Najtrudniejszym pytaniem,
które sobie człowiek zadaje,
jest pytanie o krzyż.
Sensu własnego krzyża
nie da się odkryć,
jeśli nie odkryje się najpierw
sensu krzyża Chrystusa.
Wielki Post jest zaproszeniem
do tej refleksji…
Każdy człowiek jest jak księga. A księga zawiera rozdziały brzemienne treścią zapisanych stron - życiem. Śmierć kończy historię pisania tej księgi. Księga zostaje zamknięta. Zostaną położone pieczęcie życia i śmierci. Pan złamie te pieczęcie i będzie czytał nasze życie. Tę świadomość usypia nam dzisiejszy świat.
Żyje się raz i tylko raz. Carpe diem - używajmy życia. Dlatego koncentrujemy się na tym, co teraz.
Świat każe nam zapominać o śmierci. Człowiek współczesny jest jak podróżny, który przyszedł na stację kolejową, podszedł do okienka i mówi: Poproszę bilet pierwszej klasy. Kasjerka pyta: Ale dokąd? To nieważne. Byleby to był bilet pierwszej klasy.
Żyjemy dziś tak, aby wszystko było pierwszej klasy: boazeria, terakoty, kino domowe… ale zupełnie nie pytamy, gdzie jedziemy. Nie pytamy o cel ostateczny naszej drogi życiowej. Tak jakby śmierci nie było. Sens życia, przemijalność - to rozważania szkolnej młodzieży. My, dorośli, otuleni życiem ziemskim, nie pytamy o wieczność. Mając bilet pierwszej klasy, nie pytamy, dokąd jedziemy - byle jechać.
Ważne jest to, co jest teraz - mieszkanie na ziemi. Jedni budują je całe życie, inni oszczędzają, by wykupić na własność trzy pokoje z kuchnią. Mieć swoje mieszkanie to być u siebie. Wielu z nas buduje sobie już za życia oprócz domu kamienne grobowce, marmurowe pomniki i czeka, aby w nich po śmierci zamieszkać. Banki proponują, aby się jakoś zabezpieczyć. A kto z nas stara się o mieszkanie w niebie, po śmierci, po zmartwychwstaniu? Przecież każdy chce być u siebie.
„Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”.
Aby nie być bezdomnym po śmierci, trzeba już teraz, na ziemi, zdobywać sobie miłością mieszkanie na wieki.
Służby meteorologiczne ostrzegają nas przed silnym wiatrem, zapowiadają deszcz lub śnieg.
Biura maklerskie przewidują wzrost lub spadek akcji.
Ekonomiści wróżą umocnienie się euro i spadek dolara.
Służby wywiadowcze ostrzegają przed akcją terrorystyczną.
Nikt nie mówi o końcu świata.
Nikt nie zapowiada naszej śmierci. Znieczulające środki konsumpcjonizmu pozwalają nam żyć wygodnie - bez pamięci o konsekwencjach, o ostatecznym celu życia.
Jedna ze starszych kobiet, do której kapłan nosił Najświętszy Sakrament w pierwszy piątek miesiąca, na pytanie: Jak się pani czuje? odpowiedziała: Proszę księdza, boję się…
- Czego się pani boi?
- Boję się śmierci. Boję się, jak ja będę umierać.
- Dlaczego?
- Gdyby ksiądz znał całe moje życie, to też by się bał.
A Jezus umierał spokojnie, tylko ziemia się trzęsła, słońce się zaćmiło.
Jak przeżyć życie, żeby nie bać się spotkania z Panem Bogiem?
Może po prostu z Nim przez życie iść...
Stąpać po ziemi w perspektywie wieczności.
Banki przestały liczyć pieniądze.
Zamilkły polityczne dysputy.
Nikt dziś zysków nie liczy.
Łuna nad cmentarzem.
Żywi wychodzą.
I idą… do światła.
Wspomnienia, tęsknota, łza, modlitwa i cisza.
Przeczucie wieczności.
Światło nadziei - że gdzieś są, że żyją i patrzą.
Dlatego idę…
Może w tym świetle ich twarze zobaczę.
W ich twarzy - oblicze Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu