Ta myśl zaczerpnięta z listu apostolskiego "Novo millennio ineunte" Jana Pawła II stała się hasłem "Programu duszpasterskiego archidiecezji gnieźnieńskiej w roku 2002". Na łamach "Niedzieli Gnieźnieńskiej" przybliżamy ten program.
Świadectwo Ewangelii o Jezusie. Konsekwentnie na drogach wiary
Reklama
Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II w liście apostolskim Novo
millennio ineunte zachęcał biskupów, duchowieństwo i wiernych do
kontemplacji oblicza Chrystusa, napisał, że winna ona czerpać inspirację
z tego, co mówi o Nim Pismo Święte, które od pierwszej do ostatniej
strony przeniknięte jest Jego tajemnicą.
Stąd właśnie pierwszym krokiem, jaki uczyniliśmy w archidiecezji
gnieźnieńskiej, aby wcielić w życie papieskie wezwanie, było poświęcenie
programu duszpasterskiego w ubiegłym roku tej Księdze. Rok Biblii
- jak mówił w wywiadzie dla Niedzieli Gnieźnieńskiej bp Bogdan Wojtuś
- skierowany był coraz głębszemu i pełniejszemu poznaniu Pisma Świętego,
z drugiej zaś strony, by Biblia stawała się dla człowieka szczególną
przestrzenią spotkania z Bogiem, żywym Słowem, które daje moc, przemienia
i pozwala dostrzegać współczesną rzeczywistość w świetle Bożego zamysłu.
Wiele inicjatyw podjętych w 2001 r. na terenie naszej archidiecezji
przygotowało nas zatem do wchodzenia w kontemplację oblicza Jezusa
Chrystusa przez Pismo Święte. Przecież, powtórzmy za św. Hieronimem:
Nieznajomość Pisma, to nieznajomość samego Chrystusa.
To przez Biblię, jak podkreśla Jan Paweł II, stykamy
się ze świadectwem Apostołów o Jezusie Chrystusie, Apostołów, którzy
bezpośrednio zetknęli się z Chrystusem, Słowem życia, widzieli Go
na własne oczy, słyszeli własnymi uszami, dotykali rękoma (por. 1
J 1, 1) (NMI 17).
Pismo Święte źródłem poznania Jezusa historycznego
Reklama
W Novo millennio ineunte Jan Paweł II przypomina podstawową
prawdę: Ewangelie nie chcą uchodzić za wyczerpującą biografię Jezusa,
odpowiadającą normom współczesnych nauk historycznych (NMI 18). Kontekst
historyczny w Ewangeliach występuje co najwyżej przy okazji, ale
zbyt rzadko, by w oparciu o te wiadomości napisać życiorys Pana Jezusa.
Ewangeliści mieli zupełnie inny cel: głosili bowiem Jezusa Chrystusa,
by prowadzić do wiary w Niego (por. KKK 425). Istotne były więc nie
te fakty, które interesują historyków, lecz takie, które były przydatne
w katechezie apostolskiej: służące budzeniu i pogłębianiu wiary.
A skoro wiara chrześcijańska opierała się na osobie Jezusa, to w
sposób oczywisty pierwszym krokiem było poznanie Jego jako posłanego
przez Boga Mesjasza Zbawiciela. Dlatego cała uwaga Apostołów była
skoncentrowana na tych słowach i czynach Jezusa, które o tej prawdzie
świadczyły i dzięki którym sami najpierw uwierzyli, a potem stali
się Jego świadkami.
Mimo to - pisze Jan Paweł II - wyłaniające się oblicze
Nazarejczyka ma solidny fundament historyczny, ponieważ tworząc go,
Ewangeliści starali się gromadzić wiarygodne świadectwa (por. Łk
1, 3) i opierać się na dokumentach, które poddane zostały wnikliwemu
rozeznaniu Kościoła (NMI 18). Dzięki temu mamy cały szereg wiadomości,
które pozwalają nam poznać Jezusa jako postać historyczną, umiejscowioną
w konkretnym czasie i konkretnym miejscu. Poznanie Jezusa jako postaci
historycznej, wiedza o faktach Jego życia jest w Novo millennio ineunte
początkiem i warunkiem kontemplacji oblicza Chrystusa.
Na jakie istotne momenty życia Pana Jezusa zwraca naszą
uwagę Ojciec Święty w swoim liście apostolskim? Jan Paweł II w tym
dokumencie podzielił życie Chrystusa na trzy etapy:
1. Dziewicze narodzenie Jezusa z Maryi i trzydzieści
lat życia ukrytego, spędzonego w Nazarecie.
2. Głoszenie nadejścia Królestwa Bożego rozpoczęte chrztem
w Jordanie.
3. Misterium Paschalne (Śmierć i Zmartwychwstanie) oraz
Zesłanie Ducha Świętego.
Papież tylko bardzo krótko zatrzymuje się na wybranych
wydarzeniach z życia Jezusa, jak gdyby chciał wskazać tylko, na czym
w sposób szczególny mamy się skoncentrować w poznawaniu Chrystusa.
Sam zresztą już wcześniej bardzo szeroko i systematycznie podjął
ten temat w czasie środowych audiencji ogólnych. Zbawicielowi poświęcił
cały cykl katechez (a było ich 99) wygłoszonych w okresie między
27 sierpnia 1986 a 19 kwietnia 1989 r.
Przypomnienie ich teologicznej treści, chociażby w najkrótszej
formie, przekroczyłoby ramy jednego artykułu. Stąd też dzisiaj niech
wystarczy nam zasygnalizowanie istotnych momentów życia Jezusa, tak
jak widzi to Ojciec Święty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Historia Jezusa w Ewangeliach
Reklama
Pisząc o pierwszym okresie życia Pana Jezusa, Jan Paweł II
podkreślił, że:
- Apostołowie pojęli po ludzku zaskakującą prawdę o dziewiczych
narodzinach z Maryi, małżonki Józefa (NMI 18).
- Pan Jezus żył przez trzydzieści lat w Nazarecie jako
syn cieśli (Mt 13, 55) i sam stał się cieślą.
- Ewangelie ukazują nam również życie religijne Jezusa
w tym okresie: pielgrzymowanie do świątyni jerozolimskiej i regularne
chodzenie do synagogi.
W czasie głoszenia przez Jezusa Królestwa Bożego Ojciec
Święty wyróżnił:
- Rozpoczęcie działalności - moment, w którym młody Galilejczyk
przyjmuje w Jordanie chrzest od Jana Chrzciciela, a umocniony świadectwem
z wysoka i świadomością, że jest "Synem umiłowanym" (Łk 3, 22), zaczyna
przepowiadać nadejście Królestwa Bożego (NMI 18).
- Treść i sposób głoszenia Królestwa Bożego: jego zasady
i jego moc poprzez słowa oraz znaki łaski i miłosierdzia.
- Fakt, że Jezus lata aktywnej działalności spędził będąc
nieustannie w drodze, w której towarzyszyli Mu: dwunastu wybranych
przez Niego Apostołów, grupa usługujących Mu kobiet, zastępy chorych
i w końcu słuchacze Jego nauk.
Wreszcie Jan Paweł II wskazuje na:
- Golgotę, jako epilog narastającego konfliktu pomiędzy
Jezusem a przywódcami religijnymi.
- Pusty grób ukazujący Jezusa z Nazaretu jako zwycięzcę
śmierci.
- Zesłanie Ducha Świętego na uczniów najpierw pełnych
wątpliwości i zdumienia, a potem niewymownej radości.
- Nakaz głoszenia Ewangelii wszystkim narodom.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Czytelników
Niedzieli Gnieźnieńskiej do sięgnięcia po Ewangelie i, zgodnie z
zachętą Jana Pawła II, poznawania historii życia Jezusa.
Kazimierz Rak
Zakochany Jezus. On jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1, 15)
Reklama
Zawsze z ogromnym przejęciem czytam słowa Księgi Rodzaju: A
wreszcie rzekł Bóg: uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego nam (
Rdz 1, 26). Na obraz Boga! Podobny Jemu! A Bóg jest Miłością. Człowiek,
a więc i ja, został stworzony na obraz Miłości. Ktokolwiek na mnie
spojrzy, popatrzy na moje zwykłe, codzienne, szare życie, powinien
zobaczyć Miłość. Że nie zawsze tak jest? Cóż, grzech zamazał ten
obraz.
Św. Paweł mówi o Jezusie bardzo podobnie: On jest obrazem
Boga niewidzialnego (Kol 1, 15). On jest obrazem Miłości. Nie na
obraz, ale wręcz obrazem i to na dodatek niezamazanym, nierozmytym.
Kto Go widzi, Miłość widzi. Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (
J 14, 9).
Mówią, że miłość niejedno ma imię. Pewnie rację mają,
tylko, że pod to słowo podciągają całe mnóstwo rzeczy przeróżnych,
z prawdziwą miłością nie mających nic wspólnego. A przecież kochać,
to znaczy otworzyć się na drugiego, być dla niego darem, przyjąć
postawę służby.
Wieczernik, Ostania Wieczerza. Szczególny moment, który
św. Jan skomentował: Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia
z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich
umiłował (J 13, 1). Zbawiciel odszedł od stołu, wziął prześcieradło
i przepasawszy się nim zaczął nogi umywać uczniom. A potem zapytał
ich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? (J 13, 12). Czy zrozumieli?
Nie to pytanie jest dzisiaj ważne. Potrzeba bowiem, bym ja pojął,
że całe Jego życie wypełnione było miłością. Był zakochany w Bogu,
swoim Ojcu i człowieku.
Niech świat dowie się, że Ja miłuję Ojca (J 14, 31) Kochał Boga.
Reklama
Zakochany ma w zasadzie tylko jedno pragnienie - nie rozstawać
się z osobą, którą kocha. Każda chwila spotkania jest doświadczeniem
szczęścia, każdy moment rozstania - przeciągającym się w nieskończoność
trudem oczekiwania. Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym,
co należy do mego Ojca? (Łk 2, 49). To proste, chociaż tak trudne
do przyjęcia przez Józefa i Maryję, pytanie wskazało na wypływającą
z miłości tęsknotę Jego serca. Jezus był nieustannie blisko Ojca.
Tak bardzo blisko, że mógł powiedzieć: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (
J 10, 30). A jednak, kiedy nadeszła chwila powrotu do domu Ojca,
mimo czekających go katuszy i cierpień, był pełen radości: Ale teraz
idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość
mieli w sobie w całej pełni.
Zakochany gotowy jest słuchać i słuchać tego, którego
miłuje. Chłonie wręcz całym sobą to, co umiłowany ma do powiedzenia.
Każde jego słowo, nawet intonacja, jest niezwykle ważne. Kochający
otwiera na głos ukochanej osoby nie tylko uszy, ale przede wszystkim
serce. Jezus tak kochał Ojca, tak słuchał Jego głosu, że stał się
posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 8). Wsłuchujący
się w głos Ojca Jezus znał Jego wolę. Co więcej, tylko jej szukał:
Nie szukam bowiem własnej woli, ale woli Tego, który Mnie posłał (
J 5, 30). Kochał, bo czynił zawsze tylko to, co było wolą Ojca. Zawsze
czynię to - powiedział w świątyni do zgromadzonych tam Żydów: Ja
zawsze czynię to, co się Jemu podoba (J 8, 29). Tak bardzo był wsłuchany
w Ojca, że pełnienie Jego woli było dla Niego jak pokarm potrzebny
do życia.
Ja was umiłowałem (J 15, 9). Kochał człowieka.
Iluż ludzi spotkało zakochanego w nich Jezusa: apostołowie i uczniowie - Ja was umiłowałem (J 15, 9); szczególnie św. Jan - którego Jezus kochał (J 20, 2); bogaty młodzieniec, który chciał być doskonały - Jezus spojrzał z miłością na niego (Mk 10, 21); rodzeństwo Maria, Marta i Łazarz - Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza ( J 11, 5). Jego serce obejmowało jednak wszystkich, zarówno Jemu współczesnych, jak i tych wszystkich, którzy na ziemi pojawili się później; bo Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać okup za wielu (Mk 10, 45). Służył więc z miłości i z miłością Jezus: grzesznikom, którym odpuszczał grzechy; opanowanym przez złe duchy, od których ich uwalniał; cierpiącym na wszelkiego rodzaju choroby i leczył ich; głodnym, których karmił; strapionym ojcom, matkom, siostrom, których dotknęła śmierć czy choroba najbliższych. Służył jednak przede wszystkim tym, którzy spragnieni byli Dobrej Nowiny o nadejściu Królestwa Bożego i wyzwoleniu z niewoli grzechu.
Do końca (...) umiłował (J 13, 1)
I wreszcie przyszedł krzyż. Nigdzie indziej miłość Jezusa,
chociaż tak wiele było jej w życiu Zbawiciela, nie objawiła się z
taką mocą. Przecież nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś
życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). Na Golgocie jednak
dokonało się jeszcze więcej niż "miłość największa": A nawet za człowieka
sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością (
...) Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus
umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5, 7-8), czyli
nieprzyjaciółmi.
W ten sposób ujawniła się pełna miłości uległość wobec
Ojca. W Ogrodzie Oliwnym mówił do Ojca: Ojcze mój, jeśli to możliwe,
niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty (
Mt 26, 39). Nie przestaje kochać Ojca, chociaż zda się Bóg o Nim
zapomniał. Wołał: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27,
46), ale trwał na krzyżu wierny w miłości Ojcu, by w końcu w ostatnim
tchnieniu rzec: Wykonało się! (J 19, 30). Wykonało się posłannictwo
Miłości.
Jezusowa droga krzyża to najpełniejsze objawienie miłości
wobec człowieka. Już wtedy doświadczenie miłości stało się udziałem:
skruszonego Piotra, płaczących córek jerozolimskich, żołnierzy oprawców, "
dobrego" łotra.
Przez śmierć i zmartwychwstanie Jezus dotyka swoją miłością
każdego człowieka, otwierając mu drogę do życia wiecznego: Miłość
Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich,
to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus po to,
aby ci, co żyją, nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich
umarł i zmartwychwstał (2 Kor 5, 14-15).
Zakochany w Bogu i człowieku Jezus żył po to, by objawić,
że Bóg jest Miłością. Żył po, by być Miłością i objawić, iż całe
dzieje świata i człowieka to historia miłości.
Ks. AJ
Mój Jezus Chrystus
W tym roku kontemplujemy oblicze Chrystusa. Każdy z nas nosi
w sobie jakiś obraz Chrystusa. Chcielibyśmy, by Czytelnicy Niedzieli
Gnieźnieńskiej podzielili się z nami refleksjami na ten temat. Forma
wypowiedzi dowolna. Najciekawsze będą opublikowane i nagrodzone albumami
książkowymi.
Redakcja "Niedzieli Gnieźnieńskiej", ul. Kancl. J. Łaskiego
11, 62-200 Gniezno, e-mail: