Reklama

Bliżej człowieka

Zapomniani przez ludzi, znalezieni przez miłość

„Chrystus, idąc wśród tłumów, pochylał się i pomagał tym z marginesu, od których odsuwali się zasłuchani w Jego słowa. - Panie, pozwól nam ich uciszyć - mówiły tłumy. Teraz też się tak woła. Panuje zmowa milczenia o ludziach wsi. Nie ma problemu - przecież jakoś żyją, nie krzyczą, że im głodno, chłodno, że samotnie. W miastach jest po kilka domów opieki, a i tak na miejsce w nich czeka się wiele lat. Natomiast na wsiach, gdzie mieszka prawie 40% ludności Polski, domów opieki dla seniorów jak na lekarstwo. Czy tu nie ma samotności i bezdomności? Jakim cudem?” - mówi ks. Jan Mikos.

Niedziela Ogólnopolska 2/2005

Ks. Jan Mikos, twórca domu opieki w Skoszynie

Ks. Jan Mikos, twórca domu opieki w Skoszynie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kto znajdzie dach nad głową i spokojną przystań?

- Jestem księdzem i widziałem podczas spotkań z ludźmi oraz wizyt kolędowych obrazy takiej nędzy wiejskiej, że słowa tego nie opiszą. Ci starzy ludzie często nie wierzą już ani nawet nie liczą na czyjeś dobre serce, bo się zawiedli na ludziach - a szczególnie, gdy stali się niezaradni, nieporadni, niepełnosprawni - to fragment zapisków ks. Jana Mikosa, który od lat prowadzi w małej sandomierskiej wiosce Skoszyn schronisko dla ludzi wsi.
Staruszka wyciągnięta ze stogu siana, gdzie wysłała ją na pewną śmierć młodsza siostra. Babunia mieszkająca w szopie przy starej powozowni mawiała, że z rana jada chleb popijany herbatą, a przed nocą pije herbatę i zagryza chlebem. Mężczyzna, którego przywieziono w lichej piżamie i zażądano jej oddania, ponieważ należała do wyposażenia szpitalnego... Czy opowie nam swoją historię starowinka siedząca nieruchomo pod drewnianą chatką i patrząca smutno w dal? A tamta siwiuteńka z siódemką dzieci, czy ma do nich żal? Czy jak to matka, wytłumaczy każde okrucieństwo swoich dzieci? A ten człowiek mogący pracować tylko lewą ręką? Jaka jest jego opowieść?
Pracownik służb socjalnych od lat działający w terenie niejedno widział.
- Na wsi panują prawa naturalnej selekcji. Człowiek, który przestaje pracować, wymaga opieki, jest balastem. Postępuje się z nim jak ze starym psem. Po prostu wyrzuca. Zero tolerancji dla starości, tylko kult młodości i kasy. W mieście bardziej ten trend widać. Na wsiach wszystko odbywa się po cichu. Oczywiście, nie generalizujmy. Porządne rodziny opiekują się swoimi seniorami w piękny, czasem heroiczny sposób. Nie wolno jednak zapominać o bezdomnych, zamykanych w walących się chałupinach, śmierdzących uryną i pleśnią, o tych z konfiskowaną emeryturą i wydzielanym jedzeniem. Nikt nie liczy starowinek, terroryzowanych przez swoich synów pijaczków. Drugie prawo wsi brzmi: nie interesuje mnie, co dzieje się w domu sąsiada.
W księgach domu w Skoszynie zapisano 200 przypadków uratowania starego człowieka z opresji zagrażającej życiu. Czasem tylko po to, by umarł po ludzku.
W domu mieszka 25 ludzi. Na 15 ha jest wszystko, co człowiekowi wsi potrzebne do szczęścia: przestrzeń, świeże powietrze, kilka luźno ustawionych domostw, ogród, obórka, drewutnia, kuźnia, gołębnik. Do nóg łaszą się psy. W skotłowanej zieleni ogrodu pasie się koza. Jest tu też kaplica z relikwiami św. Brata Alberta i świetlica z telewizorem i stolikami, przy których w długie zimowe wieczory grywa się w karty. Powała jak w dawnej wiejskiej chacie...
Tutaj pracują bez pensji. Schronisko ma tylko dwie osoby przysłane przez życzliwy urząd pracy z robót interwencyjnych i jedną - do ciężkich prac w polu i obejściu. Utrzymują się z rent rolniczych. To średnio 300-400 zł na osobę. Podczas gdy w innych domach opieki koszt utrzymania jednej osoby kształtuje się w granicach 1700 zł, tutaj muszą to zrobić za góra 800 zł.
- Żeby mieć co jeść, musimy hodować kury, króliki, uprawiać ogród. Najwięcej jemy kartofli i kapusty. W tamtym roku poszło nam ok. 400 kg kapusty. Proste, zdrowe jedzenie.
Schronisko prowadzone jest przez Stowarzyszenie św. Brata Alberta. Takich miejsc dla bezdomnych, odrzuconych, odtrąconych, nieporadnych ma w kraju 59. W Skoszynie nikomu nie zależało, by ludzie dowiedzieli się tym miejscu. Chcieli robić swoje bez rozgłosu. Poza jednym artykułem w znanym tygodniku, po którym przyjechał do Skoszyna strasznie bogaty polski Żyd z Tel Awiwu. Ale wieść o domu starców dla rolników poszła w Polskę i niemal codziennie Ksiądz Jan odbiera 2, 3 telefony z prośbą o przyjęcie kogoś, kto nie ma dachu na głową, rodziny bądź zdrowia, by o siebie zadbać. Często rodziny przyjeżdżają osobiście na to odludzie. Mówią o rozpaczliwej sytuacji lub nic nie tłumaczą... tylko płaczą.
Dlatego schronisko trzeba rozbudować. Staruszków przybywa. Przyda się w Skoszynie nowy dom. Jasny, przestronny, z widokiem na rząd modrzewi i staw z łabędziami. Musi być na 50 osób i spełniać wiele unijnych wymogów. Wtedy unijny fundusz zrefunduje 70 % kosztów budowy. Słowo „zrefunduje” jest bardzo istotne, bo oznacza, że biedny ksiądz z małej sandomierskiej parafii musi sam uzbierać 2 mln zł.
Czy to nie jest przypadkiem rzucanie się z motyką na słońce?
- A może raczej zaufanie we wszechmogącą Opatrzność Bożą - uśmiecha się Ksiądz Jan. - Czasem ktoś od nas odchodzi do miejskiego domu opieki, gdzie ma lepszą opiekę medyczną. I co? Umiera po miesiącu, dwóch, góra sześciu. To więzienie. U nas żyje dalej tak, jak ukochał - w zgodzie z naturą, z rytmem pór roku. Dlatego muszę wybudować ten dom, choćby to była ostatnia rzecz, jaką zrobię...

Skąd pieniądze?

- Skąd pieniądze? Nie wiem, tak naprawdę to chyba Opatrzność zajmuje się u nas tą kwestią - tłumaczy Ksiądz Jan. - Nam, jako Stowarzyszeniu Brata Alberta, nie wolno odrzucać nikogo, a zwłaszcza tych, którzy nie mają grosza przy duszy. „Masz mało, daj mniej” - to słowa, które często Brat Albert powtarzał i dodawał: „Jak ktoś biedny przychodzi, od razu dawaj jeść, potem umyj, okryj i jeżeli możesz, daj utrzymanie, a jeśli nie możesz, postaraj się, by nie trafił znów pod most”.
Pieniądze na nowy dom to problem. Powstał nawet specjalny Komitet Budowy, z senatorami, wicewojewodą, wicestarościną w składzie. Jednak nawet przy najszczerszych chęciach nie przeskoczy się sztywnych przepisów. Trzeba mieć własne fundusze. Koniec, kropka. Stowarzyszenie „wniesie w wianie” uzbrojony plac pod budowę, drewno i stal na cały budynek. Mało? Mają jeszcze gotowy projekt architektoniczny i kosztorys dla całego przedsięwzięcia. Na więcej ich nie stać. Dorzucił się nawet stary Żyd z Tel Awiwu. I dalej za mało!
Na łące, gdzie kiedyś stanie dom dla rolników seniorów, cisza koi zmysły. Nad głowami chłodny lazur nieba.
- Pomyślałem sobie - przerywa ciszę Ksiądz Jan - gdyby tylko 1/3 tych, co mogą pomóc, ofiarowała po 50 groszy, wybudowalibyśmy ten dom.

Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta,
Schronisko „Nasze gospodarstwo”,
Skoszyn 64, 27-425 Waśniów,
tel. /fax: (0-41) 334-19-06
Jeśli chcesz pomóc w budowie domu podajemy
numer konta bankowego:
Bank PKO SA II O w Ostrowcu Świętokrz.
74124013851111000011925750

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież podpisał nową Adhortację Apostolską

2025-10-04 09:45

[ TEMATY ]

adhortacja

Papież Leon XIV

Vatican Media

W sobotę, 4 października w Prywatnej Bibliotece Pałacu Apostolskiego, Ojciec Święty podpisał Adhortację Apostolską Dilexi te. Prezentacja dokumentu nastąpi 9 października w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej.

CZYTAJ DALEJ

Różaniec ze św. Franciszkiem z Asyżu - tajemnice radosne

2025-10-03 20:58

[ TEMATY ]

różaniec

Św. Franciszek z Asyżu

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.

To Słowo Ojca tak godne, tak święte i chwalebne zwiastował najwyższy Ojciec z nieba przez św. Gabriela, swego anioła, mające zstąpić do łona świętej i chwalebnej Dziewicy Maryi, z której to łona przyjęło prawdziwe ciało naszego człowieczeństwa i naszej ułomności. Które, będąc bogate (2 Kor 8, 9) ponad wszystko, zechciało wybrać na świecie ubóstwo wraz z Najświętszą Dziewicą, Matką swoją (List do wiernych 4-5).
CZYTAJ DALEJ

Ile można spóźnić się do kościoła?

2025-10-04 21:04

[ TEMATY ]

Eucharystia

Msza św.

abp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Zwierzał mi się ktoś, że ma kłopoty z punktualnością. W zasadzie wszędzie się spóźnia, w tym również na niedzielne Msze św. Ta osoba, świadoma swojej wady, zapytała mnie, ile można się spóźnić do kościoła, żeby Msza św. niedzielna mogła być zaliczona jako spełniony obowiązek chrześcijański - pisze abp Andrzej Przybylski.

Zwierzał mi się ktoś, że ma kłopoty z punktualnością. W zasadzie wszędzie się spóźnia, w tym również na niedzielne Msze św. Ta osoba, świadoma swojej wady, zapytała mnie, ile można się spóźnić do kościoła, żeby Msza św. niedzielna mogła być zaliczona jako speł niony obowiązek chrześcijański. Dodała zaraz, że po noć wystarczy, jeśli się zdąży na czytanie Ewangelii, a właściwie to nawet tylko na moment Przeistocze nia chleba w Ciało Chrystusa i wina w Krew Pańską. Musiałem jej dopowiedzieć konkretnie i prosto: nie wystarczy!
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję