Reklama

Jubileusz 60-lecia kapłaństwa ks. inf. Stanisława Zygarowicza

Gdy zabraknie powołań, braknie szafarzy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Archidiecezjalna rodzina kapłańska od kilku lat cieszy się radością rzadkich jubileuszy. Sześćdziesiąt lat kapłańskiej posługi to czas trudny do ujęcia w jednym artykule. Te z konieczności rwane myśli o życiu i posłudze kapłańskiej ks. inf. Stanisława Zygarowicza pragniemy dedykować jako prezent alumnom naszego Seminarium, którzy w czwartek napełnią gwarem korytarze tego szczególnego domu. Świadomie, jako redakcja, czekaliśmy na ten moment. Drodzy alumni, potraktujcie ten tekst jako prezent i jednocześnie życzenia, by i Wasza droga była tak piękna i owocna. Księdzu Infułatowi dziękujemy, że po raz kolejny pozwolił swój udział w kapłaństwie Chrystusa przekazać jako dar dla innych.
Mimo że zamieszczony poniżej biogram jest dość powierzchowny, to i tak pokazuje imponujący dorobek 60 lat kapłaństwa Księdza Infułata. Nie sposób go ogarnąć i wyrazić, bo po pierwsze jest to temat na obszerną publikację, po wtóre, wobec niektórych faktów i zjawisk nawet najbardziej wyszukana stylistyka bywa miałka i bezradna. Przekonałem się o tym w rozmowie z ks. Stanisławem, w jego mieszkaniu przy Kapitulnej. Założyłem z góry, że nasz dyskurs obejmie początkowy fragment życiorysu kapłana, kiedy to rodziła się i krzepła jego gotowość do Bożej służby. Słuchając powściągliwej opowieści zrozumiałem, że mogę opisać, co najwyżej zewnętrzne warunki, oddać klimat czy realia tamtych czasów… Pytałem wielu kapłanów o ten moment i w każdej odpowiedzi dominującym akcentem wobec tajemniczej mocy powołania była pokora. Tym bardziej ja muszę być pokorny.
Ksiądz Stanisław dość wcześnie zdecydował, jaką pójść drogą. W czwartej klasie podstawówki został członkiem, a później prezesem Młodzieżowej Krucjaty Eucharystycznej. Kult Najświętszego Sakramentu, codzienna pobożność, odpowiedzialny tryb życia zbliżyły go do kapłaństwa. A wszystko to działo się w Krościenku Wyżnem, podkarpackiej wsi, gdzie w przysiółku Pustyny przyszedł na świat jako czwarte z kolei dziecko spośród ośmiorga, a właściwie siedmiorga rodzeństwa, gdyż jeden z braci tuż po urodzeniu zmarł. Rodzina była uboga - posiadała jedynie 2,5 morgi pola. Dziećmi i gospodarstwem zajmowała się mama Helena z domu Lorens, natomiast ojciec Franciszek Zygarowicz zarabiał na utrzymanie domu jako robotnik melioracyjny. Była to ciężka praca, często w odległych okolicach, dlatego wracał zmęczony późnym wieczorem, kiedy dzieci już spały. Cały ciężar wychowawczy spadał na mamę. W domu panował ład, dyscyplina i poczucie współodpowiedzialności, toteż starsze dzieci bez przymusu wyręczały rodziców w codziennych obowiązkach. Mimo wielu braków byli radośni, oddani sobie i głęboko religijni. Te wartości budowały atmosferę, zacieśniały wzajemne więzi i pozwalały przetrwać ciężkie chwile, których im życie nie szczędziło. Ks. Stanisław pamięta, że w okupację przez dwa miesiące brakowało im chleba. Żywili się wyłącznie mlekiem i ziemniakami. Wyrastał więc w trudnych warunkach, które jednakże miały tę dobrą stronę, że hartowały chłopaka i uczyły poważnego stosunku do życia. Rychło okazało się, iż jest najlepszym uczniem w szkole, powszechnie uznany za prymusa, co miało decydujący wpływ na jego przyszłość. Mimo że ojca nie było stać na czesne, dzięki wsparciu i uporowi wychowawczyni oraz katechety, Stanisław trafił do krośnieńskiego gimnazjum. Ks. Wojciech Szpytma już wówczas widział w młodzieńcu kandydata na kapłana i przełamując opór ojca, powiedział: „kto będzie księdzem jak nie on”. Słowa te przeważyły. Był rok 1938. W pierwszy piątek miesiąca 1939 r. chory na anginę Stanisław nie poszedł do kościoła. Z domu wywabił go warkot silników. Nisko nad rodzinnym sadem, prawie muskając stalowymi brzuchami gałęzie drzew, przelatywał klucz samolotów z czarnymi krzyżami na kadłubach. Interesował się lotnictwem, więc wiedział, że to Niemcy. Niebawem usłyszał kanonadę artylerii, a chwilę później potężną detonację. Spadły pierwsze w okolicy bomby i rozpoczęła się wojna. Kontynuował naukę na tajnych kompletach, które w Starej Wsi prowadzili jezuici, profesorowie z gimnazjum w Chyrowie, którzy uciekli przed Sowietami. Jego pasją stała się wiedza potrzebna do osiągnięcia wytyczonego celu. Stanisław nie miał najmniejszych wątpliwości. Pragnieniem, któremu podporządkował wszystko, było kapłaństwo. W każdym dniu czuł w sobie radosną moc powołania, które w jego przypadku nie było gromem z jasnego nieba, nagłym olśnieniem czy niespodzianką, lecz od czwartej klasy spokojnie i uparcie wyrastało z głębi serca. Pielęgnował w sobie i podsycał ten Boży ogień. W czasie okupacji zdał „małą maturę” i pilnie przygotowywał się do nauki w Liceum. Wojna oszczędziła rodzinną wieś, nie obyło się jednak bez ofiar. Zginęło od sowieckiego ostrzału kilku jego kolegów, zwerbowanych przez Niemców do kopania okopów na linii Krościenko-Haczów, a straty ludności cywilnej wynosiły około 50 osób. Po wojnie z przypadkowych mogił ekshumowano rozkładające się zwłoki i pochowano na miejscowym cmentarzu. Stanisław zdołał uniknąć wywózki do Niemiec, wcielenia do junaków, a nawet grożącej mu kary śmierci po aresztowaniu przez żandarmerię za rzekome zastrzelenie niemieckiego lotnika. Doskonała znajomość niemieckiego spowodowała, że kierownik szkoły zatrudnił go przy wypełnianiu kwestionariuszy kenkart. Mając dostęp do oryginalnych blankietów, udostępniał je kilkakrotnie miejscowym AK-owcom. Ksiądz Infułat jest człowiekiem bardzo skromnym. O trudnych i niebezpiecznych czasach opowiadał mi lakonicznie, mimochodem, choć na kanwie jego przeżyć można by napisać książkę. Dalszy ciąg życiowej drogi Stanisława potoczył się zgodnie z planem. W czerwcu 1945 r. zdał maturę i złożył natychmiast podanie do seminarium duchownego. 18 czerwca otrzymał zgodę podpisaną przez ordynariusza bp. Franciszka Bardę. Ostatni etap był dla niego już nie furtką, ale szeroko otwartą bramą do kapłaństwa. Ze wzruszeniem wspominał nawet te czasy, kiedy ze względu na zdewastowane przez wojenną zawieruchę obiekty seminaryjne, alumnów przeniesiono na rok do legendarnego seminarium „leśnego” w Brzozowie, gdzie dokuczało im zimno i wszelki niedostatek. Nic nie mogło złamać ducha, bo wymarzony cel był blisko.
22 czerwca w przemyskiej katedrze bp Franciszek Barda, w obecności rektora ks. prof. Michała Jastrzębskiego i ojca duchownego ks. Franciszka Misiąga, udzielił Stanisławowi święceń kapłańskich. Chłopięce marzenie dokonało się, a sercem zawładnęła ta radość, którą znają tylko ci, którzy dotykają Boga. Te słowa i kilka innych sentencji, które za chwilę zacytuję ks. inf. Stanisław Zygarowicz kieruje do alumnów, którzy już wkrótce zapełnią seminaryjne sale. Warto wryć je w pamięć, bo nie ma większej prawdy niż doświadczenie 85-letniego człowieka, którego 60-letnie kapłaństwo jest przykładem, wzorem i drogowskazem.
„Młodzi ludzie powinni ciągle pamiętać, że to nie my, lecz Bóg powołał tych, których chciał, żyć ze świadomością wybrania, a skoro tak, dążyć do świętości, nawet jeżeli wewnętrznie nie czuję się godny. Świętość jest zadana, a nie dana, więc pracuj nad swą duszą, by zbliżać się do tożsamości z Chrystusem i tak w Niego wierzyć, jakby się go widziało i dotykało. Ten kontakt jest najważniejszy, bo jeżeli jest się z Nim to On będzie posyłał. Wreszcie pokonywać szatana. Młodzi ludzie powinni mieć motywację taką oto, że skoro zostaną posłani, powinni oprzeć się niebezpieczeństwom i pomagać żyć Kościołowi, bo jak braknie szafarzy, zabraknie Chrystusa”. Na koniec Ksiądz Infułat podkreślił rolę służebności, którą należy przeciwstawiać skłonnościom do stabilizacji, bowiem służebność to dojrzewanie do kapłaństwa, a kapłaństwo to niewypowiedziana radość duszy. „Ja, kapłan z 60-letnim doświadczeniem, mogę powiedzieć z głębi serca i pod najświętszą przysięgą, że w ciągu mego czasu nie było ani momentu, bym żałował podjętej decyzji, pomimo że ciężkich prób przeżyłem wiele. I to spełnienie powinno być udziałem wszystkich, którzy wybrali kapłaństwo”.
Korzystając z obecności na łamach „Niedzieli”, ks. inf. Stanisław Zygarowicz serdecznie dziękuje wszystkim, którzy zechcieli uczestniczyć w jego uroczystościach jubileuszowych. Dziękuje i błogosławi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Całe życie chrześcijańskie powinno być przepojone wdzięcznością

