Refleksja babci
Reklama
Poznaliśmy się, kiedy miałam 20 lat. Dostałam nakaz pracy w kancelarii jednostki wojskowej. Mój ojciec przestrzegał mnie, żebym tylko nie zapoznawała się z żadnym oficerem. Sylwester był bardzo przystojnym mężczyzną, no i, oczywiście… oficerem. Po jednej ze wspólnych zabaw wracaliśmy nocą do domu. Tak się złożyło, że wpadłam wtedy do rowu - było ciemno. Sylwester wskoczył i wyciągnął mnie… Rok później pobraliśmy się. Ja miałam 21 lat, a Sylwester 23. Było to w 1955 r…
Potem, jak już byliśmy małżeństwem, mieliśmy bardzo wiele trudności, bo nie należeliśmy do partii i chodziliśmy do kościoła. Życie było trudne, bo były to czasy stalinowskie. Jednak zawsze kierowaliśmy się uczciwością i miłością.
Mamy pięcioro dzieci - trzy córki i dwóch synów. Moja mama miała trzynaścioro rodzeństwa, Sylwester - sześcioro. Dzieci w naszych rodzinach zawsze były na pierwszym miejscu. Były największą wartością. Nigdy nie patrzyliśmy na to, że brakowało na wiele rzeczy. Przyjmowaliśmy każde dziecko z wielką radością. I dzięki temu nasze dzieci, kiedy dorosły, także radują się swoimi. Mamy obecnie trzynaścioro wnuków i wnuczek. Jest z czego się cieszyć! Całą gromadką (ok. 20 osób) spotykamy się praktycznie raz na dwa tygodnie, a czasami częściej, świętując czyjeś urodziny lub imieniny. Jeździmy w lecie nad wodę i spotykamy się na niedzielnych spacerach. Jestem dumna, że udało nam się stworzyć tak piękną, dużą rodzinę. Że wszyscy, mimo swoich osobistych problemów, kochają się i chcą się spotykać. Ja, jako babcia, czuję się potrzebna i jeżdżę codziennie do dzieci i wnuków. Pomagam im w odrabianiu lekcji, prowadzę na zajęcia, do przedszkola, pilnuję najmłodszych wnuków, kiedy rodzice potrzebują gdzieś wyjść. Pomagam im gotować i wspieram w różnych codziennych obowiązkach. Najmłodsza wnuczka ma 2 latka, a najstarsza 23. Rozpiętość jest duża i, biorąc pod uwagę liczbę wnuków, zawsze jest do kogo pojechać, kim się zaopiekować, z kim porozmawiać. Staram się też w ten sposób przekazywać najmłodszym największe wartości, wiarę, tradycje. Modlę się za wszystkich i polecam dzieci i wnuki Panu Bogu. Bo modlitwa ma największą siłę. Ale czasem, jak chyba u każdej babci, pośród tych radości pojawiają się i smutki… Czasem przychodzą myśli, że może jestem gdzieś niepotrzebna czy może już mnie nie chcą… Ale radość wraca, kiedy widzę te małe lub większe uśmiechnięte buzie. Ich radość, że jestem…
Elżbieta Kąpielewska
Refleksja wnuczki
Ja, jako najstarsza wnuczka, widzę obecność Babci i Dziadka w życiu wnuków jako coś niezwykle ważnego i niezbędnego. Cicha i pomocna, nigdy nienarzucająca się - taka właśnie jest babcia. Zawsze, gdzie potrzebna jest pomoc, zjawia się natychmiast. Dziadzio zmarł trzy lata temu…
Za nic w świecie nie chciałabym zamienić takiej obecności Babci i Dziadka i takiej liczby dzieci w ich rodzinie na ich karierę czy sławę. Kariera przeminie i nie da radości w jesieni życia. A dzieci i wnuki - tak. Rodzina to wartość najważniejsza.
Ja również z moim (już za trzy miesiące) mężem Michałem pragnę rozpocząć budowanie rodziny wielodzietnej. Marzymy, by przyjąć do swojej rodziny również inne dzieci, jako rodzina zastępcza. Bo nie ma większego skarbu jak kochający się rodzice, dzieci, a potem wnuki… Aby móc sobie powiedzieć z radością pod koniec życia: dobrze to życie przeżyliśmy, zostawiamy na ziemi wielki skarb...
W imieniu wszystkich kuzynów i kuzynek bardzo dziękuję Tobie, Babciu, i Dziadziowi, że tak nas wychowaliście i że byliście otwarci na życie…
Urszula Zemlik
Panie Jezu!
Dziękuję Ci za moją Babcię i Dziadka oraz za wszystkich starszych ludzi. Dziękuję za to, że dzielą się ze mną swoim doświadczeniem, służą radą i pomocą. Za to, że potrafią swoje cierpienia ofiarowywać nie tylko za swoich bliskich, ale i za inne ważne sprawy, których ja nawet nie dostrzegam. Błogosław im, Panie, obdarz zdrowiem i daj pogodną starość. Niech będą dla mnie wzorem i autorytetem.
(Modlitwa pewnej wnuczki…)
Pomóż w rozwoju naszego portalu