Reklama

Mój komentarz...

Szantaże przebierańców

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Poznaniu władze miejskie nie zezwoliły na tzw. Paradę Równości. W paradzie mieli wziąć udział homoseksualiści, feministki i... przedstawiciele mniejszości narodowych. Niestety, organizatorzy nie podali, jakie mniejszości narodowe zgłosiły akces, więc akurat może to nieprawda? Może tylko homoseksualiści chcieli sobie nadać większego znaczenia, podpierając się tymi mniejszościami narodowymi? To bardzo prawdopodobne: mniejszości narodowe w Polsce nie tylko nie są w żaden z sposób dyskryminowane, ale wręcz cieszą się bardzo istotnymi przywilejami politycznymi, rzadko spotykanymi w innych krajach Unii Europejskiej (niemieckie ustawodawstwo np. nie przewiduje możliwości zarejestrowania listy wyborczej polskiej mniejszości narodowej!). Nie brakuje w Polsce uzasadnionych opinii, że prawne uprzywilejowanie mniejszości narodowych sprzyja rasizmowi, bo rodzi konieczność sprawdzania przez władze, czy ktoś naprawdę do deklarowanej mniejszości należy... W pełni podzielam te opinię. Niedawno np. okazało się, że z absurdalnego przywileju dofinansowania przez państwo nauki języka niemieckiego przez dzieci osób, deklarujących przynależność do niemieckiej mniejszości narodowej, korzystały i dzieci nieniemieckie, bo jak tu właściwie sprawdzić przynależność mniejszościową, nie pytając, jak nazywał się dziadek albo babka, lub nie zadając innych pytań, nieco sprzecznych z „ochroną prywatności” etc.? Nie wydaje się zatem, żeby jacyś poważni i autentyczni przedstawiciele mniejszości narodowych, korzystających w Polsce z mniejszościowych przywilejów, zdecydowali się na udział w zadymie tak niepoważnej, jak Parada Równości. Świadczyłoby to przynajmniej o dużej niewdzięczności wobec państwa polskiego...
Ale określenie „parada równości” jest tylko oszustwem. Kobiety mają w Polsce te same prawa, co mężczyźni, a jeśli pracodawcy wolą niekiedy zatrudniać mężczyzn, niż kobiety, to korzystają z prawa, przysługującego także kobietom pracodawcom: prawa do swobodnego kształtowania stosunków pracy i dobierania pracowników pod kątem potrzeb. Także homoseksualiści korzystają w Polsce z pełni praw obywatelskich; jeśli rodzice nie godzą się, by np. homoseksualiści byli zatrudniani w charakterze wychowawców lub nauczycieli, to mają ku temu dobre prawo, gdyż opłacają szkoły (także publiczne - z podatków), mają więc prawo decydowania, kto ich dzieciom świadczy usługę oświatową.
Nie ma w Polsce prawa zakazującego np. jąkającym się pracować w charakterze spikerów telewizyjnych czy radiowych, ale żadna rozgłośnia nie zatrudnia jąkającego się w takim charakterze. Dyskryminacja... czy konsekwencja pewnego stanu faktycznego, na który rozgłośnia nie ma najmniejszego nawet wpływu i za który nie ponosi najmniejszej nawet winy?
Powiedzmy wprost: owe „parady równości” nie mają nic wspólnego z promowaniem równości, za to bardzo wiele z propagandą homoseksualizmu.
Hasełko „równości” służy jedynie kamuflażowi tej propagandy, wpisującej się w inne formy propagandy „politycznej poprawności”, tego kulturowego marksizmu-leninizmu w zmodernizowanej tylko edycji włoskiego komunisty Antoniego Gramsciego.
Dobrze, że coraz więcej władz miejskich przestaje ulegać temu dętemu propagandowo i medialnie szantażowi, kamuflującemu propagandę homoseksualizmu. Tolerancja wobec przypadłości homoseksualnej, tak sądzę, nie powinna oznaczać tolerancji wobec homoseksualnej propagandy, przynajmniej tolerancji ze strony władz publicznych, zobowiązanych art. 71 Konstytucji uwzględniać dobro rodziny.
Zapewne nie bez wpływu na postępujące zdecydowanie rozmaitych władz wobec propagandy „politycznej poprawności” w najrozmaitszych jej przejawach jest wyborcze zwycięstwo centroprawicy. Tymczasem ostatnie sondaże (już bardziej wiarygodne, bo „oczyszczone” niedawną kompromitacją, która wyszła na jaw...) wskazują aż 16-procentowy wzrost społecznego poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości. No a Prawo i Sprawiedliwość nie byłoby ani prawem, ani sprawiedliwością, gdyby cofało się pod presją szantażu propagandy homoseksualnej, nawet przebranej za „upragnienie równości”.
Tymczasem w Poznaniu (czyżby miasto Kulczyka wybrano na swoisty poligon doświadczalny?...) ma odbyć się premiera opery o rewolucji francuskiej pt. Ca ira (autorstwa jakiegoś rockmana) co w wolnym tłumaczeniu znaczy „To się uda”. Tytuł wzięty jest z rewolucyjnej piosenki, śpiewanej przez rozbestwiony paryski rewolucyjny motłoch i zachęcającej do... wieszania niewinnych ludzi na latarniach. Gdyby Teatr Wielki był prywatny, można by powiedzieć „róbta co chceta”, o ile jednak wiem -Teatr Wielki w Poznaniu utrzymywany jest ze środków publicznych... Nie o cenzurę idzie, ale o tzw. politykę kulturalną, robioną za publiczne pieniądze.
Od dołu „parada równości”, od góry operowa „apoteoza gilotyny”? Jak to się przebiera dzisiaj ten kulturowy marksizm, ale na nic: prześwituje golizna, na szczęście nagiej prawdy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ojciec Pio, dziecko z Pietrelciny

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

O. Pio

Commons.wikimedia.org

– Francesco! Francesco! – głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. – Francesco!

Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody – z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice – syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” – odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
CZYTAJ DALEJ

Apel Maryi o modlitwę o nawrócenie Rosji wciąż aktualny

2025-09-22 17:06

[ TEMATY ]

Rosja

Matka Boża Fatimska

Agata Kowalska

Apel Matki Bożej z Fatimy o modlitwę w intencji nawrócenia Rosji pozostaje wciąż aktualny - powiedział abp Gintaras Grušas, komentując rosyjskie prowokacje wobec państw Unii Europejskiej. Metropolita wileński dał wyraz zaniepokojeniu Kościołów lokalnych w państwach bałtyckich.

„Znamy kierunek, w jakim sytuacja się zmienia i czekamy na moment, kiedy będzie musiał zostać powstrzymany, w przeciwnym razie będzie kontynuowany” - stwierdził przewodniczący Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE), porównując Rosję do „dziecka, które testuje granice swoich rodziców, ciągle próbując zobaczyć, jak daleko może się posunąć”. Jednak „w pewnym momencie potrzebna jest zdecydowana ręka, która powie: dosyć!”.
CZYTAJ DALEJ

Dzierżoniów. Śpiewają Bogu od trzydziestu lat

2025-09-23 10:55

[ TEMATY ]

jubileusz

Dzierżoniów

Cantate Deo

chór parafialny

Emilia Arendt

Chór Cantate Deo podczas jubileuszowego koncertu w kościele Chrystusa Króla w Dzierżoniowie – dyryguje Tadeusz Krupnik

Chór Cantate Deo podczas jubileuszowego koncertu w kościele Chrystusa Króla w Dzierżoniowie – dyryguje Tadeusz Krupnik

W niedzielę 21 września, parafia Chrystusa Króla w Dzierżoniowie wypełniła się nie tylko modlitwą, lecz także muzyką. Podczas uroczystej Mszy świętej, sprawowanej przez proboszcza ks. kan. Krzysztofa Ambrożeja w intencji chóru Cantate Deo, świętowano trzy dekady istnienia zespołu. A że jubileusze lubią łączyć wspomnienia z teraźniejszością – nie zabrakło zarówno wdzięczności wobec pionierów, jak i nadziei na przyszłość.

Historia chóru sięga przełomu lat 1995/96, gdy organista Tadeusz Ostrowski, z inicjatywy ówczesnego proboszcza, ks. kan. Józefa Kani, powołał do życia zespół śpiewaczy. Po śmierci założyciela pałeczkę dyrygenta przejął Tadeusz Krupnik, który prowadzi chór do dziś. Na przestrzeni trzydziestu lat przez szeregi Cantate Deo przewinęło się ponad 90 osób, a śpiew chóru towarzyszył nie tylko parafialnym uroczystościom, ale także licznym wydarzeniom w diecezji świdnickiej i poza jej granicami.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję