Czy trzeba dziś dobrze pracować na parafiach? Czy warto "użerać
się" z dzieciakami i młodzieżą przygotowującą się do sakramentu bierzmowania?
Czy w świecie, gdzie przewagę zdobyły pieniądz, sława, własne widzimisię,
jest miejsce na głoszenie Ewangelii? Dlaczego tak często ludzie rezygnują
z prawdziwych wartości, a zastępują je zwykłymi ludzkimi sloganami?
Nad tymi i innymi pytaniami trzeba koniecznie się zatrzymać, pomyśleć
i szczerze sobie odpowiedzieć.
Nieraz przyglądałem się, jak wygląda praca duszpasterska
na parafiach, zresztą sam tego doświadczyłem. Nie są mi obce tajniki
dobrego duszpasterstwa, współpracy z dziećmi przygotowującymi się
do Pierwszej Komunii świętej, młodzieży, która poważnie podchodziła
do realizacji wartości chrześcijańskich w swoim życiu poprzez sakrament
bierzmowania. Trzeba było sprostać zaangażowaniu młodych ludzi z
Ruchu Światło-Życie, wspólnoty pielgrzymkowej, starszych i młodszych
należących do Kółek Różańcowych, którzy w swojej modlitwie pamiętali
zawsze o tych, co blisko Boga, i o tych, którzy o Nim zapomnieli.
Swoją pracę duszpasterską przypomniałem sobie doskonale
podczas prowadzenia rekolekcji wielkopostnych w parafii Prostyń (
diecezja drohiczyńska). To, co zobaczyłem, co przeżyłem, ożywiło
mojego ducha i pozwoliło mi inaczej, bardziej pozytywnie spojrzeć
na jutro naszego polskiego Kościoła. Jeszcze raz zrozumiałem, że
ludziom potrzebni są dzisiaj prawdziwi przewodnicy duchowi, którzy
nad problemami tego świata postawią otwartą Ewangelię i zaczną ją
czytać, zaczną nauczać. A jest czego. Ludzie trochę zagubili się
na zakrętach naszej Ojczyzny. Zapomnieli do swego życiowego "samochodu"
wziąć kogoś najważniejszego - Kierowcę - Jezusa Chrystusa.
Wszystko zaczęło się w piątkowy dzień. Ks. kan. Krzysztof
Maksimiuk - proboszcz parafii Prostyń rozpoczął uroczyście czas rekolekcji.
Przyszedł czas Mszy św. dla najmłodszych. I tu moje zdumienie. Najpierw
Droga Krzyżowa. Wspaniale przygotowane rozważania. Treść każdej stacji
prezentowały dzieci we wspólnych dialogach. Ich stroje nie pozostawiały
żadnych wątpliwości, kto jest kim w drodze na Kalwarię. Jest i Matka
Boża, i Weronika, i Szymon z Cyreny, i niezadowolony tłum. Uświadomiłem
sobie wtedy, co może zrobić z dzieciakami dobrze pracująca katechetka.
Ale trzeba chcieć, a nie powtarzać nieustannie: "dzieci niedobre", "
nie ma sensu tracić na nie czas". Recytacja, śpiew, zaangażowanie,
otwartość, chęć zrobienia czegoś dobrego. To wszystko można było
bez trudu odczytać w oczach najmłodszych. Później Eucharystia. Kolejne
miłe zaskoczenie, kiedy usłyszałem naprawdę dobry śpiew kilkudziesięciu
dzieciaków należących do parafialnej scholi. Kto scholę prowadzi?
Pani katechetka z mężem (oboje grają na gitarach). Jako ciekawostkę
powiem jeszcze, że mąż jest dyrektorem szkoły podstawowej. I wcale
nie wstydzi się występować w kościele!
Zauważyłem, że każdy sukces duszpasterski polega na dobrej
współpracy ze świeckimi. Ksiądz Kanonik, ks. Dariusz wspaniale rozumieją
się z ministrantami, z panem organistą, z kościelnym. Są jedno. Zdają
sobie sprawę, że powołani są do dawania ludziom świadectwa Chrystusowej
Ewangelii.
Obserwowałem też dorosłych. Słuchałem ich modlitwy, śpiewów,
zaangażowania w szczerą spowiedź. A te były rzeczywiście głębokie. "
Spowiedź trzeba przeżyć, a nie odbyć" - powiedziała mi jedna z kobiet.
Sanktuarium Trójcy Przenajświętszej w Prostyni żyje prawdziwą modlitwą
i zaangażowaniem. Przez rekolekcyjne dni nigdy nie spotkałem żadnego
żalu ani pretensji ze strony wiernych. Rozmowy Księdza Kanonika z
parafianami były zawsze życzliwe, proste, pełne troski, a jednocześnie
humoru. Zadziwiające dla mnie były spotkania z ludźmi. W czasie spacerów
po ulicach Prostyni, cmentarzu parafialnym nikt nie przeszedł, nie
pozdrawiając mnie po chrześcijańsku. Nawet ktoś z daleka, gdzieś
z podwórka, wołał: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!". I znowu
przypomniałem sobie takie parafie, gdzie ludzie na widok księdza
przechodzili na drugą stronę ulicy, udawali, że nie widzą, nie znają.
Pracę duszpasterską księży oceniłem w perspektywie wypowiedzi
bp. Edwarda Dajczaka, który powiedział, że trzeba znaleźć czas dla
każdego człowieka. Tak jest w parafii Prostyń, i tak jest w wielu
parafiach naszej diecezji, ale nie we wszystkich. I nad tym trzeba
szczerze i uczciwie popracować.
Na koniec chcę napisać jeszcze o jednym fakcie, który
może należałoby wprowadzić w naszych parafiach w rekolekcyjny czas.
Ksiądz Proboszcz wprowadził praktykę spowiadania się na pół godziny
przed Mszą św. Eucharystię zatem zaczynali przeżywać ludzie już wyspowiadani.
I przecież oto chodzi. Jaki jest sens głoszenia Słowa Bożego, kiedy
po kościele biegają wierni szukający najkrótszej kolejki do konfesjonału?
Może ktoś po przeczytaniu tego artykułu powiedzieć: "
Cudze chwali, swego nie zna". Myślę, że nie o to chodzi. A tak naprawdę,
swego chyba nie znam.
Pomóż w rozwoju naszego portalu