Niewielka piwnica w osiedlowym bloku jest dla Tadeusza Gołucha światem, gdzie rodzą się jego rzeźby, jego pasja, jego sposób na życie. To, co zwykle zajmuje miejsce w piwnicy, tutaj jest schowane, jakby niewidoczne, nieważne. W tej piwnicy króluje drewno. Jest wszędzie. A wszystko inne jest tej obecności poddane. Z drewna wyrastają rzeźby, najczęściej o stylistyce ludowej. Na ciężkim drewnianym warsztacie leży oparta o ścianę rzeźba, wysoka na prawie 70 centymetrów. Pieta.
Tutaj pękło, jakby cierpiało…
Reklama
- To jest mój ulubiony temat. Zawsze jest w tym jakaś tragedia, naturalna tragedia ukryta w drzewie, naturalnie pękniętym, pustym w środku, z jakąś dziurą. Tę akurat pietę chciałem zrobić jako Matkę Bożą Częstochowską. Wczoraj przyszedłem tu, do piwnicy, i wziąłem ten kawał drewna, patrzę i myślę, że z tego będzie pieta Matki Bożej Częstochowskiej. Tak to jakoś widziałem. I zacząłem rzeźbić.
Pan Tadeusz wykonał już około 40 prac. Każda rzeźba ma swoją historię i swoją nazwę. Jedna z wystaw zorganizowana w 1989 r. w Węgierskiej Górce nosiła tytuł: „Pieta Polska”. - Prace na tamtą wystawę wykonałem z jednego, roztrzaskanego przez piorun 300-letniego pnia lipy. Zamiast do pieca drewno trafiło do mojej piwnicy. Powstało 18 rzeźb - wspomina pan Tadeusz. „Armia Krajowa”, „Dzieci Zamojszczyzny”, „Monte Cassino”, „Czerwiec 1956”, „Ksiądz Jerzy” - to tytuły tamtych prac, wiążących cierpienie Chrystusa i Jego Matki z martyrologium naszego narodu. Dziś większość rzeźb znajduje się za granicą - w Australii, w USA, w Niemczech, Austrii. - Nie wiem dlaczego, ale kocham ten temat. Matka, Chrystus, cierpienie. Uwielbiam rzeźbić w Wielkim Poście, to dla mnie najlepszy czas - dodaje artysta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przyroda podpowiada
Pan Tadeusz sam nie potrafi dokładnie powiedzieć, kiedy i jak zrodziła się w nim pasja rzeźbiarska. Być może wpłynął na to widok dziadków i rodziców, którzy z wielką pieczołowitością, trudem uświęconym tradycją, wydobywali z kamienistej, górskiej ziemi to, co potrzebne do życia. Być może góry, samotne często wędrówki po beskidzkich szlakach, wchłanianie ich atmosfery, szczególnej estetyki, sprawiło, że w drzewach dostrzegł przyszłe swoje rzeźby. - Chodząc po górach widzę w gałęziach rozwarte ramiona Chrystusa, czasem matkę tulącą dziecko. Najlepsze są korzenie. One najbardziej podpowiadają tematy. Czasem niewiele trzeba rzeźbić - mówi twórca. Na swój warsztat kładzie w tym czasie swoje znalezisko - kamień otulony korzeniem, jakby drewno opływające skałę. - Kiedy go zobaczyłem od razu wiedziałem, że to będzie Matka Boska. Kamień to głowa, a korzeń jest jak włosy otulające ją - mówi wpatrzony w przyszłą rzeźbę.
Uczyć wrażliwości
Pan Tadeusz nie tylko rzeźbi. Również uczy rzeźbić innych. W 1983 r. dyrekcja Szkoły Podstawowej w Węgierskiej Górce zaproponowała mu pracę z młodzieżą. Podjął się tego nowego zadania tylko dlatego, że w piwnicy, gdzie ma warsztat, już nie mógł pomieścić chętnych, którzy chcieli spróbować przygody z dłutem i drewnem, a od 1992 r. kółko rzeźbiarskie zaistniało jako Gminne Kółko Rzeźbiarskie przy Ośrodku Promocji Kultury w Węgierskiej Górce i działa do dziś. Przez 20 z górą lat, pod okiem instruktora rzeźbiło prawie 200 dzieci. Powstały tam prace nagrodzone na wystawach jak choćby ekspozycja „Przydrożni święci” - prezentująca rozmaite przydrożne kapliczki. - Trzeba młodym wszczepiać umiłowanie naszej kultury, tradycji, piękna - mówi rzeźbiarz.
Oprócz działalności w dziedzinie rzeźby ludowej, jego zainteresowania sięgają także poezji. Do dziś jego twórczość liczy już 8 tomików poezji i prozy. Jeden z nich pt. Znak sumienia, został ofiarowany osobiście przez pana Głucha Ojcu Świętemu w Rzymie, w 1996 r. podczas pielgrzymki diecezji bielsko-żywieckiej. To, co wyrzeźbione, subtelnie „wykradzione” przyrodzie, w słowie znajduje swój nowy wyraz. Jak choćby ten wiersz, który prezentujemy poniżej: