Rycerze Jezusa Chrystusa
Reklama
Łaciński termin ministrare w języku polskim oznacza „służyć, pomagać”. Dlatego ministrantami nazywa się tych, którzy pomagają kapłanom w sprawowaniu Mszy św. i nabożeństw przez przygotowywanie i podawanie określonych przedmiotów niezbędnych w liturgii, za pomocą których przedstawiana jest rzeczywistość duchowa. Służba ołtarza przyczynia się do piękna liturgii, o której wystrój już w Starym Testamencie dbało pokolenie Lewiego. O tym, że realizacja powołania do bliskości z Jezusem przez bliskość z ołtarzem Pańskim nie jest łatwa, świadczą składane przez chłopców przyrzeczenia: służby z wiarą, radością i sumiennością; pamiętania o szacunku i modlitwie za Ojczyznę, rodziców, nauczycieli i księży; bycia pilnym uczniem i dobrym kolegą; odważnego mówienia o Chrystusie, by inni wierzyli i kochali Go jeszcze bardziej; wyrzekania się alkoholu i palenia papierosów do 18 roku życia. Ministranci i lektorzy przez czytanie Słowa Bożego i pomoc przy Mszy św. świadczą o istotnej prawdzie, że tajemnice wiary dokonujące się w kościołach nie są jedynie sprawą kapłana, lecz całej wspólnoty parafialnej, wszystkich wiernych. Uczestniczenie w nich polega na współtworzeniu, a nie słuchaniu, oglądaniu czy ocenianiu.
Przynależność do liturgicznej służby ołtarza nie jest łatwa, wymaga wielu wyrzeczeń. Jako przykład można podać Msze św. odprawiane w języku łacińskim. Zapewne starsi pamiętają jeszcze czasy, kiedy kapłan był odwrócony tyłem do ludzi, a służyło mu tylko dwóch ministrantów. Musieli oni bardzo dobrze znać części liturgii po łacinie. Kościół zawsze kierował się troską o należyte przygotowanie ministrantów do wykonywania swoich funkcji. Obecnie bieganie na dyżury, systematyczne uczestnictwo w zbiórkach formacyjnych, a przede wszystkim sprostanie wymaganiom wyboru na ministranta czy lektora wymaga poświęcenia. Ale jest możliwe, jeśli się pamięta, że jest to służba Bogu, a także ludziom. Z jednej strony dzwonienie dzwonkami, podawanie wody i wina, trzymanie pateny to czynności proste, z drugiej jednak jest to niezwykłe przeżycie, gdyż przebywa tak blisko Chrystusa. Dlatego określone zostały zasady mówiące o tym, że ministrant kocha Boga i dla Jego chwały wzorowo spełnia swoje obowiązki: służy Chrystusowi w ludziach, zwalcza swoje wady i pracuje nad charakterem, rozwija w sobie życie Boże, poznaje liturgię i żyje nią, wznosi wszędzie prawdziwą radość, przeżywa Boga w przyrodzie, zdobywa kolegów dla Chrystusa, jest pilny i sumienny, modli się za Ojczyznę i służy jej rzetelną pracą.
O tym, co młodzi chłopcy, ubrani w komżę lub albę, noszą w swym sercu, mówi hymn, od którego pierwszych słów zaczerpnięte zostało ministranckie pozdrowienie: „Króluj nam, Chryste!”. W kolejnych zwrotkach jest mowa o tym, co stanowi drogę do radości i świętości rycerzy Chrystusa: „Naprzód przebojem, młodzi rycerze, do walki z grzechem swej duszy, wodzem nam Jezus w Hostii ukryty, z Nim w bój nasz zastęp wyruszy”.
Służba, która kształtuje
Reklama
Stanisław - 19-letni lektor z parafii św. Wawrzyńca w Borownie - został ministrantem w wieku 7 lat. O swojej przygodzie z Panem Jezusem jako Jego ministrant opowiada: „Do służby przy ołtarzu zachęciła mnie babcia i zgodziłem się. Podobała mi się komża i możliwość przebywania przy ołtarzu bliżej niż moi koledzy. Z biegiem czasu tak bardzo zacząłem przeżywać pełnienie tej funkcji, że po przygotowaniu przyjąłem posługę lektora. Z pewnością służba ta przybliża mnie do Boga i sprawia, że staram się być jak najlepszym człowiekiem. Pomaga w pokonywaniu codziennych kłopotów. Czytanie Pisma Świętego kształtuje moje wnętrze oraz doskonali duchowo. Służąc przy ołtarzu, czuję się szczęśliwy i odczytuję to jako wyróżnienie i przywilej”.
Jego młodszy kolega - Łukasz, wyznaje: „Mam 16 lat, od 8 lat jestem ministrantem. Do ministrantury namówił mnie kuzyn Stanisław. Podjętej wówczas decyzji nigdy nie żałowałem. Służby uczyłem się ok. 5 tygodni i - co ważne - bardzo szybko otrzymałem komżę. Na początku byłem nie tylko nieśmiały, lecz nawet wystraszony, a teraz, kiedy uczę młodszych kolegów, z uśmiechem podchodzę do ich tremy. Do moich obowiązków należy także sprzedawanie Niedzieli po każdej Mszy św. Kiedy Ksiądz Proboszcz podczas ogłoszeń duszpasterskich zachęca do kupienia najnowszego numeru pisma, ja stoję już przed kościołem, gotowy do rozprowadzania”.
Mateusz ma dopiero 10 lat i jako kandydat pilnie przypatruje się ministranckiej służbie starszych kolegów. Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego uczy się tej posługi. Wie natomiast, że chce służyć przy ołtarzu: „W ub.r., po I Komunii św. zrodziła się we mnie myśl, by zapisać się do ministrantów. Pomagania księdzu przy ołtarzu uczę się już od pół roku i wszystkiego jeszcze nie umiem. Myślę, że najlepszy jestem w «gongu» (to łatwe do zapamiętania), a najbardziej boję się dzwonków (czasem trudno jest zadzwonić w odpowiednim momencie). Ale do czasu, kiedy otrzymam strój ministrancki, wszystkiego się nauczę. Staram się regularnie przychodzić na dyżury (3 razy w tygodniu). Wszystko mi się podoba, więc pewnie będę służył wiele lat”.
Są też i tacy, którzy w liturgicznej służbie ołtarza odnaleźli się już w wieku dorosłym. Pan Adam, lektor z parafii św. Jakuba Apostoła w Częstochowie, został ministrantem i zaczął czytać Pismo Święte w czasie Eucharystii, mając 22 lata. Jak sam mówi, „było to realizowanie pragnienia służby Chrystusowi, które zrodziło się jako konsekwencja ożywienia miłości do Jezusa”. I tak trwa to już 20 lat. Teraz, jako ojciec, próbuje namawiać swoich synów - Michała i Tobiasza, aby rozmiłowali się w ministranckiej służbie. Jest przekonany, że właśnie taka formacja sprawi, iż dziecięco-młodzieńcze lata będą pełne niezapomnianych przygód i radości.
Ks. Marek, opiekun ministrantów i lektorów w parafii bł. Michała Kozala w Działoszynie, opowiada o cotygodniowych spotkaniach formacyjnych jako o czasie przeznaczonym na poznawanie liturgii, co pozwala na lepszą służbę. Dzięki spotkaniom można wyeliminować niedoskonałości i bezbłędnie przygotować oprawę liturgiczną na wyjątkowo bogatą w symbole i treść liturgię Triduum Paschalnego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wzorem naszych patronów
Ministranci i lektorzy mają swoich patronów, którzy stanowią wzór osiągnięcia świętości mimo młodego wieku. Są to: św. Dominik Savio (przeżył 15 lat), św. Stanisław Kostka (18 lat), św. Jan Berchmans (22 lata), św. Alojzy Gonzaga (23 lata), św. Tarsycjusz (zmarł jako młodzieniec).
O św. Dominiku Savio warto przypomnieć, że rósł pod czułą i troskliwą opieką rodziców, którzy uczyli go, że Bóg jest dobrym i kochającym Ojcem. Chłopiec był niezwykle inteligentny i szybko pojmował prawdy wiary. Nic więc dziwnego, że w wieku 7 lat przystąpił do Pierwszej Komunii św. (wówczas dzieci przyjmowały Pana Jezusa w wieku 12 lat). Tego ważnego dnia Dominik zapisał w swoim modlitewniku następujące postanowienia: „Będę często przystępował do spowiedzi i Komunii św., pragnę dni święte święcić, moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja, raczej śmierć wybiorę niż grzech”.
Św. Stanisław Kostka zadziwił wszystkich konsekwentnym realizowaniem w życiu hasła: „Do wyższych rzeczy jestem stworzony”. Zawsze myślał o tym, by podobać się Bogu i innych do Niego przyprowadzać.
Zasady życia według św. Jana Berchmansa są następujące: „Serce moje jedynie bezpiecznym żyć może, gdy wytrwa w szczerej, dziecięcej miłości ku Matce Bożej. Mało mówić, dużo czynić. Wielce sobie ważyć drobne sprawy. Jeśli nie dojdę do świętości za młodu, nigdy nie będę świętym. Myśl, żebyś Panu Bogu się podobał, a Pan Bóg o tobie myśleć będzie. Sumiennie dopilnuję punktualnego rannego wstawania. Kto nie docenia modlitwy, nie wytrwa w pobożności. Wszystko, co czynisz, czyń z wielką starannością. Cierpliwość koroną wszelkich cnót. Nie czyń nigdy tego, co Ci się w drugich nie podoba; ale to, co się w nich podoba”.
Św. Tarsycjusz miał być akolitą Kościoła rzymskiego. Jest to jedno ze święceń niższych, które dawało klerykom prawo usługiwania do Mszy św., a więc do zaszczytnej funkcji, którą obecnie pełnią ministranci. Przypuszcza się, że św. Tarsycjusz poniósł śmierć męczeńską za panowania cesarza Decjusza (lata 249-51 po narodzeniu Chrystusa). Było to jedno z najkrwawszych prześladowań. Chrześcijanie chętnie ginęli za Chrystusa. Ich największym pragnieniem było posilenie się Chlebem Eucharystii na drogę do wieczności. Zanoszono im więc potajemnie Komunię św. do więzień. Św. Tarsycjusz wyróżniał się gorliwością w posłudze świętym męczennikom. Pewnego dnia, gdy niósł na sercu Wiatyk do więzienia, spotkał rówieśników bawiących się na jednym z placów rzymskich. Pogańscy chłopcy wołali Tarsycjusza, by do nich się przyłączył. Kiedy ten zaczął uciekać, gonili go, a spostrzegłszy, że przyciska coś do piersi, chcieli wydrzeć mu to siłą. Bohaterski chłopiec bronił swego skarbu. Wówczas zgraja przewróciła go na ziemię, skopała, zbiła i obrzuciła kamieniami. Dopiero przypadkowo przechodzący żołnierz, także chrześcijanin, uwolnił chłopca i zaniósł go do domu, gdzie niebawem zmarł. Najświętszy Sakrament ze czcią odniesiono do kapłana katolickiego.
Św. Alojzy Gonzaga tak mocno pragnął służyć Bogu, że wbrew woli ojca, który przeznaczył go do kariery wojskowej, rozpoczął nowicjat u Ojców Jezuitów w Rzymie. Zmarł podczas panującej w Rzymie zarazy, niosąc pomoc potrzebującym.
Modlitwa do św. Tarsycjusza
Święty Tarsycjuszu, Patronie i wzorze nasz, Ty niosłeś Jezusa na sercu i w sercu jako największy swój skarb. Cześć i miłość Jezusa promieniowały z Twego oblicza i dla Niego oddałeś radośnie swe młode życie. I my zawsze chcemy nosić Jezusa w swym sercu, chcemy ze skupieniem, z czcią i miłością chodzić wokół Jego ołtarza. Chcemy nieść Jezusa do domu, do szkoły i wszędzie przez dobry przykład. Pomóż nam i spraw, abyśmy całym życiem tylko Jemu służyli i do Niego należeli teraz i na wieki. Amen