Reklama

Tu zdarzył się cud

Mimo wielu historycznych zawirowań pamięć o bohaterach sierpnia 1920 r. przetrwała. Jest już tradycją, że co roku 15 sierpnia przy mogiłach poległych w Ossowie zbierają się wierni, aby modlitwą podziękować za cud... cud zwycięstwa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Odradzająca się młoda II Rzeczpospolita 88 lat temu musiała stawić czoło nacierającej ze Wschodu Armii Czerwonej.10 sierpnia linia frontu znalazła się na wysokości Wyszkowa i Siedlec. Do tej chwili bolszewicy odnosili same zwycięstwa i zdawało się, że nic ich nie powstrzyma. Powodzeniu militarnemu armii towarzyszyły także sukcesy polityczne na arenie międzynarodowej.
Równolegle do działań wojskowych odbywał się w Piotrogrodzie i Moskwie II Kongres Kominternu (zakończony 10 sierpnia). Delegaci rozjechali się w przekonaniu o rychłym upadku Warszawy i połączeniu Armii Czerwonej z planowaną rewolucją komunistyczną w Niemczech. Na wieść o sowieckich podbojach robotnicy w Anglii, Francji, Czechosłowacji i Niemczech rozpoczęli strajki. Wierzyli, że w Rosji zrodziła się prawdziwa władza robotnicza, która będzie teraz realizować ideę sprawiedliwości społecznej. Moskwa była przekonana, że niebawem czerwona fala zaleje cały kontynent.
Idąc za ciosem dowódca sił bolszewickich wydał 10 sierpnia rozkaz do opanowania Warszawy. Chciał on sforsować Wisłę na północ od miasta, odciąć zaopatrzenie z Gdańska, a następnie uderzyć na stolicę od północy i zachodu.
Początkowo sowieckie siły odniosły sukces, zajmując m.in. Radzymin. Sytuacja odmieniała się w następnych dniach. Polacy zaczęli powracać na utracone pozycje. W dniach 14 i 15 sierpnia szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na naszą korzyść.

Cud w Ossowie

Ciężkie walki toczyły się w Ossowie, niewielkiej wsi koło Wołomina. Pole bitwy znajdowało się przy drodze tzw. przyfrontowej, biegnącej pomiędzy I i II linią obrony Warszawy.
Polacy mężnie stawiali opór. 14 sierpnia przy drodze w Ossowie zginął legendarny kapelan Wojska Polskiego ks. Ignacy Skorupka, który w stule i z krzyżem w ręku przewodził atakującym oddziałom. - To właśnie tu zaczął się nasz Cud nad Wisłą. Od zwycięskiej bitwy zaczęła się sowiecka klęska - wyjaśnia ks. prałat Jan Andrzejewski, proboszcz z pobliskiej Kobyłki.
Współcześni historycy uważają wydarzenia z sierpnia 1920 r.za jedną z najważniejszych bitew w historii świata. Bitwa Warszawska, nazwana często Cudem nad Wisłą, jest 18. bitwą decydującą o losach świata. Zwycięstwo Polaków nad Armią Czerwoną i zatrzymanie jej na linii Wisły nie tylko spowodowało, że nie zajęto Warszawy, ale uratowało Europę przed zalewem komunizmu.
Wojskowy cmentarz polskich bohaterów w Ossowie bardzo szybko zaczął być otaczany czcią okolicznych mieszkańców. A w każdą kolejną rocznicę Cudu nad Wisłą tereny wokół mogił były miejscem uroczystości państwowo-kościelnych. - Istnieje wiele fotografii oraz artykułów prasowych z okresu II Rzeczpospolitej. Świadczy to o wielkiej randze uroczystości w Ossowie - mówi ks. Andrzejewski.

Wymazywanie z pamięci

Sytuacja zupełnie zmieniła się po II wojnie światowej. Dla komunistycznej władzy Cud nad Wisłą okazał się bardzo niewygodnym wydarzeniem historycznym. Nijak nie pasował do rozpowszechnianej idei bratnich narodów. Dlatego też postanowiono, że Polacy powinni zapomnieć o zwycięskiej Bitwie Warszawskiej, jak i o mogiłach żołnierzy, którzy oddali swe życie za Ojczyznę.
Jednym z celowych zabiegów było urządzenie na cmentarzu poligonu wojskowego, na którym obowiązywał bezwzględny zakaz wstępu. Władze myślały, że tym samym Ossów zostanie zapomniany. - Ich plan jednak był skazany na niepowodzenie. Pamięć o cmentarzu przetrwała wśród okolicznej ludności - mówi ks. Andrzejewski.
W 1969 r. o przywrócenie temu miejscu należytej czci zaczął się starać ówczesny proboszcz z Kobyłki ks. prał. Kazimierz Konowrocki. Przy pomocy parafian wyremontował zniszczoną kaplicę, uporządkował cmentarz. Mimo wielu trudności przez lata ks. Konowrocki zdołał zarazić wiele osób miłością do tego miejsca. - Wychowanie patriotyczne wyniosłem z domu. Poza tym w Kobyłce zawsze mieliśmy szczęście do dobrych księży. Potrafili zaszczepić w nas iskrę miłości do Ojczyzny - mówi Konrad Rytel, który od kilkudziesięciu lat opiekuje się cmentarzem bohaterów 1920 r.

Manewry wojskowe na Mszy św.

Konrad Rytel wspomina, kiedy w latach 60. jako kilkunastoletni chłopak, wspólnie z kolegami z okolic Kobyłki chodzili nocą na cmentarz, aby poustawiać chociaż skromne brzozowe krzyże. Podobnie było ze sprzątaniem terenu. - Też musieliśmy uważać, by nas nikt nie złapał. To była taka nasza mała partyzantka. Jednak zawsze uważaliśmy, że robimy tylko to, co do nas należało - mówi Rytel.
Młodzi chłopcy oraz księża krok po kroku przywracali dawną świetność żołnierskich mogił. Tym samym kolejny raz odbijali Ossów z rąk nieprzyjaciela. Coraz więcej mówiło się o cmentarzu, a władze sporadycznie zaczęły zezwalać na modlitwę w tym miejscu. - Pamiętam, że pierwsza Msza św. odbyła się tu w 1978 r. Wówczas na rzece nie było żadnego mostu. Biskupa trzeba było więc przewieźć furmanką. A podczas Eucharystii zorganizowano manewry wojskowe. W lesie było słuchać strzały. W ten sposób chcieli nas wystraszyć - wspomina Rytel.
Pomimo wszelkich utrudnień i zawiłej historii, Ossów miał zawsze szczęście do dobrych gospodarzy. Ks. Andrzejewski, który od 1997 r. jest proboszczem w Kobyłce, podjął wiele inicjatyw. Budowa pomnika ks. Ignacego Skorupki, popiersie Jana Pawła II oraz pomnik gen. Hallera - to w dużej mierze właśnie zasługa obecnego Proboszcza.
Kolejnym gospodarzem w latach 90. okazał się Konrad Rytel, który przez osiem lat piastował urząd starosty powiatu wołomińskiego. Wówczas udało się zbudować most na rzece, drogę z prawdziwego zdarzenia i uporządkować teren. - Przecież jesteśmy im to winni. Oni oddali życie za Ojczyznę. A my co możemy dla nich zrobić? Pamiętać i opiekować się ich mogiłami - mówi Rytel. Według niego to właśnie w Ossowie jest jedyny cmentarz wojskowy z 1920 r., który został utworzony na polu bitwy. - Wprawdzie żołnierze wojny polsko-bolszewickiej byli chowani na publicznych cmentarzach, tak jak np. w Radzyminie czy Kobyłce, ale wojskowy cmentarz z tego okresu jest tylko jeden - podkreśla.

Kolejny cud nad Wisłą

Ossów z biegiem lat powraca na historyczną mapę Polski. - To jest kolejny cud nad Wisłą, że pomimo tych wszystkich PRL-owskich starań, represji i szykan udało się utrzymać ten cmentarz dla przyszłych pokoleń - podkreśla Rytel.
Wojskowa nekropolia w Ossowie jest coraz bardziej znana. A wraz z nią słynna na cały kraj staje się mała wieś. Po 1989 r. udało się rozbudować cmentarną kaplicę (sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej), uporządkować teren z alejkami stacji krzyżowej. A od kilku lat w niewielkim budynku, obok szkoły podstawowej, można obejrzeć kilkunastometrową makietę - panoramę Bitwy Warszawskiej.
W zeszłym roku były ordynariusz warszawsko-praski abp Sławoj Leszek Głódź erygował w Ossowie parafię. Natomiast wiosną powołał na stanowisko proboszcza ks. Dariusza Skwarskiego. - Parafia jest bardzo mała. Liczy niespełna tysiąc osób. Jednak cieszę się, że zostałem jej proboszczem. To miejsce jest dla mnie szczególne - mówi.
Główne uroczystości upamiętniające rocznicę Cudu nad Wisłą odbywają się zawsze 15 sierpnia. - Dzień ten jest świętem oraz hołdem wdzięczności wobec wszystkich, którzy życie oddali za Ojczyznę - podkreśla ks. Andrzejewski. Przychodzą tu starsi i młodsi, Polacy i goście z zagranicy. Jest ich coraz więcej. Pamięć o Cudzie nadal żyje, mimo że od Bitwy Warszawskiej minęło już 88 lat.
Od kilkunastu lat jest jeszcze jedna karta w kalendarzu związana z Ossowem - wrześniowy zlot młodzieży diecezji warszawsko-praskiej. - Proszę spojrzeć na te wojskowe mogiły. Tu zostali pochowani 16-, 17-letni chłopcy. Zginęli w imię wyższych wartości. I tych wartości trzeba uczyć również współczesne pokolenia młodych ludzi - mówi ks. Skwarski. Dlatego też - jego zdaniem - Ossów jest doskonałym miejscem do wychowywania i edukacji młodzieży

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Camillo Ruini: Musimy zwrócić Kościół katolikom

2025-05-01 09:26

[ TEMATY ]

konklawe

kard. Camillo Ruini

Włodzimierz Rędzioch

Kard. Camillo Ruini - zdjęcie z kwietnia 2025 r.

Kard. Camillo Ruini - zdjęcie z kwietnia 2025 r.

Kard. Camillo Ruini skończył niedawno 94 lata. Pomimo podeszłego wieku i problemów z poruszaniem się pozostaje uważnym obserwatorem życia Kościoła i sytuacji we Włoszech i na świecie.

Przez wiele lat ten najbliższy współpracownik Jana Pawła II był jedną z najbardziej wpływowych osobistości w Kościele we Włoszech. 1 lipca 1991 r. Jan Paweł II mianował go swoim wikariuszem dla diecezji rzymskiej oraz archiprezbiterem Bazyliki św. Jana na Lateranie - funkcje te pełnił do 2008 r. Od 1986 r. był sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Włoch, a w 1991 r. został jej przewodniczącym – był nim aż do marca 2007 r. Przez wiele lat przewodniczył też projektowi kulturalnemu Konferencji Episkopatu. Jako wikariusz Rzymu był jednym z głównych organizatorów Roku Jubileuszowego 2000.
CZYTAJ DALEJ

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ

Zakończyła się peregrynacja Obrazu Matki Bożej w archidiecezji częstochowskiej

Podczas tej peregrynacji obraz Maryi opuścił swój dom i dotarł do wielu ludzi i miejsc, być może nawet do ludzi i miejsc, w których Bóg został zapomniany, a nawet odrzucony – powiedział abp Antonio Guido Filipazzi, Nuncjusz Apostolski w Polsce, który 2 maja przewodniczył na Jasnej Górze Mszy św. dziękczynnej za peregrynację Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w archidiecezji częstochowskiej.

Mszę św. poprzedziły nieszpory w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie i procesja z Wizerunkiem Nawiedzenia na Jasną Górę. Modlitwie nieszporów i procesji przewodniczył abp Antonio Guido Filipazzi, Nuncjusz Apostolski w Polsce w asyście abp. Tadeusza Wojdy, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski oraz abp. Wacława Depo, metropolity częstochowskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję