Marta Pietkiewicz: - Jak aktualnie wygląda nauka katechezy i etyki w dolnośląskich szkołach?
Ks. Roman Drozd: - Jeśli chodzi o obowiązek nauki religii w przedszkolach i szkołach publicznych zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 14 kwietnia 1992 r. sprawa ta rozwiązana jest następująco - każdy uczeń ma do wyboru trzy możliwości: albo wybiera religię, albo wybiera etykę, albo „nic” nie wybiera. Nie jest to korzystne rozwiązanie. Dlaczego? Właśnie to „nic” powoduje, że jest pewna grupa uczniów, która uważa, że lepiej ten czas spędzić w inny sposób niż na lekcji religii czy etyki. Najkorzystniejszym rozwiązaniem, za którym opowiada się Episkopat Polski, zwłaszcza przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Wychowania, abp Kazimierz Nycz, jest rozwiązanie alternatywne - albo religia albo etyka. Przy czym religia przeznaczona jest dla uczniów wierzących. Natomiast dla uczniów nieidentyfikujących się z żadnym kościołem ani związkiem wyznaniowym jest etyka. Na razie jednak w dalszym ciągu obowiązuje możliwość potrójnego wyboru.
- Czy jest szansa, aby to się zmieniło?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Ze strony Kościoła nie ma problemu. Chcemy takiego rozwiązania i o ile wiem, np. w Niemczech, ta sprawa jest rozwiązana. Dla uczniów wierzących, związanych z Kościołem jest religia, zaś dla niewierzących etyka albo religioznawstwo. Ale trzeba jeszcze na jedną sprawę zwrócić uwagę. Chętnych do nauki etyki nie ma wielu. Według mojego rozeznania jest to od kilku do kilkunastu osób na całą szkołę liczącą 400, a czasem 600 i więcej uczniów. O nieco większych liczbach można mówić w niektórych szkołach ponadgimnazjalnych. Nie ma zbyt wielu uczniów zainteresowanych tym przedmiotem, a także - a może przede wszystkim - nie ma jak dotąd wystarczającej liczby przygotowanych nauczycieli do prowadzenia zajęć z etyki. Wprawdzie pani minister w ubiegłym roku szkolnym zapowiadała, że w tym rok szkolnym 2008/2009 ten przedmiot będzie wprowadzony do wszystkich szkół, ale, jak pokazuje życie, tak nie jest. Brak więc rozwiązań systemowych, które zastępuje się, nic nie wnoszącymi do sprawy dyskusjami. Spójrzmy jeszcze na wykształcenie nauczycieli religii. Od czasu, kiedy nauka religii powróciła do szkoły (1990 r.), wykształciliśmy wystarczającą liczbę katechetów, dzięki którym nauczanie religii na wszystkich etapach kształcenia odbywa się w wymiarze dwóch godzin tygodniowo. Zdecydowana większość katechetów ma magisterium z teologii, sporo licencjat, który w Kościele jest wyższym stopniem od magisterium, a niektórzy doktorat. Tylko nieliczni katecheci - najczęściej bliscy emerytury - legitymują się ukończeniem kolegium katechetycznego. Wszyscy natomiast posiadają przygotowanie pedagogiczne, a zdecydowana większość awans zawodowy na nauczyciela mianowanego lub dyplomowanego, czyli są w pełni nauczycielami samodzielnymi, tak, jak wymaga tego prawo edukacyjne. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że w tym roku obserwuje się w środkach masowego przekazu wzmożoną nagonkę na naukę religii w szkołach. Próbuje się wmówić społeczeństwu coraz bardziej obniżającą się frekwencję na lekcjach religii, odchodzenie nauczycieli religii, podkreślając przy tym coraz większe zainteresowanie etyką i religioznawstwem w szkole. W jednej z wrocławskich gazet znalazłem niedawno artykuł, w którym autor pisze, że są szkoły, gdzie frekwencja na religii spadła do 50% w stosunku do roku ubiegłego. Jest to zwykle manipulowanie danymi, i nie wiem, skąd ten dziennikarz wziął takie liczby. Być może w jakiejś klasie tak jest, ale nie jest to reprezentatywne ani dla szkół w archidiecezji wrocławskiej ani dla diecezji w Polsce. Nie można z jakiegoś jednostkowego zjawiska wnioskować o całości. Dlatego prosiłbym panów redaktorów, jeśli chcą na te tematy pisać, niech nie próbują udowadniać na siłę z góry założonej tezy.
- Jakie powinno być wykształcenie nauczycieli etyki?
- Muszą to być nauczyciele z wykształceniem wyższym z zakresu tego przedmiotu z przygotowaniem pedagogicznym lub mieć ukończone kolegium - tak formułuje to „Karta Nauczyciela”, kiedy określa kwalifikacje. Katecheci te wymogi spełniają. W tej chwili jest nie do pomyślenia, żeby ktoś był zatrudniony, żeby otrzymał od biskupa diecezji skierowanie do szkoły bez odpowiednich kwalifikacji. Tego samego oczekuje się od nauczycieli etyki. To nie może być osoba jedynie przyuczona do prowadzenia zajęć z etyki.
- Powiedział Ksiądz, że mamy dobrze wykwalifikowanych katechetów. Czy nie mogliby uczyć także etyki?
Reklama
- To jest akurat temat kontrowersyjny, o którym ostatnio głośno. Postawmy sprawę jasno. Rola katechety w szkole jest ściśle określona. Katecheta jest osobą powołaną do posługi słowa Bożego w szkole i posiada mandat wspólnoty kościelnej wyrażony przez biskupa diecezjalnego w misji kanonicznej. Będąc świadkiem wiary i Ewangelii w szkole winien towarzyszyć dziecku w jego drodze do wiary dojrzałej. Nauczanie religii i etyki mają zupełnie różne podstawy metodologiczne. Na religii w przekazie prawdy katecheta odwołuje się do Pisma Świętego i Objawienia tam zawartego oraz do rozumu - są to dwie drogi poznawania rzeczywistości religijnej, nadprzyrodzonej. A jeśli chodzi o etykę, nauczyciel będzie odwoływał się wyłącznie do rozumu. Przy tym założeniu widać jasno, że ten sam nauczyciel ucząc religii i np. ucząc o normach moralnych, będzie odwoływał się autorytetu Boga, do Objawienia: „masz się tak a tak zachowywać, bo Pan Bóg tego od ciebie oczekuje. Natomiast ucząc etyki powie: „są takie a takie poglądy filozofów na tę kwestię, wybierz sobie tę, która najbardziej ci odpowiada”. Jeszcze inną sprawą jest identyfikacja przez ucznia katechetów w szkole jako nauczycieli religii. Osobiście uważam to za bardzo ważne! Proszę zobaczyć jeśli ten sam katecheta uczy religii i etyki, to w świadomości ucznia - a zdaje się, że również w świadomości niektórych rodziców - zacznie zacierać się różnica między lekcją religii a etyką. Jedni i drudzy zaczną budować sobie świadomość, że między nauką religii a etyką świecką nie ma żadnej różnicy. Stąd wybór jest sprawą obojętną. Jest jeszcze jedna racja. W rozporządzeniu MEN mamy zapis, że katecheta nie może być wychowawcą. Osobiście uważam, że jest to krzywda wyrządzona nauczycielom religii, którzy - podobnie jak nauczyciele przedmiotów świeckich - mają pełne kwalifikacje i są członkami rady pedagogicznej. Trudno nie doszukiwać się tu rozwiązań o charakterze ideologicznym. Osoby nieprzyjazne nauczaniu religii w szkole stoją na stanowisku, że jeżeli katecheta będzie wychowawcą klasy, to będzie rozwijał u uczniów katolicki sposób myślenia i zachowania. Czy jednak ci nauczyciele, którzy wyznają inny światopogląd, a są wychowawcami klasy, nie robią tego samego? Przecież żaden człowiek nie jest w 100% neutralny światopoglądowo. Takie argumenty są więc absurdalne. Chyba przed dwoma laty na pierwszych stronach wrocławskich gazet wybito wielką czcionką, że katecheta jest wychowawcą klasy. Poczytano mu to za wielkie zło, gdyż siłą faktu będzie przecież wychowywał dzieci w duchu katolickim. Teraz trzeba się liczyć z tym, że o ile katecheta byłby nauczycielem etyki, to prędzej czy później zostanie oskarżony, że najpewniej uczy etyki według zasad katolickich. Takie głosy już zaczynają być słyszalne.
- Jak w tym świetle rozumieć choćby kwestię, że ks. prof. Waldemar Irek, rektor PWT, był kierownikiem katedry filozofii na PWr? Obecnie kierownikiem tej katedry jest również duchowny - ks. prof. Machnacz.
- Uczelnia wyższa to zupełnie inna kwestia, gdyż studenci są ludźmi już o względnie ukształtowanym światopoglądzie. Potrafią wartościować swoje przekonania także religijne w większym lub mniejszym stopniu. Kiedy zaś rozmawiamy o niższych stopniach edukacji - szkoła podstawowa, gimnazjum, szkoły ponadgimnazjalne - mamy do czynienia z uczniem w rozwoju, jeszcze o nieukształtowanych poglądach, także religijnych. Dla formacji światopoglądowej na niższych etapach edukacji, obok osobistego zaangażowania ucznia, jest istotne współdziałanie środowisk wychowawczych. Środowiskami towarzyszącymi w tym rozwoju - każde w swoim zakresie - jest dom rodzinny, szkoła i parafia. Dlatego - jak sądzę - są to rzeczy nieporównywalne.
- Czy katecheci mogą uczyć innych przedmiotów?
- Ależ oni uczą innych przedmiotów, mamy przecież tzw. dwuprzedmiotowców. Istota problemu tkwi w tym, aby te przedmioty nie były sprzeczne światopoglądowo. Są również dyrektorami i wicedyrektorami szkół. Chociaż muszę wyznać, że nie zawsze to dla katechezy wychodzi na korzyść. Najczęściej ci dwuprzedmiotowcy lub dyrektorzy chętniej identyfikują się z nauczycielami świeckich przedmiotów i obowiązkami w szkole niż z katechezą. Należy jednak pamiętać, że katecheta choć jest nauczycielem i wychowawcą, to przede wszystkich jest jednak świadkiem wiary. A jego funkcja ewangelizacyjna jest zawsze pierwsza przed wszystkimi innymi.
Ks. Krzysztof Borecki, wicerektor MWSD we Wrocławiu
W polskiej szkole od lat uczniowie, którzy nie uczestniczą w lekcjach katechezy, mają obowiązek uczęszczać na lekcje etyki. Etyka stanowi dział filozofii zajmujący się badaniem moralności i tworzeniem systemów myślowych, z których można wyprowadzać zasady moralne. Jednak etyki nie należy mylić z moralnością. Etyka nie ogranicza się do nakazów „to czyń a tamtego unikaj”. Pozwala ona stworzyć własny system myślenia zgodny z naturą ludzką, co jest dobre a co jest złe. Jako wnikliwi obserwatorzy życia, widzimy wiele błędów, które młody człowiek popełnia, bazując tylko na swoich osobistych odczuciach - bo mi się wydaję. Chyba każdy katecheta się z tym zgodzi, że nie można uczyć religii zapominając o etyce. Obie te dyscypliny do siebie wzajemnie prowadzą. Chcąc zrozumieć Ewangelię Chrystusa, człowiek musi korzystać z tego, co mu podpowiada doświadczenie i rozum. Katecheta, mając odpowiednie przygotowanie, może ukazać naturalne dążenie człowieka do dobra, prawdy, piękna i jak na to nakładają się treści Ewangelii. Umiejętna rozmowa o tym, co jest dobrem a co złem, bynajmniej nie oddala nas od Boga, ale otwiera człowieka na Jego tajemnicę. Bez wątpienia etyka prowadzona z pomocą katechety pozwoli poukładać młodym ludziom ich myślenie o tym, co warto, a czego nie warto w życiu czynić. O swoich czynach zgodnych z sumieniem pomoże myśleć spokojnie, a jeżeli pobudzi do zastanowienia i rozmów, to tym bardziej warto, by katecheta miał w nauczaniu etyki swoje miejsce.