Reklama

Rozdawajcie miłość, a ona powróci

Najmocniej chyba czuje ucisk w sercu, gdy wchodząc do sali widzi puste łóżko. To uczucie przeżywała wiele razy. Znowu ktoś odszedł, a przecież jeszcze wczoraj trzymała go za rękę. Były plany, marzenia i czuwanie z chorym. Były rozmowy o rodzinie, która na pewno czeka, o znajomych, którzy przecież nie zapomnieli, o dzieciach. Może są zapracowane, ale w końcu przecież odwiedzą schorowaną matkę, umierającego ojca

Niedziela kielecka 35/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pacjenci, pensjonariusze DPS lubili, gdy przychodziła. Codziennie na nią czekali. Spoglądali na drzwi, kiedy się otworzą i pojawi się w nich jej pogodna twarz.
Krystyna Dąbrowska urodziła się w rodzinie katolickiej w Kielcach. Oczywistym jest, że uczęszczała na niedzielną Mszę św., modlitwy, różańce, majówki. Jednak dziś po latach, gdy patrzy w swoją przeszłość, twierdzi, że „tamta wiara” niewiele miała wspólnego z prawdziwą, ze świadectwem, że Jezus Chrystus umarł za ludzi i zmartwychwstał. Msza św. była jedynie rytuałem.
A gdzie w tym był Bóg? Jego spotkała dużo później. Był samotny, opuszczony, sponiewierany, z wyciągniętą ręką czekał na pomoc drugiego człowieka. Od tego czasu już nie straciła Go ze swoich oczu. Żałuje jednak tych wszystkich straconych lat. - Zbyt późno poznałam żywego Boga - mówi. Zbyt późno wzięła Pismo Święte do ręki, wszystko było zbyt późno, dlatego chciała szybko nadrobić stracony czas.

Szukając Jezusa

Reklama

W wieku 48 lat miała odwagę zacząć od nowa. Jednak najpierw musiało przyjść nieszczęście i problemy. Rodzina przeżywała poważny kryzys, a ona zapadła na ciężką chorobę. Cukrzyca - brzmiał wyrok. Wtedy starała się uzyskać odpowiedzi na dręczące ją pytania. Pytała Boga o sens życia, cierpienia, pytała czy tak musi być. Szukała go w kościele i na pielgrzymkach, w cichych modlitwach i podczas spotkań z ludźmi. Eucharystia stała się jej siłą. W maju 1997 r. pierwszy raz w życiu poszła na pielgrzymkowy szlak. Wybrała się do Skarżyska-Kamiennej do Matki Bożej Miłosiernej, w tym samym dniu pojechała do Kałkowa, by pokłonić się Matce Bożej Bolesnej.
Po 20 miesiącach intensywnych modlitw i naprzykrzaniu się Bogu przyszła pomoc. Spotkała ks. Jana Śledzianowskiego, który zaprosił ją na spotkanie Polskiego Związku Kobiet Katolickich. Wspólnota wzmocniła ją, wskazała jej drogę wyjścia z trudnej sytuacji, wspierała modlitwą, poradą, ciepłym słowem i przyjazną atmosferą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Poznała różne światy biedy

Reklama

Z pracą społeczną zetknęła się już pod koniec lat 70., kiedy przeniosła się z rodziną na osiedle Podhale w Kielcach. W pierwszą niedzielę poszła po Mszy św. Przedstawiła się ks. proboszczowi Tadeuszowi Pytlowi, tłumaczyła, że jest nową parafianką i ma dużo wolnego czasu, ponieważ jest na emeryturze i chciałaby pomagać potrzebującym. Może chorym, starszym? Przyznała się, że nie ma praktyki, ale ma otwarte serce. Ksiądz Tadeusz wskazał jej starszą panią, która wymagała codziennej opieki. Miała 88 lat i mieszkała samotnie. Dał jej też adres do patologicznej rodziny, ostrzegając, że tam wytrzyma może jeden dzień. To rodzina alkoholików z marginesu, ale tam są dzieci, trzeba im pomóc, trzeba je nakarmić - opowiadał o trudnej sytuacji.
To był koszmar, ale była u nich codziennie. Pomagała matce alkoholiczce, która nie była w stanie nakarmić dzieci. W tym strasznym czasie uczyła się jak kochać pogubionych ludzi, którzy wybierali pewną śmierć, zapijając się do nieprzytomności. Im też jednak chciała mówić o Bogu. Wyrywała ich z oparów alkoholu. Cieszyła się, gdy matkę udało się przyprowadzić na uroczystości odpustowe do katedry. Pierwszy raz od wielu lat kobieta uklękła w kościele. Niestety alkohol był od niej silniejszy, wkrótce zmarła.
Zupełnie inaczej było u starszej pani. Szybko zostały przyjaciółkami. Schorowana, cierpiąca pani, doceniała każdy gest i pomoc. Codziennie stała w oknie, czekając na Krystynę. Otwierała drzwi i mówiła do niej: „mój aniele”. Niestety, starsza pani szybko zmarła. To doświadczenie „dwóch światów”, ludzi, którzy czekali na pomoc, ale różnie za tę pomoc dziękowali, uświadomił Krystynie, że ludzie, bez względu na swoją sytuację, i świadomość potrzebują i pragną drugiego człowieka.

Nadrabiała stracony czas

„Posypały się pielgrzymki”. W ciągu pięciu miesięcy była na 9 pielgrzymkach krajowych. Mocno przeżywała ten czas. W swoim notatniku zapisywała fragmenty homilii, swoje wrażenia. Najpiękniejsza była prawdopodobnie dziesiąta pielgrzymka do Rzymu z okazji 19. rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II. Znowu modlitwa, zachwyt, wzruszenia, niezapomniane chwile. - Wszystkie te pielgrzymki dały mi tak dużo śladów Chrystusa, że postanowiłam już wówczas powiedzieć sobie: nadszedł czas pomocy osobom chorym, opuszczonym.
Nie miała doświadczenia w tej pracy, liczyła na pomoc Jezusa, który zachęcał: „byłem chory a odwiedziliście mnie”. Przez ponad sześć lat codziennie szła pomagać chorym i potrzebującym. Obawiała się, żeby nie wpaść w jakąś rutynę, żeby nie wywyższać się, nie wpaść w pychę, nie myśleć, że coś potrafi, dlatego każdy dzień zaczynała od modlitwy i Mszy św. Bóg nią kierował.

Leżeli i czekali

Reklama

Potem przyszedł czas na szkolenie wolontariatu. Skończyła kurs i zapisała się jako wolontariuszka na oddział paliatywny Świętokrzyskiego Centrum Onkologicznego w Kielcach oraz do Domu Pomocy Społecznej przy ul. Jagiellońskiej. Na oddziale spotkała ludzi, którzy odchodzili bardzo często w samotności i zapomnieniu. Bez nadziei, bez rodziny, bez ciepłego słowa. Leżeli i czekali. Może na odwiedziny bliskich, może na lepsze wyniki badań, może na iskierkę nadziei. Rozmawiała, trzymała za rękę. Gdy płakali, płakała wraz z nimi. Gdy się uśmiechali i na jej twarzy pojawiał się uśmiech.
Chorzy chcieli, żeby ktoś współodczuwał to, co oni, żeby ktoś zrozumiał ich cierpienie i ból. Ten fizyczny i ten duchowy. Ona to wiedziała. Zawsze rozmawiała o czymś przyjemnym, wesołym, starała się wlewać w ich serce radość i nadzieję. Nie narzucała swoich myśli, zawsze była obok, kroczek za nimi.
Jako wolontariuszka wie, że czasem pytania typu: Jak się czujesz? Czy coś cię boli? - są infantylne. To za mało. - Z chorymi trzeba rozmawiać o nadziei, musimy uczyć się słuchać chorego - mówi.
Dlatego trzymając chorą za rękę, rozmawiała np. o tym, na jaki kolor zechce ona pomalować sobie pokój jak wyjdzie ze szpitala. Wtedy widziała w jej oczach iskierkę radości. Często wracając następnego dnia, słyszała: - Zmieniłam wszystko, jak wyjdę ze szpitala, nie pomaluję pokoju na niebiesko, tylko na różowo.
Delikatnie mówiła im o Bogu i sensie cierpienia, stała się powiernikiem ich największych tajemnic. Często wiedziała o cierpiącym więcej niż członkowie rodzin. Zdarzało się jej usłyszeć: - Żyję dwadzieścia kilka lat bez ślubu, chciałabym odejść z czystym sumieniem na tamten świat, chcę się wyspowiadać i zawrzeć sakrament małżeństwa. Trzeba było pomóc. Przyprowadzała księdza. To były niezwykłe ceremonie zaślubin.

Krystyna się za mnie modli

W jej pamięci na zawsze zostanie jej podopieczna, młoda 37-letnia piękna kobieta. Miała męża, dwie córki. Choroba przyszła nagle. Była dla niej ciosem. Załamała się, zamknęła się w sobie. Chciała odciąć się od świata. Nie rozmawiała z lekarzami ani z personelem, nie odpowiadała na żadne pytania. Gdy pani Krystyna przyszła na oddział, ordynator wskazał jej chorą. - Niech pani do niej idzie, ale traci pani czas. Nie zrezygnowała, mimo że czuła dzielący je mur. W czwartym dniu chora, widząc znowu Krystynę, zaczęła płakać. Szlochała przez pół godziny, w końcu rzuciła się jej na szyję i mocno przycisnęła do siebie. - Krysiu, czy możesz być moją przybraną siostrą? - zapytała. To byłby dla mnie zaszczyt - wyznała. Chora zaczęła opowiadać o sobie. Krystyna siedziała u niej godzinami, czas mijał, a ona wciąż mówiła i mówiła.
Kobieta wiedziała, że odchodzi, że zostało jej mało czasu, martwiła się o dzieci i męża. Rozmowy z Krystyną dawały jej nadzieję. Poczuła się lepiej, pojechała do domu, po sześciu miesiącach wstała z łóżka. W tym czasie Krystyna wybrała się na pielgrzymkę z Wiślicy do Częstochowy. Obiecała chorej modlitwę.
Gdy pielgrzymi wyruszyli z Wiślicy, chora dostała krwotoku i wróciła do szpitala. Krystyna odebrała telefon: - Umarła dwie godziny temu, do końca się uśmiechała, wciąż powtarzała: „Krystyna się za mnie modli”.
W 2001 r. w Światowym Roku Wolontariatu Centrum Wolontariatu oraz Stały Koordynator Narodów Zjednoczonych w Polsce i władze miasta dostrzegły jej bezinteresowną troskę o człowieka - Krystyna Dąbrowska została laureatką konkursu „Wolontariat - nowe spojrzenie na pracę społeczną”.

Projekt Margaretka

- Jeśli ktoś nie odwiedza chorych w szpitalu chociaż od czasu do czasu, jeśli nie pomaga drugiemu człowiekowi, nie wie, po co żyje - mówi twardo. W szpitalu jest tyle osób leżących. Samotnych i tęskniących za drugim. Namawiam wszystkich: rozdawajcie miłość, a ta miłość wróci do was - apeluje.
Bóg znowu otwiera przed nią nowe horyzonty. Czeka na dzieci, które wrócą wkrótce z Anglii, aby wybudować pensjonat w Górach Świętokrzyskich dla dotkniętych chorobami cywilizacyjnymi. Tam ludzie z cukrzycą, z nadwagą, z problemami krążenia krwi znajdą ulgę w cierpieniu fizycznym i psychicznym. Lecznica nazywać się będzie Margaretka Świętokrzyska. Jej pragnieniem jest przekazać dzieciom swoje doświadczenie i ciepło, jakim mają otaczać każdego pensjonariusza. Chce, aby nauczyły się zawsze dawać więcej niż brać. - Bo Pan radosnego dawcę miłuje. I w hojności prześciga nas zawsze - podkreśla. - Jeżeli Opatrzność nam pozwoli, to wkrótce rozpoczniemy budowę - mówi, prosząc wszystkich o modlitwę w tej intencji.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z wysokości krzyża Jezus zwrócił się do każdego i każdej z nas

2025-09-11 12:46

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Człowiek może odwrócić się od Boga, ale Bóg nigdy nie odwróci się od człowieka. Jego miłość do nas nigdy nie ustaje. Jest wierna i wytrwała. Bóg szuka człowieka, aż go odnajdzie i wy dobędzie z ciemności i brudu, ze śmiertelnej pułapki.

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”. Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca».
CZYTAJ DALEJ

Papież zachęca biskupów do ofiarnej służby ludowi

2025-09-11 11:36

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

„Dar, który otrzymaliście, nie jest dla was samych, ale służy sprawie Ewangelii” powiedział papież Leon XIV do biskupów wyświęconych w ciągu ostatniego roku, których spotkał w Nowej Auli Synodalnej.

Biskupi to słudzy wiary, wyjaśnia papież, i słudzy wiary ludu, „coś, co ma związek z naszą tożsamością”, a nie „sposób pełnienia roli”. Ponieważ „od tych, których Jezus powołuje na uczniów i głosicieli Ewangelii, a zwłaszcza od Dwunastu, wymaga się wewnętrznej wolności, ubóstwa ducha i gotowości do służby, która rodzi się z miłości, aby urzeczywistnić ten wybór Jezusa, który stał się ubogim, aby nas ubogacić”.
CZYTAJ DALEJ

Portugalia: Biskupi z byłych kolonii krytycznie o emigracji

2025-09-11 18:10

[ TEMATY ]

emigracja

biskupi

z byłych kolonii

flickr.com/episkopatnews

Masowe wyjazdy na emigrację zarobkową z byłych portugalskich kolonii w Afryce, Azji i Ameryce Południowej osłabiają te kraje, uważają biskupi zebrani w Portugalii na XVI spotkaniu biskupów państw luzofońskich (języka portugalskiego). Odbywa się ono w Lizbonie i Fatimie z udziałem przedstawicieli władz Kościołów Portugalii, Brazylii, Angoli, Republiki Zielonego Przylądka, Gwinei Bissau, Mozambiku, Timoru Wschodniego oraz Wysp Zielonego Przylądka i Książęcej.

Podczas trwającego do soboty wydarzenia biskupi wskazali na fakt, że nasilająca się w ostatnich latach emigracja zarobkowa z tych krajów, głównie do Europy, prowadzi do ograniczenia rozwoju lokalnych wspólnot poprzez brak rąk do pracy. Uczestniczący w portugalskim spotkaniu biskup Ildo Fortes, ordynariusz diecezji Mindelo, w Republice Zielonego Przylądka, podkreślił znaczenie tego wydarzenia, jako ważnego forum umożlwiającego przedstawienie zalet oraz wad masowej emigracji z państw rozwijających się. Dodał, że w przypadku Republiki Zielonego Przylądka, z której liczni młodzi emigrują do Portugalii i innych państw Unii Europejskiej, daje się zauważyć osłabianie jego ojczyzny z powodu wyjazdów za chlebem młodych obywateli tego kraju. - Emigracja osłabia społeczeństwo Republiki Zielonego Przylądka, które traci siłę roboczą, głównie w sektorze turystyki oraz w budownictwie - powiedział afrykański hierarcha, wyrażając nadzieję na zahamowanie niekorzystnego, jak podkreślił, zjawiska.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję