Reklama

Eucharystia źródłem naszej nadziei

W dniach 8-9 oraz 15-16 stycznia br. miały miejsce rekolekcje dla prezesów POAK i Zarządu DIAK, w których uczestniczyło łącznie 140 słuchaczy. Konferencje wygłosił asystent kościelny Akcji Katolickiej ks. Józef Niżnik.
Św. Paweł Apostoł w II Liście do Koryntian powiedział, że chrześcijanin jest jak „list Chrystusowy (...) napisany nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego, nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc”. Rekolekcje, to kształtowanie człowieka, to nadawanie mu właściwego kierunku myślenia, to wprowadzanie go na nowe drogi życia. Rekolekcje to działanie Ducha Świętego w sercach słuchaczy i ukształtowanie tych serc na wzór serca Jezusowego.
Rekolekcje w Roku Eucharystii, to cenna okazja do uświadomienia sobie tego, jak niezrównany skarb Chrystus powierzył Kościołowi pozostając ze swoim ludem w Eucharystii po wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Niedziela przemyska 7/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Eucharystia - cud Bożej miłości

Reklama

Eucharystia - to ten sam Chrystus, który narodził się w Betlejem, to Chrystus, który żył i nauczał, Chrystus który zmartwychwstał i który chce się oddać całkowicie człowiekowi, być Emmanuelem - Bogiem z nami. I teraz ten Chrystus, który poprzez zmartwychwstanie nadal żyje, otwiera dla nas w Eucharystii ramiona, aby wszystkich przygarnąć do siebie i włączyć na wieki w Boga.
- Żeby zrozumieć Eucharystię, trzeba zrozumieć posłannictwo Chrystusa - słuchaliśmy słów Księdza Kaznodziei. - On przyszedł na świat, aby wziąć ludzkie grzechy na siebie, aby przeprosić Ojca za ludzkie słabości, za ludzkie nędze. Ten Chrystus, który podczas wędrówki po Galilei rozmnożył dwukrotnie chleb dla nakarmienia zgłodniałych słuchaczy, dziś w Eucharystii rozmnaża siebie samego, żeby wierni mieli Go pod dostatkiem, żeby we wszystkich miejscach, we wszystkich czasach, poprzez wszystkie wieki i pokolenia, mógł karmić wszystkich do syta. Jego misja jest zawsze ta sama: zbawić konkretnego człowieka i tego konkretnego człowieka doprowadzić do Ojca, bo nie ma innej drogi do Ojca jak tylko przez Syna.
Przed 2000 lat pasterze i Mędrcy ze Wschodu oddali pokłon Małej Dziecinie narodzonej w żłobie, złożonej na gołym sianie, płaczącej, bezradnej, w otoczeniu wcale nie wskazującym na narodzenie Boga, a jednak poznali gwiazdę, zrozumieli anielskie pienia i uwierzyli. A czy później, stojącym pod krzyżem na Golgocie łatwo było w Tym zdeptanym, poniżonym, skrwawionym, umierającym na krzyżu, rozpoznać Boga? Także nie, więc niektórzy wołali „zejdź z krzyża, a uwierzymy Ci”. Nie zszedł, bo wiedział, że istotą odkupienia nie jest to, co widzieli, lecz to, w co uwierzyli. Dzisiaj my, patrząc na małą białą Hostię uwierzmy, że to nasz Bóg, który pozostał z nami dlatego, aby nas karmić swoim Ciałem, abyśmy życie mieli i mieli je w obfitości.
Znakiem Boga i Jego obecności wśród nas jest liturgia, która nie jest wspominaniem tego co było, lecz tego, że tu i teraz odprawia się Męka Pańska - dzieło odkupienia. Przybycie do świątyni, to przybycie do naszego Boga, to przybycie na celebrowanie pewnego wydarzenia zbawczego. Tu dokonują się wielkie rzeczy. Tu się zasiada do wspólnego stołu, na którym rodzi się Jezus Chrystus. I chociaż nie uzdrawia, nie rozmnaża chleba, nie wskrzesza umarłych, ale uobecnia dzieło swojej miłości: narodzenie, mękę, zmartwychwstanie i wieczernik, abyśmy wiedzieli, że uczestniczymy w tym dziele miłości i byśmy mogli stać się samą miłością.

Msza św. - rzeczywistość obecności Boga

Reklama

Msza św. jest czynnością zleconą Kościołowi przez Boga. To nie ludzie wymyślili Mszę św. i nie ludzie określili jej istotę. Ludzie nadali jej tylko pewną formę zewnętrzną, która ma pomagać w przeżywaniu spotkania z Bogiem - słuchaliśmy w dalszej części rekolekcji głoszonych przez Księdza Asystenta. - Istotą Mszy św. jest to, że Bóg chce być obecny z ludźmi, że chce się ludziom dawać, że chce ich w ten sposób wyzwalać z potęgi zła i szatana. Jeżeli mamy świadomość, że przychodzimy na spotkanie z Bogiem, to wszystko, co czynimy w czasie Mszy św. powinno być wyrazem i znakiem, że w to wierzymy.
W liturgii uczestniczymy wewnętrznie i zewnętrznie, a zewnętrzne nasze postawy mają być wyrazem wewnętrznego przekonania. Klękamy Boże, bo wyrażamy, że jesteś wielki, bijemy się w piersi, bo mamy świadomość, że jesteśmy grzeszni. Kiedy się skłaniamy to cześć Ci oddajemy. Stoimy, bo mamy świadomość, że jesteśmy gotowi do przyjęcia z wiarą tego, w czym uczestniczymy.
Uczestnictwo we Mszy św. ma charakter wspólnotowy, Msza św. nigdy nie jest moja albo twoja, Msza św. jest zawsze nasza, to nasze wspólne dzieło. Przychodząc na Mszę św. każdy z nas przynosi swoje dary takie jak: codzienne modlitwy, zmagania ze sobą, umartwienia, posty, swoje intencje. Powinno zależeć nam na tym, żeby do Boga przyjść jako nędzarz potrzebujący pomocy. Pan wie przecież, że jesteśmy słabi, więc mówi: przyjdźcie jutro, dam wam to samo, albo jeszcze więcej z obfitości mego serca.
Msza św. ma swój rytm, swoją dynamikę, wszyscy wierni celebrują ją wraz z kapłanem. W czasie Mszy św. nie ma czasu na nudy, na bezmyślność. Niczego nie możemy zaniedbać, bo wypadniemy z tego rytmu i już tego nie nadrobimy. Cały czas pamiętajmy, że z Bogiem się spotykamy.
W czasie Mszy św. Bóg zastawia przed nami dwa stoły: stół Słowa Bożego i Stół Chleba Eucharystycznego. Stół Słowa Bożego to czytania mszalne, liturgia Słowa, homilia. One nas zbliżają do Boga i powodują wprowadzenie Słowa Bożego w nasze życie. Pan Jezus powiedział do Apostołów: „Kto was słucha, Mnie słucha, kto wami gardzi, Mną gardzi”, zaś św. Hieronim mówi: „Nieznajomość Słowa, to nieznajomość Chrystusa”. Mów więc do nas Panie, a my Twoi słudzy z wiarą i w pokorze słuchamy.
Przeżywamy tu Wielką Tajemnicę. Chleb i wino, złożone jako dar, przemienia Jezus na mocy słów wypowiedzianych w Wieczerniku w swoje Ciało i Krew Najświętszą. Dzieje się Wielki Cud. Cud narodzenia Boga na ołtarzu. Dotykamy spraw, których nie rozumiemy, wierzymy jednak, że dokonuje się coś wielkiego, „wielka Tajemnica Wiary” i dlatego składamy za to Bogu wielkie dziękczynienie: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie Boże Ojcze Wszechmogący, wszelka cześć i chwała”.
Pan Jezus najpierw przez trzy lata głosił Słowo, a dopiero później dokonał przemiany chleba w swoje Ciało i wina w swoją Krew, dla nas na pożywienie. My także w każdej Mszy św. słuchamy najpierw Słowa Bożego i badamy swoje sumienie, czy jesteśmy w stanie godnie przyjąć Komunię Świętą, i z wielką pokorą przystępujemy do Stołu Pańskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Komunia Święta - chleb z nieba

Komunia Święta, to dar na życie Boże w każdym z nas. Pan Jezus powiedział: „Kto będzie spożywał ten chleb, nie umrze na wieki”. To jest skondensowana moc, mądrość i siła Chrystusa. Może nam ona przynieść to, co przynosi lekarstwo choremu. Mała tabletka potrafi człowieka postawić na nogi, warunek tylko, że należy ją przyjąć. Nieraz jesteśmy poważnie chorzy, jest jednak taka moc w tej tabletce, takie składniki zawiera w sobie, że potrafi zabić zarazki, zatrzymać chorobę i postawić człowieka na nogi. Popatrzmy na te małe tabletki i na potężne ciało człowieka, które ulega mocy tej małej leczniczej tabletki. Spójrzmy teraz na Chrystusa w małej białej postaci Chleba. To jest ta skondensowana moc. To jest wielki dar. Istotnym jest tylko to, że należy Ją przyjąć. Jeżeli nie będziemy przyjmować Komunii Świętej w swoim życiu, nie damy Jezusowi możliwości zamieszkania w nas, nie staniemy się dla Niego niebem. Przyjmując Jezusa pod postacią Chleba, budujemy sobie mieszkanie w niebie. Dzięki temu niebo zaczyna się już tu na ziemi. Komunia Święta ma taką moc, że zabija w nas złe skłonności, leczy nas z następstw grzechu pierworodnego, to dar Boży, który ma nas czynić świętymi i upodabniać do Chrystusa. Mamy czynić jak On, myśleć jak On i pragnąć, żeby On nas upodobnił do siebie.
Już w Starym Testamencie Pan Bóg przygotowywał nas do tego daru, gdy przez 40 lat karmił manną naród wybrany, podążający z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Synowie Izraela buntowali się na Mojżesza i Aarona mówiąc, że woleli umrzeć w Egipcie, gdzie pili i jedli do sytości, niż umrzeć z głodu na pustyni. I spadał z nieba opad ziarnisty niby szron na ziemię, a to był pokarm. Zbierali więc codziennie i najadali się do syta. Pan Jezus zapowiada jednak ludziom podczas nauczania w Galilei, że przyszedł po to, aby dać światu Ciało swoje na pożywienie i Krew swoją na napój. I powiada Jezus wprost: „Nie Mojżesz da wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb, albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”. Wielu odeszło od Niego mówiąc, że trudna jest Jego mowa. Jedynie Piotr pozostał wierny, mówiąc: „Panie do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego, Ty jesteś święty Boga”. Wielką łaską jest, gdy patrząc na Eucharystię widzimy Jezusa i nie mamy wątpliwości, że to On. Taka wiara jest darem Ojca i Jego wielką łaską.
W Komunii Świętej Pan Jezus wydaje się w nasze ręce. Co my z Nim zrobimy? Czy jesteśmy godni przyjąć Go? Gdy w nas jest wiara, miłość, czyste serca, wtedy Jezus staje się naszą mocą, a jeśli swoimi grzechami i słabościami depczemy Go, wtedy oddalamy się od Niego. Nie bądźmy dumni, ale zawsze z pokorą przystępujmy do tej niepojętej Tajemnicy.

Adoracja - obcowanie z Bogiem

Ojciec Święty Jan Paweł II zwracając się do wiernych pisze: „Zachęcam chrześcijan, by nawiedzali Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie ołtarza, ponieważ jesteśmy wszyscy powołani, by trwać nieustannie w Bożej obecności dzięki Temu, który pozostaje z nami aż do końca wieków. (...) Ta droga (...) każe wiernym uczynić z Eucharystycznej Ofiary ośrodek swojego życia. (...) Dlatego, gdy wierni ofiarują Panu swoje życie, współpracę i całe stworzenie, ich dnie zostają rozświetlone Jego światłem”.
Nasza wiara kieruje nasze kroki do świątyni na spotkanie z Bogiem, z naszym Panem, Stwórcą i Zbawicielem. On pozostał z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata nie po to tylko, aby tu być, lecz po to, aby przez ten sakrament spotykać się z nami. On czeka na nas dzień i noc w naszych świątyniach i woła „Chodźcie do mnie”. „Dlaczego nie macie dla mnie czasu, dlaczego nie wyrażacie mi swojej miłości”. Wyzwólmy więc w sobie tęsknotę za Jezusem, wyzwólmy w sobie nowe myślenie o Nim, o tym, Który żyje, Który jest stale obecny w tabernakulach naszych świątyń. Przychodźmy i przeżywajmy Jego słowa: „Ja jestem z wami”, szczerze rozmawiajmy z Nim o naszych sprawach i mówmy o naszej miłości i wdzięczności dla Niego.
W czasie adoracji, klęcząc przed białą Hostią, rodzi się zdolność działania, bo tam Pan nam uświadamia, że nie po to żyjemy, by zaspokajać swoje potrzeby, ale po to, by być darem dla innych, tak jak Pan jest darem dla nas. To, że człowiek podejmuje działania dla Chrystusa, Kościoła, bliźnich, to dlatego, że poznaje, iż sam otrzymał dar. Mamy być darem, żeby przemieniać ten świat. Mamy być solą ziemi i światłem świata.
Adoracja prowadzi do kontemplacji. Kontemplacja to poznawanie Boga, to obcowanie z Nim. „Kto widzi mnie, widzi Ojca” - to słowa Pana Jezusa. Jeżeli chcemy coś o Nim wiedzieć, musimy się Go nauczyć, a Boga nauczyć się można nie z książek, nie z homilii i nie z Internetu. Żeby Boga poznać, trzeba mieć zgięte kolana. Kontemplacja, to patrzenie na siebie, to przekazywanie siebie tej drugiej Osobie, to prawdziwe, autentyczne zjednoczenie z Bogiem w bezmiernej miłości. My Ci dajemy Panie swój czas, pragniemy powierzyć się Tobie tacy, jakimi jesteśmy - nędzni i słabi. Wykorzystujemy ten czas trwania na kolanach dla rozmiłowania się w Tobie, gdyż nie ma większego szczęścia jak Bóg i nikt nie jest ważniejszy od Ciebie. Powtarzamy więc za Piotrem: „Ty Panie wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kochamy”.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł śp. Tadeusz Dziwisz, brat Kardynała Stanisława Dziwisza

2025-04-29 19:08

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

Adobe Stock

Zmarł śp. Tadeusz Dziwisz, brat Kardynała Stanisława Dziwisza, Arcybiskupa Krakowskiego Seniora.

Msza św. pogrzebowa zostanie odprawiona w środę, 30 kwietnia 2025 r. w kościele św. Stanisława BM w Rabie Wyżnej. Poprzedzi ją modlitwa różańcowa od godz. 13.30.
CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymka Pojednania do Rzymu w 60. rocznicę wystosowania Listu biskupów polskich do niemieckich

2025-04-29 23:48

mat. pras. Archidiecezja Wrocławska

W 60. rocznicę orędzia biskupów polskich do niemieckich abp Józef Kupny przewodniczył uroczystej Mszy świętej podczas Pielgrzymki Pojednania w Rzymie. Uczestniczyły w niej władze Wrocławia, była premier Hanna Suchocka i pielgrzymi – wierni z archidiecezji wrocławskiej.

Pielgrzymka Pojednania została zorganizowana przez archidiecezję wrocławską oraz Ośrodek Pamięć i Przyszłość. To część obchodów Roku Pojednania, który rezolucją uchwaliła we Wrocławiu rada miejska z powodu 60. rocznicy wystosowania listu biskupów polskich do biskupów niemieckich.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję