Reklama

Gdy Niemcy hitlerowskie rozpętały wojnę

Po południu 31 sierpnia 1939 r. Hitler podpisał ściśle tajny rozkaz napaści na Polskę, która miała się rozpocząć następnego dnia o świcie. Wcześniej rozkazał swej armii: „Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni, nasza przewaga daje nam wszystkie prawa”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwszego września 1939 r. o godz. 4.45 nawała ognia spadła na Polskę. 1 850 000 żołnierzy niemieckich, którzy dysponowali 10 tys. dział i 2800 czołgów, wspomaganych przez 1640 samolotów, bez wypowiedzenia wojny przekroczyło północną, zachodnią i południową granicę Polski. Niemiecki okręt szkoleniowy „Schleswig-Holstein”, przybyły z „kurtuazyjną wizytą” do Gdańska, rozpoczął ostrzeliwanie przyczółka Westerplatte. Inne okręty niemieckie atakowały port w Gdyni oraz Półwysep Helski.
W tym samym czasie lotniska na zachód od Wisły i część tych, które usytuowane były na wschód od niej, stanowiły cel ciężkich bombardowań. Na froncie rozpoczęła się zacięta, bezwzględna walka najeźdźców z obrońcami: w „korytarzu gdańskim” (Westerplatte, Gdynia, Hel), w okolicach Mławy i Grudziądza, w Borach Tucholskich, nad górną Wartą oraz na północ i południe od Zagłębia Śląskiego.
Również południe Polski przeżywało momenty dramatyczne. Pod Pszczyną, w okolicach Jordanowa i Chabówki, gdzie mimo odparcia dwóch ataków (zniszczono ok. 50 czołgów niemieckich) dalsza obrona pozycji była niemożliwa.

Granice nie do obrony

Reklama

Inwazja hitlerowska na Polskę i rozpaczliwa obrona jej granic nazbyt dobrze unaoczniły światu, co oznacza w praktyce niemiecka „wojna błyskawiczna”. Zachodnia granica Polski z Pomorzem na północy i Śląskiem na południu stanowiła aż do Karpat ogromny łuk o długości 1800 km. Niemieckie Prusy Wschodnie otaczały Polskę od północy, a utworzony w 1939 r. Protektorat Czech i Moraw oraz podporządkowana Rzeszy Słowacja graniczyły z nią od południa.
Stąd na tak długim froncie, jakakolwiek skuteczna obrona granic, była dla Polski po prostu niemożliwa. Dlatego opracowany polski plan obrony przed agresją niemiecką opierał się na dwóch podstawowych założeniach:
- walczyć na otwartej przestrzeni, wykorzystując ruchliwość kawalerii tak, aby maksymalnie zyskać na czasie;
- następnie po przystąpieniu do wojny zachodnich sojuszników podejmować decyzje wynikające z rozwoju sytuacji.
Plan ten nie opierał się na jasnej koncepcji operacyjnej poza propagandowym „nie oddamy wrogowi nawet jednego guzika od munduru”. W rzeczywistości polegał on na kompromisie pomiędzy ambicjami skutecznej obrony przed wrogiem, dysponującym zdecydowanie większymi i lepiej wyposażonymi siłami, a uzależnieniem wszelkich działań od ofensywy francuskiej, która miała zmusić dowództwo niemieckie do przerzucenia na front zachodni większość swoich sił bojowych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nieskuteczna walka

Według tego planu, główna linia obrony została wyznaczona na linii łączącej Karpaty z Bydgoszczą, wzdłuż biegu Noteci, Warty, z mostami na Wiśle w Toruniu, Płocku i Modlinie. Tylną linię obrony ustawiono na Narwi, Bugu i Biebrzy. Około 1/3 sił została skoncentrowana w „korytarzu pomorskim” lub w jego pobliżu, tzn. w miejscu, gdzie były zagrożone ruchem okrążającym z Prus Wschodnich i frontu zachodniego.
Na południowym odcinku linii obrony założenia faktyczne przewidywały niewielkie ruchy nieprzyjaciela, dlatego tam właśnie punkty oporu rozmieszczono stosunkowo rzadko. Nie doceniono zgrupowania wojsk Hitlera w Słowacji. Jednocześnie siły stanowiące 1/3 wojsk lądowych zostały skoncentrowane w odwodzie na osi centralnej pomiędzy Łodzią i Warszawą pod rozkazami głównodowodzącego marszałka Śmigłego-Rydza. Taka taktyka doskonale sprawdzała się na mapie, natomiast w terenie wszystkie polskie kontruderzenia musiały być skazane na niepowodzenie z powodu braku jednostek zmechanizowanych, jak również na skutek skomasowanych ataków niemieckiego lotnictwa na linie frontowe, kolejowe i drogi.

Pozorny spokój Polaków

Wybuch wojny Polacy przyjęli z niedowierzaniem. „Pośród ludzi nie znać było popłochu. Nastrój wahał się między zaciekawieniem przed tym, co nastąpi i zdziwieniem, że tak właśnie wszystko się zaczęło” pisał w „Śmierci miasta” Władysław Szpilman. Istotnie w pierwszych dniach września w większości polskich miast położonych poza obszarem nadgranicznym życie toczyło się na pozór niezmienionym trybem. Oczywiście, gazety informowały o działaniach wojennych, o atakach bombowych i ich ofiarach, lecz cała groza wojny zdawała się jeszcze nie docierać do świadomości „szarego człowieka”. Pewnego rychłego wkroczenia do walki państw zachodnich, ufającego hasłu „Silni, zwarci, gotowi”. Społeczeństwo nie chciało uwierzyć, że minął czas odbudowy państwa, a nadszedł czas ciężkiej walki. Ze słuchawkami na uszach przyklejeni do aparatów radiowych ludzie z nadzieją wyczekiwali wiadomości z frontu i ze świata, nie dając się zastraszyć szalejącej propagandzie goebbelsowskiej. Przecież w prasie nadal ukazywały się zapowiedzi premier filmowych i teatralnych, ogłoszenia o zapisach do szkół i kursy gotowania na „elektryczności”, reklamy firm i sklepów, drukowano powieści w odcinkach, anonse osób poszukujących pracy itp.
Dzień wybuchu wojny był też ósmym dniem odprawiania codziennie, zarządzonej przez władze kościelne, 9-dniowej nowenny upraszania pomocy Bożej i wyjednania pokoju za pośrednictwem Jasnogórskiei Dziewicy Maryi, Królowej Polski.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie spraw, abym przyjmował Twoją łaskę i czynił moje życie pięknym!

2025-01-16 10:17

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

BP Episkopatu

Przemiana wody w wino była „początkiem znaków” Jezusa na ziemi. Był to cud podtrzymania radości ziemskiej, radości związanej z miłością. Jezus przemienił wodę w wino i kazał sługom roznosić je gościom. Wiara mówi, że w życiu wiecznym, które – mówiąc obrazowo – przypominać będzie też radosną ucztę, już sam Jezus będzie usługiwał zbawionym winem wiecznej radości.

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Jezus rzekł do sług: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi. Potem powiedział do nich: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Ci więc zanieśli. Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
CZYTAJ DALEJ

Lewicowi radni niszczą wieloletnią tradycję. Usunęli metropolitę z kapituły medalu Cracoviae Merenti

2025-01-15 20:34

[ TEMATY ]

Kraków

kapituła medalu

Cracoviae Merenti

lewicowi radni

facebook.com/RadaMiastaKrakowa/

Rada Miasta Krakowa

Rada Miasta Krakowa

Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, ale i jego następcy nie będą już zasiadać w kapitule medalu Cracoviae Merenti, przyznawanego za szczególne zasługi dla Krakowa. Miejsce hierarchy Kościoła zajmie dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. Tak zdecydowali w środę radni miasta.

Odwołania metropolity domagali się przedstawiciele Nowej Lewicy. Przyczynkiem były, jak argumentowali, wypowiedzi i działania abp. Marka Jędraszewskiego. Ale – jak podkreślali – chodzi o wykluczenie funkcji metropolity ze składu kapituły, co oznacza, że także następcy Jędraszewskiego nie będą zasiadać w tym gremium.
CZYTAJ DALEJ

Paulini – od wieków w służbie Kościołowi i Najświętszej Panience

2025-01-16 18:00

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Paulini

Karol Porwich/Niedziela

O pasji szukania Boga i trwania przy Nim, o potrzebie „gorącego ducha pustyni” św. Pawła z Teb w naszych obojętnych na Boga i „zimnych w miłość” czasach przypomina paulińska duchowość.

Dziś paulini „są użyteczni w Kościele”, jak o nich pisał Jan Długosz, zapraszając przed wiekami białych mnichów na krakowską Skałkę, na 4 kontynentach w 17 krajach. 15 stycznia obchodzą święto patronalne, bo wtedy Kościół wspomina św. Pawła z Teb uznawanego za pierwszego w chrześcijaństwie pustelnika. Jego kult trwa w Zakonie Paulinów od samego początku powstania na Węgrzech wspólnoty braci pustelników w XIII w. Od niego też pochodzi nazwa Zakon Świętego Pawła Pierwszego Pustelnika - Ordo Sancti Pauli Primi Eremitae, skrót zakonny: OSPPE
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję