Ks. Waldemar Kulbat: - Propagowanie ateizmu przez jego zwolenników nie jest niczym nowym. W ostatnim czasie niektórzy uczeni sięgają po argumenty z dziedziny biologii czy fizyki. Czy u źródeł tego nieporozumienia nie znajduje się brak właściwej metodologii lub też rozróżnienia między przedmiotami nauki, filozofii i teologii? A może chodzi tu o rodzaj ekstrapolacji - wypowiadanie się autorytatywnie na terenie zupełnie innej dziedziny?
Reklama
Ks. dr Grzegorz Bugajak: - Ateizm jest światopoglądem (czy ideologią) i jak każdy światopogląd jest oporny na wszelkie dowodzenie, czy to mające uzasadnić jego słuszność, czy też go obalić. U jego źródeł leżą bowiem subiektywne przekonania, zrodzone np. w procesie wychowania, bądź na skutek silnych, osobistych przeżyć - i dlatego są one nierzadko zabarwione emocjonalnie. Wielu ludzi próbuje racjonalizować swój światopogląd, tj. znaleźć argumenty, które miałyby go jakoś uzasadniać, np. przez odwołanie się do odkryć nauki. Uzasadnienia takie pozostają jednak subiektywną interpretacją naukowych odkryć.
Podam przykład. Wiemy dziś, że żyjemy na przeciętnej planecie, w przeciętnym (przypuszczalnie) układzie słonecznym, na skraju przeciętnej galaktyki, w przeciętnej gromadzie galaktyk. Czy z tego wynika, że nie możemy uważać się już dłużej za „koronę stworzenia”, a Stwórca z pewnością nie interesuje się takim zaściankiem kosmosu? Są tacy, dla których odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, ale jest i cała rzesza ludzi wykształconych, dla których świadomość naszego fizycznie marginalnego miejsca we Wszechświecie niczego nie zmienia w ich przekonaniach religijnych. Widzimy więc, że próba uzasadnienia jakiegoś światopoglądu pozostaje sprawą indywidualnego wyboru; nie istnieje logiczny dowód ateizmu, ani logiczny dowód jego zaprzeczenia.
- Wbrew wielu fałszywym stereotypom papieska wizja dialogu ze współczesną nauką (zawarta m.in. w przesłaniu Jana Pawła II z X 1996 r. do Papieskiej Akademii Nauk) potwierdza otwartość chrześcijaństwa na osiągnięcia współczesnej nauki - także ewolucyjną wizję rzeczywistości. Jednak fundamentaliści ateistyczni w imię swoich ideologicznych założeń odrzucają możliwość dialogu - rezygnując przy tym z możliwości poszerzenia swoich scjentystycznych, jednostronnych ujęć o aspekty filozoficzne i teologiczne. Po prawie 200 latach rozsypała się wizja mechanistycznego kosmosu, w której wg Laplace`a Bóg miał być „zbędną hipotezą”. Najnowsze odkrycia pokazały harmonię równań matematycznych, opisującą „antropiczny” kosmos, w którym zaistnienie życia i ludzkiej świadomości jest ze względu na konieczność współgrania niezliczonej ilości czynników czymś wprost nieprawdopodobnym. Czy ten przeniknięty myślą kosmos wskazuje na inteligencję Stwórcy?
- Przeciwnikami dialogu, do którego wzywał Jan Paweł II i szermierzami w walce z wyimaginowanym przeciwnikiem są fundamentaliści z obu stron. I choć ich poglądy są krańcowo przeciwstawne, to u podstaw tych poglądów leży ten sam błąd: przekonanie, że teorie naukowe i poglądy religijne (teologiczne) muszą być ze sobą sprzeczne. Dokładniej: że jeśli wydaje mi się, że jakaś teza nauki jest sprzeczna z religią, to któraś ze stron musi się mylić. Tertium non datur. Tymczasem zachęta do dialogu jest zachętą do bliższego przyjrzenia owemu „wydaje mi się” i do próby zharmonizowania naukowej wiedzy (po oczyszczeniu jej z ewentualnych ideologicznych interpretacji) z przekonaniami religijnymi (po rezygnacji ze źle pojętego fundamentalizmu po tej stronie dialogu).
„Antropiczność” kosmosu to rzeczywiście fascynujące zagadnienie. Istnieją w nauce próby wyjaśnienia dlaczego wszechświat cechuje dokładnie taki zestaw pewnych parametrów, „wybrany” z nieskończonego zbioru możliwości, który umożliwił w konsekwencji powstanie świadomych istot, prowadzących dysputy nad „antropicznymi koincydencjami” w świecie. Trzeba przyznać, że próby te są dziś dość karkołomne. Niemniej należy pamiętać, że antropiczność świata to przede wszystkim zagadnienie badawcze dla nauki, a nie argument na rzecz przekonań religijnych. To zagadnienie zostanie przypuszczalnie, prędzej czy później, wyjaśnione naukowo. Z drugiej strony, żadne badania naukowe nie odpowiedzą na słynne pytanie Leibniza „Dlaczego raczej istnieje coś niż nic?”. Czy odpowiedź na to pytanie, wskazująca na Stwórcę, jest lepsza od odpowiedzi ateistycznych - to już kwestia indywidualnego wyboru światopoglądowego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu