Przekazanie odbyło się w obecności ministra Jacka Michałowskiego oraz rektora kościoła św. Anny ks. Jacka Siekierskiego. - Następnie krzyż w godny sposób został przeniesiony do kaplicy Matki Bożej Loretańskiej, gdzie znajduje się m.in. urna z ziemią przywiezioną z Katynia oraz rzeźba upamiętniająca tę nieludzką zbrodnię - mówi ksiądz rektor.
Przez wiele miesięcy konflikt wokół smoleńskiego krzyża skupiał uwagę opinii publicznej. Początek jego historii przypada na połowę kwietnia, kiedy to przed prezydenckim pałacem postawili go harcerze. Była to odpowiedź na żałobę setek tysięcy osób, które w tym miejscu oddawały hołd ofiarom katastrofy. W kolejnych tygodniach od tragedii ludzie cały czas zapalali znicze i składali kwiaty pod krzyżem.
Taka atmosfera trwała do czasu, gdy nowo wybrany prezydent zapowiedział, że krzyż zostanie zabrany. Przedstawiciele Bronisława Komorowskiego zawarli porozumienie z kurią i harcerzami o przeniesieniu krzyża do kościoła św. Anny. Nie udało się tego zrobić w sierpniu z powodu protestów, a sam konflikt wokół krzyża zaczął eskalować.
W połowie września urzędnicy prezydenta zabrali krzyż do pałacowej kaplicy, gdzie stał do 10 listopada. Tego dnia został przeniesiony do kaplicy Loretańskiej w kościele św. Anny. - Wcześniej krzyż został poddany konserwacji. Usunięto z niego napisy. Niektóre z nich były bardzo obraźliwe, a nawet bluźniercze - mówi ks. Siekierski.
(at, as)
Pomóż w rozwoju naszego portalu