Cnotą pokory pogardzają ludzie propagujący światową, laicką filozofię życia. Dla nich liczy się przede wszystkim przebiegłość, wyniosłość, spryt, pewność siebie, patrzenie na innych z góry. Pokorę uważają za przejaw słabości i naiwności. Są ludzie, którzy wszędzie chcą błyszczeć, być zauważonymi, docenionymi. Często potrafią się narzucać, przedkładać swoje interesy, lansować swoje poglądy, narzucać swoje zdanie, swoje rozwiązania. Mają w pogardzie innych. Nie liczą się z ich zdaniem. Bardzo trudno się z nimi rozmawia, bo są przekonani, że na wszystkim się najlepiej znają, wszystko najlepiej wiedzą i najlepiej potrafią. Nie podejmą się zadania, które nie będzie nagłośnione, z którego nie zbiorą jakiejś korzyści.
Takich ludzi nigdy nie brakowało. Byli widoczni także w czasach Pana Jezusa. Gdy Jezus pewnego razu na uczcie u faryzeusza zauważył, jak ludzie tego pokroju wybierali sobie pierwsze miejsca, skierował do obecnych pouczenie: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca»; i musiałbyś ze wstydem zając ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej» i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników” (Łk 14,8-10).
W pouczeniu tym Jezusowi nie chodziło o podanie zasad dobrego zachowania przy stole ani tym bardziej o przebiegłość dla zdobycia najlepszego miejsca. Chrystus chce podkreślić, że królestwo Boże należy do biednych, małych, pozbawionych wszelkich praw. Po prostu królestwo Boże należy do pokornych. „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11). Jezus potwierdził te wskazania przykładem swego życia. Od początku do końca prezentował się jako „cichy i pokornego serca”.
Co oznacza postawa prawdziwej pokory, w czym się ona wyraża? Gdyby to pytanie postawić chrześcijanom, uzyskalibyśmy wiele różnych odpowiedzi. Mąż mógłby powiedzieć: „Pokora to tyle, co nienarzucanie swojej woli w domu”. Żona może powiedziałaby: „Być pokorną, to nie kłócić się z mężem, ustępować, przyjmować uwagi w milczeniu, z cierpliwością”. Ksiądz może powiedziałby, że bycie pokornym oznacza odrzucanie wygórowanego mniemania o sobie, uznanie się za grzesznika, rozmawianie z każdym, także z człowiekiem najprostszym, najbiedniejszym, niewykształconym. Czy są to odpowiedzi prawdziwe? Z pewnością tak, ale może nie wskazują dokładnie na istotę pokory. Aby odkryć właściwy wymiar pokory, trzeba popatrzeć na słowa i postawę Chrystusa. Powiedział on pewnego razu: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29). Jak szukać pokory u Jezusa, skoro nie miał grzechu. Nigdy nie przyznał się do żadnej pomyłki, bo jej nie popełnił. Nikogo nie prosił o przebaczenie, gdyż miał sumienie jak kryształ. Co Jezus zrobił, żeby być pokornym? Jest to zapisane - Jezus uniżył samego siebie. Całe Jego życie było służbą. Wszędzie zachowywał się jak służący. Najjaskrawiej to pokazał w czasie Ostatniej Wieczerzy, gdy klęknął przed uczniami, by umywać im nogi. W drodze na Golgotę przyjął wszystkie obelgi i znieważania. Poddał się człowiekowi, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci. Dlatego też po śmierci został wywyższony i ustanowiony Panem wszechświata. Na Nim najczytelniej wypełniły się Jego własne słowa: „Kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11).
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu