Piotr Grzybowski: Żyjemy już rok walcząc z C19. Niezależnie od tego zdrowotnego, czy znamy już bilans strat, jaki poniosły gospodarki unijne?
Zbigniew Kuźmiuk: Ten podstawowy bilans strat został już opublikowany przez Eurostat. Dane pochodzą oczywiście z urzędów statystycznych krajów członkowskich, więc wszystko wskazuje na to, że już dużo wiemy. To jest głównie wielkość PKB, a także jak się kształtowała oraz sytuacja na rynku pracy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jeżeli chodzi o te dwa podstawowe, makroekonomiczne wskaźniki, to spadek PKB w całej UE w 2020 roku wyniósł -6,3%, natomiast w strefie Euro był jeszcze wyższy- 6,8%. Są takie kraje, gdzie ten spadek był dwucyfrowy: Hiszpania -11% Grecja -10% w trzeciej co do wielkości gospodarce UE we Włoszech prawie -9%, w drugiej, we Francji- 8,3% , a największa gospodarka unijna w Niemczech skurczyła się -5%. To są ogromne spadki. W przypadku tych dwucyfrowych wygląda to tak, jakby przez tamte kraje przetoczył się krótkotrwały konflikt wojenny. To są rzeczywiście poważne straty, a ich skutki widać także na rynku pracy- gwałtowny wzrost bezrobocia, w Hiszpanii aż 16%, a wśród ludzi młodych do 25 roku życia 40%, czyli mówiąc tak wprost: prawie co drugi młody człowiek wchodzący na rynek pracy, tej pracy nie ma.
PG: Jak na tym tle wygląda Polska?
Reklama
ZK: No właśnie: Polska miała 2,8% spadku, trochę lepszy wynik miała Litwa 0,9%, ale to jest gospodarka mniejsza od gospodarki naszego województwa mazowieckiego, więc mówiąc szczerze nie powinniśmy się porównywać z taki krajami, tylko tymi większymi, które już wymieniłem. Polska ma najniższy spadek PKB, przy czym wszystkie kraje używały pomocy publicznej. Niemcy - z takich szacunkowych danych, bo wszystkiego nie podają - przeznaczyli na wsparcie swojej gospodarki około dwóch bilionów euro, to jest ponad 50% unijnej pomocy publicznej, na jaką zgodziła się Komisja Europejska - to jest pomoc niemiecka, a mimo tego spadek PKB, tak jak powiedziałem - 5%. .
Reklama
Dlaczego my się na tym tle tak pozytywnie wyróżniamy? To w dużej mierze jest zasługa polskich przedsiębiorców i pracowników, bo to oni nie wystraszyli się tego kryzysu, nie pozamykali swoich biznesów, nie pozwalniali pracowników. Nawet ci, których działalność biznesową ograniczono w sposób administracyjny (obszar turystyki, hotelarstwa, gastronomii) i w dalszym ciągu podlegają pewnym restrykcjom, nawet tutaj nie doszło rzeczywiście do jakichś masowych zwolnień. Co to spowodowało w Polsce? Co na to wpłynęło? Bardzo odpowiedzialna polityka pieniężna Banku Centralnego (NBP) czyli polityka monetarna. Przypomnę, że wtedy kiedy zaczął się kryzys - w marcu poprzedniego roku - prezes NBP i premier polskiego rządu wystąpili razem i obydwaj mówili mniej więcej jednakowo: że nie pozwolą na to, aby Polska gospodarka doznała jakieś gwałtownej zapaści, żebyśmy doprowadzili do masowego bezrobocia i że polityka monetarna, za którą odpowiada NBP oraz polityka fiskalna, za którą odpowiada z kolei rząd przy pomocy odpowiednich instrumentów, będą wspierały działalność gospodarczą, więc straty - w porównaniu z Zachodnią Europą - są rzeczywiście nieduże. Zresztą ogromnym wysiłkiem przeznaczyliśmy na wsparcie przedsiębiorców kwotę ponad 200 mld zł. Miejmy nadzieję, że gdzieś po Świętach Wielkanocnych będziemy mieli swoiste przełamanie i w związku z przyśpieszeniem akcji szczepień nie będzie już kolejnych fal koronawirusa, a gospodarka w całości zostanie otwarta.
Ostatnio miłym akcentem była publikacja przez Eurostat danych - już za styczeń tego roku - dotyczących bezrobocia, z których wynika, że Polska jest krajem o najniższym bezrobociu w całej Unii Europejskiej (3,1%). Byliśmy w ostatnich latach w czołówce, jeśli chodzi o niski poziom bezrobocia, teraz staliśmy się wręcz liderem, wyprzedziliśmy nawet Czechów, którzy tutaj tradycyjnie przodowali. To oczywiście są minimalne różnice, ale to jest dla nas nie lada sukces, w sytuacji ciągle trwających skutków pandemii, która dotyka całą Unię Europejską. Widać, że u nas to instrumentarium przygotowane przez rząd jest wielowymiarowe, było już 8 Tarcz antykryzysowych, które oddziałują na sytuację pracowników, refundują częściowo koszty zatrudnienia, zwalniają ze składki ZUS itd. Oprócz tego są 2 Tarcze finansowe, które z kolei zapewniają płynność tym firmom, których obroty właśnie poprzez pandemię zostały wyraźnie obniżone. Te dwa strumienie finansowe doprowadziły właśnie do tego, że tak mocno rzeczywiście ochroniliśmy miejsca pracy, a przedsiębiorstwa mają płynność i są w stanie funkcjonować na tym trudniejszym rynku.
PG: Wchodzimy w perspektywę budżetu 2021-2027 i Funduszu Odbudowy – jakby Pan określił nasze cele ekonomiczne i gospodarcze, na które powinny te środki popłynąć?
Reklama
ZK: Jeżeli chodzi o Fundusz Odbudowy, to - tak jak wskazuje jego nazwa - jest on przeznaczony na odbudowę gospodarki, głównie tych branż, które zostały zdewastowane przez pandemię, a także wsparcie dla systemów ochrony zdrowia we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Nasza służba zdrowia, ze względu na zapóźnienie cywilizacyjne zawsze wymagała dodatkowych środków. Teraz covid obnażył dodatkowo jej słabości. I to także będzie duży wysiłek państwa, żeby sytuację w ochronie zdrowia poprawić, przede wszystkim poprawić zdecydowanie lepsze wyposażenie w sprzęt medyczny. To jest duży strumień pieniędzy. Natomiast jeżeli chodzi o budżet, to jest on nakierowany na tzw. zazielenienie Europy, a więc na ekologię, na obniżenie emisji CO2, na cyfryzację, budowę infrastruktury technicznej (dróg, kolei, sieci gazowych) ale także realizację programów w polityce społecznej.
PG:Jakie wyzwania widzi Pan przed polską gospodarką?
ZK: Te dwa cele, które wymieniłem, a więc: pójście w stronę ekologii, ochrony środowiska - ono jest nieuniknione, bo to wynika ze strategicznych dokumentów unijnych, także cyfryzacja i budowa infrastruktury technicznej. Natomiast polskim wielkim wyzwaniem jest transformacja energetyczna, która oczywiście jest powiązana z tym zazielenieniem Unii Europejskiej. Mamy ciągle energetykę opartą na węglu i w ciągu najbliższych przynajmniej tych 30 lat, do 2050 r. musimy w zasadniczy sposób to zmienić. To jest ogromne, kosztowne wyzwanie. Nie ulega wątpliwości, że środki europejskie są tylko częścią środków, które mogą być tutaj zaangażowane i rzeczywiście przygotowaliśmy strategiczne wizje tych przemian. Robimy to, co jest szczególnie ważne w naszym przypadku, w spokoju społecznym, bo - jak Pan wie - transformacja energetyki jest związana także z transformacją polskiego górnictwa, a tutaj ciągle pracuje setki tysięcy ludzi, bezpośrednio w tym przemyśle i wokół. Jak obserwuję, to co robi obecny rząd, to stara się te wielkie wyzwania nie tylko zaplanować, ale krok po kroku realizować, właśnie w oparciu o pokój społeczny. Bardzo chciałbym to mocno podkreślić, bo to jest - można powiedzieć - pierwszy raz takie podejście, żeby robić wszystko razem z ludźmi i broń Boże nie zostawiać ich samych sobie.
Reklama
Są także dwa wnioski wynikające z pandemii koronawirusa: konieczne jest skrócenie łańcuchów dostaw w zasadzie w każdej dziedzinie wytwórczości, w tym także w rolnictwie, okazało się bowiem że poważne utrudnienia w transporcie, spowodowały w UE przerwy w produkcji w zakładach finalnych, mści się także na Europie wyniesienie dużej części jej produkcji do Azji, kryzys covidowy, pokazał że jeżeli chodzi np. o produkcję farmaceutyczną Europa „jest bezbronna jak dziecko”, bo większość składników do leków jest produkowanych właśnie w Azji.
PG:Czy jesteśmy w stanie oszacować bilans korzyści i kosztów przy transformacji energetycznej? – na ile podrożeje koszt produkcji, jaki wpływ na zdrowie, długość życia…
ZK: Ja tego nie szacowałem, szacują to różne think-tanki, padają astronomiczne sumy, ale -mówiąc szczerze - jesteśmy skazani na tę transformację. Robimy to, jak powiedziałem, z takim pomysłem, że nie będziemy zamykać elektrowni węglowych, dopóki one się nie wyeksploatują, a więc nie będziemy już ich modernizować, a powoli wchodzi energetyka odnawialna, a w przyszłości energetyka atomowa i energetyka gazowa. Musimy tę transformację zrobić, ale robimy to właśnie racjonalnie, nie burzymy tego co jest, tylko eksploatujemy do końca. Właśnie obecny sezon zimowy przypomniał nam, że nie możemy postawić tylko na energetykę odnawialną, bo w krajach w których to zrobiono, tej zimy zabrakło energii, energetyka musi być stabilna, a więc musi być wspierana energią z atomu i energią pochodzącą ze spalania gazu. Za 3 lata będziemy już mieli gazociąg Baltic Pipe, a więc dostateczną ilość gazu do jej zasilania i nie będziemy już uzależnieni od dostaw gazu od naszego wschodniego sąsiada, który często wykorzystuje te dostawy jako instrument nacisku politycznego.