Duch Święty jest Miłością, a miłość z kolei jest istotą życia
Bożego. Znakiem i przejawem autentycznej Bożej miłości ku człowiekowi
jest Boże miłosierdzie, u którego podstaw leży przebaczenie. Przebaczenie
jest więc największym dowodem Bożej miłości, ale i wszechmocy. W
kontekście tych słów, trudno jest więc zrozumieć wypowiedź Pana Jezusa
zanotowaną przez ewangelistę św. Mateusza: "Każdy grzech i bluźnierstwo
będą ludziom odpuszczone, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu
nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciwko Synowi Człowieczemu,
będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciwko Duchowi Świętemu,
nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym (Mt 12,
31-32)".
Z powyższej wypowiedzi nasuwa się pytanie-wątpliwość:
Czyżby miłosierdzie Boże nie było nieskończone? Ten trop należy porzucić
od razu, gdyż jest on zupełnie fałszywy, zbyt wyraźnie bowiem sprzeciwia
się temu, co w nauce o Bożym miłosierdziu najistotniejsze. Należy
bowiem pamiętać, iż miłosierdzie Boże jest sprawiedliwe i trzeba
je rozważać w kontekście Bożej sprawiedliwości. Stąd Kościół mówi,
że Bóg jest sprawiedliwością, która jest miłosierna, i miłosierdziem,
które jest sprawiedliwe. Kiedy z takim podejściem rozważamy tajemnicę
Bożego miłosierdzia, to z łatwością dostrzeżemy, iż tutaj wiele zależy
od postawy człowieka.
W kwestii więc nieodpuszczenia grzechów przeciwko Duchowi
Świętemu spróbujmy odnieść się do jakiegoś obrazu, by na drodze analogii
choć trochę rozjaśnić ten problem. Można powiedzieć, że sprawa wygląda
mniej więcej tak jak z tlenem, który jest nam niezbędny do życia
w wymiarze doczesnym. Jeśli go zabraknie, to w ciągu kilku minut
umrzemy. Jeżeli więc chory w szpitalu, potrzebujący podłączenia do
aparatu tlenowego, stanowczo odmówi jego przyjęcia, to w tym momencie
decyduje się na śmierć. Stojący obok niego lekarz może mieć do dyspozycji
tlen, ale jeśli chory nie chce z niego skorzystać, umiera. Na szczęście
dzisiaj takie "prawo" przysługuje choremu tylko w Holandii.
Podobnie rzecz się ma na płaszczyźnie życia nadprzyrodzonego,
gdzie takim tlenem jest Duch Święty. Jeśli go zabraknie, czeka nas
śmierć. Na tym obrazie możemy zrozumieć powyższą wypowiedź Pana Jezusa.
On stoi obok człowieka jako Lekarz, mający w ręku tlen, tzn. Ducha
Świętego. Chory może niewłaściwie odnieść się do Lekarza, czyli zbluźnić
przeciwko Synowi Człowieczemu, ale jak długo oddycha, czyli czerpie
moc z Ducha Świętego, tak długo żyje. Ginie natomiast, gdy odrzuci
tlen. Z kolei nie może ów Lekarz wbrew woli człowieka zaaplikować
mu tego "tlenu", bo w tym momencie naruszałby wolność człowieka.
A Bóg szanuje wolność, ofiaruje łaskę nawrócenia. Jeśli jednak człowiek
uporczywie tę łaskę odrzuca, to mamy do czynienia z grzechem przeciwko
Duchowi Świętemu.
Nauka o grzechach przeciwko Duchowi Świętemu została
opracowana już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Zasłużył się
tutaj szczególnie św. Augustyn, który w nawiązaniu do powyższej wypowiedzi
Chrystusa doszedł do wniosku, że jest sześć takich przewinień, które
w szczególny sposób pod tę groźbę podpadają, mianowicie: zwalczanie
znanej prawdy wiary, rozpacz o zbawienie, grzeszenie zuchwałością
przeciwko miłosierdziu Bożemu, zatwardziałość w grzechu, postanowienie
niepokutowania i zazdrość bliźniemu łaski Bożej.
Zwróćmy uwagę na niezmiernie ważny aspekt naszego tematu.
Mianowicie Pan Jezus uczy nas o grzechach przeciwko Duchowi Świętemu,
żeby wzbudzić w nas czujność i niepokój o swoje zbawienie. Ale zdarza
się też i tak, że w związku z tą nauką ludzie popadają w niepokój
szkodliwy, który niczego nie daje, a rodzi tylko zamęt w duszy i
smutek. Taki niepokój należy odrzucić, gdyż świadczy on o wypaczonym
rozumieniu nauki Chrystusa.
W takich sytuacjach o. Jacek Salij OP proponuje dokonać
rozróżnienia. Mianowicie grzechu przeciwko Duchowi Świętemu należy
obawiać się wówczas, kiedy człowiekowi przychodzi ochota do złego
czynu lub kiedy trwa w grzechu. Należy sobie również od czasu do
czasu stawiać pytanie, czy ja przypadkiem nie trwam w grzechu, a
tak już do tego przywykłem, że już nawet nie zdaję sobie z tego sprawy.
Biada bowiem człowiekowi, który naigrawa się z miłosierdzia Bożego
i zapomina o tym, że zbawienie winniśmy sprawować z bojaźnią i drżeniem.
Jeśli jednak grzech mi się już zdarzył - choćby miał jakieś zewnętrzne
znamiona grzechu przeciwko Duchowi Świętemu - ale ja pragnę się z
niego wyzwolić i tęsknię za pojednaniem z Bogiem, należy po prostu
z Bogiem się pojednać, odrzucić niepotrzebne niepokoje i cieszyć
się otrzymaną od Boga radością.
Dzisiaj wielu ludzi w oparciu o stare katechizmy często
źle rozumie wypowiedź Chrystusa i twierdzi, że Bóg pewnych grzechów
nie może odpuścić. Nieprawda. Bóg chce odpuścić każdy grzech. Staje
się jednak bezradny wobec postawy człowieka odrzucającego Jego łaskę.
Właśnie to odrzucanie łaski zbawienia jest grzechem przeciwko Duchowi
Świętemu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu