ANNA CICHOBŁAZIŃSKA: - Podobnie jak w poprzednich latach maturzyści z archidiecezji łódzkiej pielgrzymować będą na Jasną Górę w pierwszy wtorek po Wielkanocy. Skąd ta właśnie data pielgrzymki?
KS. PRZEMYSŁAW GÓRA: - Taka, a nie inna data pielgrzymki wynika z wielu przyczyn. Po pierwsze wtorek po świętach Wielkanocnych przypada z reguły w bliskim sąsiedztwie egzaminów maturalnych, dlatego młodzież jest już na etapie bezpośredniego przygotowania do egzaminu dojrzałości. Na pewno poszły w ruch ostatnie powtórzenia, czytanie notatek, ewentualne uzupełnienia tego, co nie udało się zrobić wcześniej. To gorący czas. Ale z pewnością młodzi, którzy pielęgnują w sobie dar wiary w Boga, jeszcze bardziej intensywnie liczą na Jego pomoc. Powierzają Mu ten trudny dla nich czas. Po wtóre, człowiek wierzący i kochający Boga chce przeżywać ważne wydarzenia życia właśnie u Jego boku. Trudno wtedy o Nim nie pomyśleć. Egzamin maturalny na tym etapie życia niewątpliwie należy do znaczących momentów. Trzeba zatem dać możliwość, aby młodzi mogli zawierzyć ten czas Jezusowi i Jego Matce.
- Pielgrzymka odbywa się w dzień po zakończeniu najważniejszych dla nas świąt Zmartwychwstania Pańskiego, czy fakt ten ma wpływ na przebieg pielgrzymki?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Niewątpliwie atmosfera związana z najważniejszymi świętami w całym roku jest dobrą sposobnością do tego, aby w klimacie paschalnej radości udać się wspólnie w pielgrzymce na Jasną Górę. Młodzi dopiero co uczestniczyli w rekolekcjach wielkopostnych, mogli przeżyć Triduum Paschalne w swoich wspólnotach parafialnych, wreszcie dzielić atmosferę wspólnego stołu w rodzinie podczas świąt. Przy stole rozmawia się na różne tematy, myślę, że nie zabraknie tam rozmów o egzaminach maturalnych. To wszystko jakoś nastraja młodych, mam nadzieję pozytywnie, do tego, aby do egzaminu podejść z ufną modlitwą o szczęśliwy jego przebieg.
- Oglądam zdjęcia z ubiegłorocznej pielgrzymki: z bazyliki, Sali Ojca Kordeckiego i Kaplicy Matki Bożej. W postawie młodych zauważalna jest powaga, zaduma, rozmodlenie... To zachowania sprzeczne z obiegowymi opiniami o młodzieży i jej zaangażowaniu w życie Kościoła.
Reklama
- Młodzi bardzo potrzebują być razem. To widać na każdym kroku. Przez ostatnie lata byłem świadkiem pielgrzymek maturzystów na Jasną Górę. Znaczna większość z nich wie, po co tam jedzie. Pewnie, że znajdą się i tacy, którzy do końca nie rozumieją, czym jest pielgrzymka, traktują ją bardziej jako element odstresowania się przed maturą. Jednak większość młodzieży odczytuje właściwie cel pielgrzymki. Warto przywołać w tym miejscu słowa Ojca Świętego Benedykta XVI wypowiedziane do młodych w Madrycie: „Za Jezusem nie można pójść samemu. Kto ulega pokusie, by pójść «na własną rękę» lub żyć wiarą według dominującej w społeczeństwie mentalności indywidualistycznej, temu grozi, że nigdy nie spotka Jezusa Chrystusa lub że skończy idąc za fałszywym Jego obrazem. Mieć wiarę, oznacza opierać się na wierze twoich braci oraz że twoja wiara służy w ten sam sposób jako wsparcie dla wiary innych”. Dla mnie te słowa są bardzo trafne i dają wiele do myślenia. Mogą być potężnym wsparciem dla tych, którzy nie wstydzą się Chrystusa i są w stanie zarazić wiarą swoich kolegów i koleżanki. Wiara jest po to, aby się nią dzielić.
- Maturzyści znajdują się na progu zdawania ważnego egzaminu, ale też ważnych życiowych wyborów, w jaki sposób można pomóc młodym w tych wyborach?
- Pytanie, którą drogą pójść, rodzi się w każdym młodym sercu. Pojawia się niewątpliwie wyraźnie w klasie maturalnej, kiedy należy podjąć decyzję, co robić w życiu. Dobrze, że młodzi mogą właśnie wtedy popatrzeć w oczy Matce Bożej w sanktuarium jasnogórskim i opowiedzieć o swoich kłopotach, niepokojach i trudnych pytaniach. Dzisiaj trzeba młodym towarzyszyć, być z nimi. Oni potrzebują mądrych przewodników oraz odważnych i światłych autorytetów. Moim zdaniem, dorośli powinni pokazać, że to, co robią, wykonują solidnie i jest to dla nich szczęściem. Pomóc młodym w dobrym wyborze drogi życia, to ukazywać radość i szczęście w codziennej pracy, nawet jeśli jest trudna i wymagająca. Jednym słowem, ukochać codzienną pracę. Dawać z siebie wszystko. To jest zadanie dorosłych. Wtedy młodzi patrząc na nas, zrozumieją, że warto iść taką drogą.
- Czy modlitwy młodych dotyczą tylko pomyślnie zdanych matur i otrzymania upragnionych indeksów, czy młodzi przybywają też z innymi intencjami do Matki Bożej. Jak to wygląda z Księdza perspektywy?
Reklama
- Jestem pewien, że młody człowiek na progu dorosłości stawia zasadnicze pytanie: Kim jest? Po co żyje? Co wybrać? Czy zdam maturę? Czy warto być dobrym w tym świecie? Z takimi i podobnymi pytaniami maturzyści pielgrzymują na Jasną Górę. Pytania te towarzyszą im niemal bez przerwy, a zwłaszcza kiedy idą na niedzielną Mszę św. do swojej parafii, czy kiedy wstępują chociaż na krótką chwilę modlitwy po lekcjach do pobliskiego kościoła, czy wreszcie w zaciszu swojego domu, kiedy opowiadają Bogu w modlitwie, o swoim życiu. O tym, co trudne, ale i o tym, co daje radość. Dlatego drugi człowiek, który jest obok: kolega, przyjaciel, rodzic, powinien tak żyć, abym swoim świadectwem pięknego życia pomóc odpowiadać młodym na życiowe pytania. Przed tymi pytaniami nikt z nas nie ucieknie.
- Rok duszpasterski w Kościele przebiega pod hasłem: „Kościół naszym domem”. Czy hasło to ma bezpośrednie przełożenie w życiu młodych ludzi?
- Każdy z nas ma inne doświadczenie domu. Jeśli w domu rodzinnym była od początku atmosfera wiary, tradycji chrześcijańskiej w obchodzeniu świąt, w pielęgnowaniu codziennej modlitwy i coniedzielnej Eucharystii, z pewnością łatwiej młodemu człowiekowi uczynić wspólnotę Kościoła domem. Rzeczywistość jednak jest o wiele trudniejsza. Jesteśmy realistami. Wiele rodzin jest niepełnych, zagubionych, poranionych. Dlatego w zaradzeniu takim sytuacjom wielką pomoc upatruję dzisiaj we wspólnotach parafialnych, grupach, stowarzyszeniach, pielgrzymkach, obozach, wyjazdach np. na Pola Lednickie. Młody człowiek, jeśli nie doświadczył wspólnoty domu w rodzinie, może właśnie doświadczyć domu w Kościele, kiedy jest akceptowany, doceniony, a przede wszystkim - wysłuchany. Młodych dzisiaj trzeba więcej słuchać, co mają nam do powiedzenia. A następnie do nich mówić. Jan Paweł II słuchał młodych, jeździł, spotykał się z nimi, szukał, a na koniec oni do niego przyszli. Wszyscy to pamiętamy: „Szukałem was, teraz wy przyszliście do mnie. I za to wam dziękuję”.
Reklama
- Czy głoszenie Dobrej Nowiny w środowisku ludzi młodych wymaga innego języka przekazu? Młodzi przecież dorastają teraz w świecie, który dla ich rodziców, wychowawców, duszpasterzy i katechetów jest nieznany lub „niepoznany”, jak choćby świat społeczności internetowych stanowiących dla wielu młodych grupę odniesienia.
Reklama
- Język Ewangelii pozostaje niezmienny. Zmieniają się ludzie, a Dobra Nowina trwa. Oczywiście należy dołożyć wszelkich starań, aby przekaz ewangeliczny był rozumiany przez współczesne pokolenie młodzieży. Język nie może być jednak zbyt powierzchowny, tam musi być głębia wiary, która w moim odczuciu zafascynuje młodzież. Metod jest wiele, mamy całe bogactwo środków multimedialnych, które należy dobrze wykorzystać. Ale to nie wszystko. Współcześni przewodnicy, jakimi są rodzice, nauczyciele, katecheci, mają żyć tym, w co wierzą i co głoszą. Świadectwo wiary zawsze musi być autentyczne. Tego młodzież bardzo oczekuje. Do tego trzeba niesamowitej odwagi i determinacji. Obserwując młodzież, dostrzegam, że często przynależność do rodziny lub społeczności szkolnej nie zaspokaja duchowych potrzeb młodzieży. Młodość to ogromny potencjał. Każdy młody człowiek ma wiele pasji, zainteresowań; pragnie je wszystkie spełnić, bo tylko wtedy będzie mógł odczuć pełnię szczęścia. Może należałoby uczynić wiarę taką swoistą pasją do nieustannego rozwijania i tak ją młodym prezentować i przekazywać w dzisiejszym świecie.
Ostatnio usłyszałem radę, którą pragnę realizować jako duszpasterz młodych: „Pamiętaj, z młodzieżą rozmawiaj zawsze spokojnie, odważnie i zdecydowanie”. Przypomniał mi się wtedy bł. Jan Paweł II i ten moment, w którym rozpoczynał swój pontyfikat. Jan Paweł II powiedział stanowczo i zdecydowanie: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. To jest zadanie dla nas również w dzisiejszych czasach.
- Jak w tym roku przebiegać będzie program pielgrzymki młodych na Jasną Górę?
- Tegoroczny program pielgrzymki będzie składał się z trzech punktów. Pierwszym z nich będzie wspólne spotkanie w Sali Ojca Kordeckiego. Tam wysłuchamy świadectwa ks. Marka Bałwasa oraz koncertu zespołu „Full Power Spirit”. Przewidziane jest, jak co roku, spotkanie z klerykami naszego seminarium i młodzieżą z Duszpasterstwa Akademickiego „Piątka”. W południe będziemy uczestniczyć we Mszy św. w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej, a ostatnim punktem pielgrzymki będzie akt zawierzenia wszystkich maturzystów Królowej Polski. Ufam, że nasze wspólne pielgrzymowanie wyda piękne owoce w sercach młodych i zostawi trwały ślad w całym ich dorosłym życiu.
* * *
Ks. Przemysław Góra pochodzi z jednej z najstarszych parafii w województwie łódzkim - Tumu pod Łęczycą. Po ukończeniu łódzkiego seminarium został skierowany na studia do Rzymu, które ukończył doktoratem z prawa kanonicznego. Przez cztery lata pracował jako wikariusz w łódzkiej katedrze, zajmując się pracą z młodzieżą. Od września 2011 r. koordynuje pracę z młodymi jako przewodniczący Wydziału Duszpasterstwa Młodzieży Archidiecezji Łódzkiej.