Konto Kai Godek na Twitterze zostało dziś rano odblokowane. - Wygląda na to, że popełniliśmy błąd - taki komunikat wyświetlił się na koncie przedstawicielki #ZatrzymajAborcję.
Oznacza to, że obrońcy życia mogą nadal informować o skutkach aborcji i pokazywać autentyczne zdjęcia z tzw. zabiegu przerywania ciąży. Lewicowi aktywiści, którzy chcieli uciszyć Kaję Godek ponieśli kolejną porażkę. - Dziękuję za nagłośnienie sprawy i za wsparcie - napisała Kaja Godek na odblokowanym koncie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sprawa Kai Godek pokazała, że konserwatyści potrafią działać solidarnie i skutecznie wpływać na politykę międzynarodowego portalu społecznościowego. - Okazuje się, że Twitter przyznał się do błędu. Można upominać się o życie nienarodzonych dzieci i pokazywanie okrucieństwa aborcji. Dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w tą sprawę. Dzięki naszej solidarności udało się przekonać administratorów Twittera do naszych racji - mówi "Niedzieli" Kaja Godek.
Twitterowe konto Kai Godek zostało zablokowane w sobotę, bo do jednej z wiadomości było dołączone zdjęcie z pikiety Fundacji Życie i Rodzina, na którym pokazane są tragiczne skutki aborcji. - Witajcie po wyborach! Niektórzy odzywali się wcześniej, że przed wyborami nie można zajmować się aborcją. No to teraz już można. Czekamy i się niecierpliwimy, w szpitalach mordują ludzi! 3-4 dobre głosowania i dzieci są uratowane - napisała wówczas Kaja Godek. Po tygodniu za ten wpis jej konto zostało zablokowane.
Pod wpływem opinii publicznej i dużej aktywności obrońców życia Twitter przyznał się do błędu i po trzech dniach odblokował konto. - To pokazuje, że nasza presja ma sens. Musimy bardzo stanowczo upominać się o życie zabijanych dzieci, ale także reagować na przejawy cenzury, byśmy mogli dalej głosić prawdę o ludzkim życiu w przestrzeni publicznej - podkreśla Kaja Godek.