2024-10-16 10:15

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

©Aaron Amat - stock.adobe.com

Rozważania do Ewangelii Łk 17, 11-19.

Środa, 13 listopada. Wspomnienie świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych męczenników Polski
CZYTAJ DALEJ

Włochy: Pociąg odjechał prawie godzinę wcześniej, żeby się nie spóźnić

2024-11-12 09:52

[ TEMATY ]

Włochy

stock.adobe.com

Pociąg dużych prędkości odjechał 50 minut przed planowanym czasem nie zabierając wielu pasażerów po to, by nie miał opóźnienia - taką sytuację we Włoszech opisała prasa. Sprawa ta została nagłośniona po długiej serii utrudnień i paraliżu na kolei. Wyjaśnień domaga się minister infrastruktury i transportu Matteo Salvini.

Na dworcu Termini w Rzymie pasażerowie bezskutecznie czekali na pociąg do Genui. Gdy nadeszła godzina odjazdu i nadal nie było żadnych informacji, dowiedzieli się, że ich pociąg - Frecciaargento (Srebra Strzała) kolei państwowych odjechał 50 minut wcześniej po to, żeby na miejsce dotarł na czas w związku z robotami prowadzonymi na trasie.
CZYTAJ DALEJ

Bydgoszcz: przetłumaczono list dla potomnych z kapsuły czasu z kościoła „Klarysek”

2024-11-12 19:58

[ TEMATY ]

Kościół

świątynia

list

Bydgoszcz

pl.wikipedia.org

„Odbudowa wieży byłego kościoła Klarysek w Bydgoszczy, która odbyła się tego lata, powstała wskutek inicjatywy Towarzystwa Upiększenia Miasta, ale też jego prezesa, w międzyczasie zmarłego nadburmistrza Braesicke” - napisano w liście dla potomnych, jaki umieszczono w niedawno otwartej kapsule czasu, odkrytej podczas trwającego remontu bydgoskiej świątyni z przełomu XVI i XVII wieku.

„W trakcie rozwiązania Towarzystwa Upiększenia w 1897 roku z masy upadłościowej przekazano 2 000 marek Radzie Miejskiej na cel odbudowy wieży” - czytamy dalej. Tłumaczenia całości dokonał prof. dr hab. Albert Kotowski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję