każda kampania negatywna - niezależnie od stopnia natężenia negatywnych emocji czy indywidualnego poziomu kultury jej autorów - jest idealną pożywką mediów audiowizualnych, żyjących w dużej mierze dzięki niej.
W Polsce panują wciąż warunki sprzyjające takiemu typowi prowadzenia walki politycznej. Z jednej strony ugrupowania, których przedstawiciele są u władzy od lat pięćdziesięciu, robią wszystko, by do polityki zniechęcić, ukazując ją jako sferę „brudną”, gorszącą, niszczącą - zarezerwowaną tylko dla osób ze służb „specjalnych”, wyselekcjonowanych środowisk, nazywanych „zawodowcami”. Z drugiej - odkąd polityka stała się narzędziem totalitaryzmu, musiała narodzić się tendencja, by ją „odwojować”, odzyskać dla państwa i społeczeństwa. Trudno tu było uniknąć błędu posługiwania się totalitaryzmem à rebours: nieustannego dzielenia świata na obcych i swoich, złych i dobrych, uczciwych i zaprzedanych. W pogoni za demaskowaniem tych złych, obcych, zaprzedanych przestano niejednokrotnie dostrzegać ludzki wymiar zmagań politycznych, zaczęto traktować politykę jako sferę duchową, pole walki dobra ze złem. Vittorio Messori, przeprowadzając wywiad z włoskim filozofem Augusto del Noce, usłyszał celną diagnozę tej współczesnej choroby: „W myśli katolickiej zarówno w odniesieniu do historii, jak i do współczesności był obecny schemat: wiara - niewiara, religia - jej brak, pobożność - bezbożność, sacrum - profanum, wysoko - nisko. Po przyjęciu pewnego rodzaju nowoczesnych kategorii wielu ludzi Kościoła zaakceptowało nowy schemat: postępowiec - konserwatysta, prawica - lewica, reakcja - rewolucja. W ten sposób religijna interpretacja historii została zastąpiona polityczną. Tradycyjne pojęcia prawdy i fałszu, dobra i zła ustąpiły pojęciom postępowca (nowego «świętego»; nie można naprawdę spełniać zasad ewangelicznych, jeżeli nie jest się «z lewicy») i reakcjonisty (grzesznik par excellence «z prawicy», a więc antychrześcijański wyznawca radykalnego Zła)”.
Oczywiście, diagnoza ta oddaje tendencję obecną w pewnych środowiskach Kościoła na Zachodzie. U nas natomiast zaobserwować można wyraźne, niebezowocne wysiłki, by pokierować opiniami ludzi Kościoła w stronę wręcz odwrotną (prawicowiec jest z definicji «święty»), co miałoby mieć uzasadnienie w doświadczeniu komunizmu, ustroju opartego na filozofii eliminującej Boga i moralnej konieczności pozbycia się w życiu społecznym wszelkich Jego pozostałości. Bez wątpienia, polityka musi stać się normalną dziedziną życia, polem aktywności dla wszystkich, którzy czują się do niej powołani, żebyśmy dobrze czuli się we własnym państwie i korzystali z przysługującej nam wolności. Niezwykle łatwo jednak pomyliwszy politykę z moralizatorstwem, widząc w niej jedyne narzędzie naprawiania świata, ulec pokusie niszczenia przeciwników politycznych, wręcz niekiedy dezawuowania ich jako ludzi, jako godnych partnerów w walce, zamiast doskonalenia mechanizmów politycznych i podnoszenia poziomu kultury politycznej, w tym politycznych debat. „Czy jest coś, co głębiej dzieli ludzi niż walka polityczna?” - pytał Vittorio Messori w swojej książce o Opus Dei, przypominając, że miejsce kapłana nie jest miejscem zaangażowanego działacza politycznego ani nawet „natchnionego” polemisty, propagatora którejś z opcji. Głębia podziałów w narodzie, tak skądinąd spoistym, jakim są Polacy, to z jednej strony tragiczny spadek po komunizmie, z drugiej - owoc utożsamienia polityki z zabieganiem o zbawienie człowieka.
Być może m.in. tej „merytoryczności” publicznych wypowiedzi polityków PiS, pewnej powadze traktowania polityki jako sfery służby publicznej i zarazem sztuki, należy zawdzięczać sukces polityczny tego ugrupowania. Byłby to wspaniały znak, że Polacy mają już dość rewolucji i jej metod nieustannego tworzenia nowych linii podziałów, że chcą się różnić w sposób szlachetny i godny, że odrzucają totalitaryzm à rebours odmawiający wszystkim, którzy noszą inne barwy polityczne, praw chodzenia po ziemi, cieszenia się szacunkiem społecznym i głoszenia w spokoju swoich poglądów. Że, jednym słowem, Polacy, zważywszy na długoletnie chrześcijańskie tradycje Rzeczypospolitej, tradycje, niewyłączające sfery polityki poza ich obszar, chcą widzieć w politykach różnych opcji ludzi takich samych jak oni - swoich braci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konklawe jest sakramentem

2025-05-07 16:42

[ TEMATY ]

konklawe

Milena Kindziuk

Red

W ten oto sposób, po złożeniu przysięgi przez kardynałów i wypowiedzeniu słynnych słów: "extra omnes" – wszyscy na zewnątrz - kończy się konklawe medialne, a rozpoczyna to prawdziwe, mające wymiar religijny.

Teraz naprawdę nie liczą się już prognozy dziennikarskie, strategie medialne, prezentowane frakcje. Klucz pozostaje jeden – to klucz do Królestwa. A sześć tysięcy dziennikarzy akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej przeobraża się w grono „maluczkich”, którzy muszą zgodzić się na paradoks, że najbardziej medialnego wydarzenia na świecie nie dadzą rady przedstawić w mediach.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: zniszczono Pierścień Rybaka i pieczęcie pontyfikatu papieża Franciszka

Podczas dwunastej kongregacji generalnej Kolegium Kardynalskiego, ostatniej przed rozpoczęciem konklawe, anulowano Pierścień Rybaka i pieczęcie pontyfikatu papieża Franciszka, umieszczając na nich krzyż - poinformował dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.

Podczas spotkania kardynałów odczytano również oświadczenie-apel o zawieszenie broni w strefach wojennych. Zapytany przez dziennikarzy o sprawę kenijskiego kardynała Johna Ndje, który w wywiadzie oświadczył, że nie jest chory, ale nie został wezwany na konklawe, Bruni przypomniał, że „kardynałowie elektorzy nie potrzebują wezwania, aby się stawić, ponieważ są dopuszczeni do konklawe z mocy prawa. W niektórych przypadkach to dziekan Kolegium Kardynałów sprawdza za pośrednictwem nuncjatury, czy kardynał może przybyć, czy też nie. W tym przypadku taka interwencja miała miejsce i odpowiedź była negatywna” - stwierdził rzecznik Watykanu.
CZYTAJ DALEJ

Konklawe i najpilniej obserwowany komin świata

2025-05-07 21:12

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Choć to jeden z głównych symboli konklawe, to jego tradycja sięga jedynie nieco ponad 100 lat. Biały dym z komina zamontowanego na Kaplicy Sykstyńskiej obwieszcza światu wybór papieża. Fumata bianca weszła też na stałe do języka włoskiego jako synonim rozwiązania jakiejś sprawy, zakończenia oczekiwania.

Po raz pierwszy biały dym zwiastował wybór papieża 3 września 1914 roku, gdy wybrano kardynała Giacomo della Chiesa, który przybrał imię Benedykta XV. Wcześniej wybór papieża oznaczał… brak dymu, bowiem karty ze skutecznego głosowania archiwizowano. Dłuższa jest historia czarnego dymu. We wcześniejszych wiekach, niezależnie od tego czy konklawe odbywało się w Watykanie, czy na rzymskim Kwirynale (gdy istniało Państwo Kościelne) czerń z komina była znakiem, że wakat na Stolicy Apostolskiej trwał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję